Wada ukryta

Autorką recenzji jest Małgorzata Kulisiewicz.
Do biura prywatnego detektywa w Los Angeles przychodzi piękna, długonoga blondynka Shasta Hepworth i prosi o pomoc w sprawie zdrady i spisku. Jest rok 1970, schyłek epoki hippisów. Początek mógłby sugerować film noir, jednak jest to tylko postmodernistyczna zabawa gatunkami. Detektyw to hippis wiecznie na haju, mający za nic normy ubioru i zachowania, Larry „Doc” Sportello. Od początku oprócz kryminalnych obecne są wątki romansowe. Dawna hippiska Shasta jest byłą dziewczyną detektywa i obecną przyjaciółką potentata budowlanego Michaela Wolfmanna. Prosi Doca Sportello o pomoc w sprawie planowanego przez pazerną żonę i jej kochanka porwania Wolfmanna.
Niedługo po wizycie znika nie tylko Wolfmann, ale i Shasta, a także zostaje zamordowany Glenn Charlock, ochroniarz Wolfmanna. Detektyw Doc, który próbuje rozwiązać zagadkę ich zaginięcia, zostaje wciągnięty w intrygę jako jeden z podejrzanych. Jego antagonistą staje się gliniarz o skomplikowanym charakterze Christian Bjornsen zwany „Wielką Stopą”.
[quote]W filmie Paula Thomasa Andersona nie wszystko jest takie, na jakie z pozoru wygląda. Podkreśla to wszechobecny humor, kreślony z finezją, miejscami absurdalny i groteskowy.[/quote]
Interesująco nakreślone postacie potrafią zaskoczyć. Potentat budowlany i żydowski deweloper Wolfmann (Eric Roberts) jest amatorem ciężkich narkotyków, fanem i przyjacielem neonazistów. Docowi Sportello (Joaquin Phoenix) daleko do tradycyjnego wizerunku prywatnego detektywa, to „ujarany” marihuaną długowłosy hippis z wielkimi bokobrodami, stosujący w pracy improwizację i metody rodem z kreskówek. Policjant „Wielka Stopa” Bjornsen (Josh Brolin) rozbawia zarówno sarkazmem i fryzurą na Flinstone’a, jak i nieposkromionym apetytem na mrożone banany w czekoladzie.
Paulowi Thomasowi Andersonowi, nie tylko reżyserowi, ale i scenarzyście filmu, powiodło się przeniesienie na ekran nowej powieści znakomitego amerykańskiego pisarza Thomasa Pynchona pt. Wada ukryta (która w polskim tłumaczeniu ukazała się w 2011 roku). Anderson odtworzył narkotyczny klimat i lekko paranoiczną narrację powieści. Detektywowi Sportello niektóre rozwiązania nasuwają się pod wpływem prochów, działa jak w narkotycznym zwidzie, w część pomysłów trudno uwierzyć. Niezwykle barwna i trochę nierzeczywista jest też galeria postaci przewijających się przez karty książki i przeniesionych do filmowej narracji: faszyzujących motocyklistów z Bractwa Aryjskiego, hippisów, narkomanów, rockmanów, mafiozów czy członków zagadkowej i złowieszczej organizacji „Złoty Kieł”, dziwnie blisko związanej z agendami policyjnymi, federalnymi i rządowymi.
Los Angeles jawi się tu jako stolica nieprzemijającej młodości, nieustannego słońca i ciepłych pór roku, ale pod atrakcyjną powierzchnią czai się zło. Korumpuje ono nie tylko policję, służby specjalne i federalne, które współpracują z mafiozami i szemranymi organizacjami. Powoduje również zwyrodnienia na ciekawym skądinąd ruchu hippisowskim. Wielokrotnie pojawia się tu we wspomnieniach jak złe widmo morderca Manson. Mitologizacja najlepszego ze światów, obecna w przekonaniach i marzeniach bohaterów, zderza się z wadą ukrytą ludzkości, z niedoskonałością i złem. Hippisowskie wyzwolenie zmierza tu ku końcowi. Nadchodzi zmiana, po której u steru znajdzie się rządowa wszechkontrola i towarzyszące jej najnowsze narzędzia inwigilacji. Jaskrawe barwy hippisowskich dzieci-kwiatów zaczną blaknąć i szarzeć.
Symbolem wady ukrytej społeczeństwa może być „Złoty Kieł”. Doc trafia na ślady tej niebezpiecznej organizacji, która przeniknęła do świata handlu narkotykami, ośrodków odwykowych i terapeutycznych oraz stomatologii. Złoty Kieł to też nazwa nowoczesnego budynku w kształcie zęba oraz statku transportowego z tradycjami. Dla każdego jest czymś innym, jest mitologizowany prawie jak złe wcielenie Świętego Graala. A może to tylko urojenie będącego pod wpływem narkotyków detektywa? Powieść i film Andersona nie odtwarzają dokładnie hippisowskich czasów, choć mają wyraźnie zarysowane tło społeczne. Najważniejsza jest psychodeliczna opowieść, zanurzona w oparach marihuanowego dymu.
W niezwykle skomplikowaną filmową strukturę wprowadzony jest ciekawy chwyt narracyjny. Narratorką filmu Paula Thomasa Andersona jest hippiska Sortilège, przyjaciółka Doca i Shasty, której głos komentujący filmowe wydarzenia, słyszalny jest z offu. Postać Sortilège jest jakby uosobieniem przeznaczenia, które po wielu perypetiach łączy ludzi…
Hippisowski koloryt wzmacnia muzyka skomponowana przez Jonny’ego Greenwooda oraz piosenki z lat sześćdziesiątych, m.in.: Dreamin’ on a Cloud, Rhytm of the Rain, The Throwaway Age, Journey through the Past, Adam-12 – temat przewodni muzyki z serialu telewizyjnego z tych lat, Gilligans Island, Burning Bridges.
Psychodeliczny klimat podkreślają też znakomite zdjęcia Roberta Elswita. Postacie filmowane są we mgle, w rozmaitych oparach, w mroku, gdzie z cienia wydobyte zostają tylko oczy bohatera. Taki sposób prowadzenia kamery stanowi doskonałe dopełnienie narkotycznej narracji. Atutem filmu jest równowaga stylu, dopasowanie wszystkich elementów. Aktorzy, szczególnie znakomity Joaquin Phoenix w roli Doca, nigdy nie szarżują z humorem i nie przekraczają cienkiej granicy między ironią, zabawą gatunkiem a filmową farsą. Wada ukryta dostała wiele nagród i nominacji: za zdjęcia, muzykę, a także za znakomite kostiumy i stylizacje na późne czasy hippisowskie, oraz nominację do Oscara za najlepszy scenariusz adaptowany dla Paula Thomasa Andersona.
korekta: Kornelia Farynowska