search
REKLAMA
Recenzje

W STREFIE WOJNY. Jak nie robić blockbusterów

Dawid Myśliwiec

17 stycznia 2021

REKLAMA

„Netflix i seriale” oraz „Netflix i filmy” to jakby dwie zupełnie osobne historie. Pierwsza z nich to prawdziwe success story, niczym kariera millenialsa w międzynarodowej korporacji – kilka mniejszych potknięć, wiele udanych projektów i pozytywne ogólne wrażenie. Z tą drugą historią jest trochę jak z reprezentacją Polski w piłce nożnej – generalnie słabo, ale raz na jakiś czas trafia się cenne zwycięstwo w niezłym stylu, a wtedy wszystkim wydaje się, że teraz wszystko zmieni się na lepsze. A potem przychodzi porażka z Azerbejdżanem na przykład. Dla filmowej odnogi Netflixa W strefie wojny to właśnie taka porażka z Azerbejdżanem.

Bo w zasadzie wiele jest tu elementów, które mogły dawać nadzieję na powodzenie tego przedsięwzięcia. Z jednej strony Mikael Håfström, szwedzki reżyser z niemałym już doświadczeniem w Hollywood, z drugiej w jednej z głównych ról Anthony Mackie, który w ostatnich latach coraz śmielej poczyna sobie na scenie aktorskiej. Dołóżmy do tego przyzwoity budżet, zdolnego młodego aktora w roli głównej (Damson Idris) i nośny temat i otrzymujemy niemal gotowy przepis na udany blockbuster. Czy aby na pewno? Z blockbusterami jest tak, że gdy nie firmuje go swoją twarzą jakaś pierwszoligowa gwiazda – a najlepiej także reżyser równie wielkiego formatu – może to świadczyć o tym, że coś z tym projektem jest nie tak. Albo nie wystarczyło budżetu na nośne nazwisko, albo scenariusz nie spodobał się żadnej z gwiazd. Wszystko wyjaśnia się już po kilkunastu minutach, gdy porucznik Harp (Idris), pilot drona skierowany do bazy wojsk naziemnych za zignorowanie rozkazu, trafia pod skrzydła kapitana Leo (Mackie) – a wtedy zaczyna się chaos. Już samo wyjaśnienie celu misji wydaje się bełkotem: jakiś rosyjski terrorysta, jakieś szczepionki, głowice nuklearne – generalnie wszystko, co kiedykolwiek słyszeliście w filmach szpiegowsko-militarnych, przewija się we W strefie wojny w ten czy inny sposób. Opisując film Håfströma, można użyć wielu przymiotników, ale „oryginalny” czy „spójny” nie są jednymi z nich.

Podszedłem do seansu W strefie wojny z otwartą głową – wiedziałem, że nie będzie to żadna rewolucja w kategorii blockbuster, ale oczekiwałem solidnego kina z dużą dawką akcji i charakternymi bohaterami. Spośród dwóch protagonistów w filmie Håfströma wyrazisty jest tylko kapitan Leo, oficer-android, który nie patyczkuje się z niedoświadczonym na polu walki Harpem i w pewien sposób wykorzystuje go do własnych celów. Damson Idris stara się jak może, ale postać irytującego idealisty/przewrażliwionego millenialsa nie daje się lubić – z jednej strony zdolny do niesubordynacji w imię własnych przekonań, z drugiej rzucający kretyńskimi frazesami wprost z kodeksu marines, Harp jest karykaturą bohatera, któremu nie sposób kibicować. Gdzieś w tle tego wszystkiego jest ideologia przez duże I – przekaz antywojenny, kwestia wykorzystania robotyki w działaniach wojennych (są tu roboty-żołnierze, zwane Gumpami – czyżby nawiązanie do Forresta?) i odpowiedzialności za straty uboczne. Wszystkie te zagadnienia zostają jednak okrutnie spłycone, strywializowane, ledwie zarysowane. Nikt tu nawet nie próbuje udawać kompleksowego podejścia do tematu współczesnych metod wojennych czy globalnych zagrożeń – niczym w filmach akcji lat 90. mamy tu ruskiego terrorystę i amerykańskich wybawicieli, którzy zawsze są gotowi ratować w świat w imię pięknych, choć pustych idei. Nawet jeśli są żołnierzami, którzy dopiero kilka godzin wcześniej chwycili w ręce karabiny i stanęli na polu walki.

W strefie wojny oglądałem późnym wieczorem, do napisania recenzji zabrałem się już rankiem następnego dnia, a mimo to musiałem solidnie wytężyć umysł, by przypomnieć sobie niektóre elementy fabuły. Film Håfströma to tak naprawdę produkt filmopodobny, w którym panuje fabularny bałagan, za to brakuje wartościowych bohaterów. Nie ma tu też głębszej refleksji nad poruszanymi tematami ani zapadających w pamięć scen. Kilka dobrze zrealizowanych sekwencji batalistycznych to dla produkcji tego typu absolutne minimum, nie zaś powód do zadowolenia. Po premierze W strefie wojny Netflix znowu jest na swojej filmowej ścieżce jak po porażce z Azerbejdżanem czy Gibraltarem. Oby szybko się po niej otrząsnęli i wkrótce ponownie odnieśli przekonujące zwycięstwo nad silnym rywalem, tym bardziej że filmowe plany Netflixa – premiera nowej produkcji co tydzień – są w tym roku wyjątkowo ambitne.

Dawid Myśliwiec

Dawid Myśliwiec

Zawsze w trybie "oglądam", "zaraz będę oglądał" lub "właśnie obejrzałem". Gdy już położę córkę spać, zasiadam przed ekranem i znikam - czasem zatracam się w jakimś amerykańskim czarnym kryminale, a czasem po prostu pochłaniam najnowszy film Netfliksa. Od 12 lat z różną intensywnością prowadzę bloga MyśliwiecOgląda.pl.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA
https://www.perkemi.org/ Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Situs Slot Resmi https://htp.ac.id/ BERMAIN MAHJONG WAYS TANAM POHON BOCORAN MAHJONG TIPS AUTO WD JELAJAHI DUNIA MAHJONG WAYS 2 FITUR STRATEGI LANGIT JINGGA MAHJONG WAYS REZEKI TAK TERDUGA MELATI MEKAR MAHJONG WAYS UNTUNG GANDA MENCETAK SEJARAH BARU STRATEGI JITU MAHJONG WAYS 2 POLA TERBARU MAHJONG WAYS MAXWIN RAHASIA KEBERUNTUNGAN MAHJONG WAYS 2 RAHASIA MAHJONG WAYS 2 CARA MUDAH MENANG DI SLOT MAHJONG WAYS 2 CHEAT MAXWIN SLOT THAILAND BOCOR DUA POLISI DIDEMOSI KARENA PERAS UANG UNTUK MODAL MAIN SLOT ONLINE PELAKU PEMBUNUHAN SANDY PERMANA TERUNGKAP INGIN CURI UANG WD SLOT GACOR RAHASIA COIN STARLIGHT PRINCESS TEKNOLOGI DIGITAL SLOT 777 CARA MENANG TEKNIK TERBARU TIPS DAN TRIK MAXWIN DI GAME STARLIGHT PRINCESS TRIK JACKPOT SLOT OLYMPUS DENGAN POLA UNIK