UCIECZKA LOGANA. Całkiem świeże i niegłupie science fiction

Rezultat tej podróży był jednak zawsze ten sam. Blask świata idealnego oślepiał tylko na chwilę. Po jakimś czasie na jaw i tak wychodził istotny szkopuł, zadający kłam wszystkiemu wokół i prowadzący do smutnej, acz oczywistej prawdy – doskonały ustrój to tylko mrzonka.
W roku 1978 do odbycia takiej podróży zaprosił nas Michael Anderson swoim filmem Ucieczka Logana. Choć film jest wynikiem połączenia znanych schematów antyutopijnego SF, co utrwala jego sztampowy charakter, to jednak na przestrzeni lat potrafił wyodrębnić własną osobowość. Publice się spodobał, o czym świadczą liczby w box offisie (9 milionów dolarów budżetu zwróciło się w zyskach niemal trzykrotnie). Jak to z przedstawicielami science fiction bywa, Ucieczka Logana najbardziej doceniona została za swoją stronę formalną – na półce twórców znalazł się nawet Oscar za szczególne osiągnięcia wizualne.
W kolejnych latach do telewizji trafił nawet serial bazujący na filmie Andersona. Ostatnimi czasy nieustannie przebąkuje się o realizacji remake’u Ucieczki Logana (swego czasu na pokładzie nowej wersji był nawet Nicolas Winding Refn wraz z Ryanem Goslingiem, ale nic z tego nie wynikło – co nie zmienia faktu, że remake pod szyldem innego reżysera widnieje na imdb jako projekt w realizacji). Istnieje zatem co najmniej kilka powodów, by zapoznać się z wizją Andersona – twórcy, dodajmy, cieszącego się w Hollywood renomą solidnego rzemieślnika.
Scenariusz oparty został na powieści o tym samym tytule autorstwa duetu William F. Nolan / George Clayton Johnson. Ale biorąc pod uwagę fabułę, o wiele lepiej działa skojarzenie z Miastem i gwiazdami Arthura C. Clarke’a oraz filmem Planeta małp – klasykiem socjologicznego SF. Ucieczka Logana to bowiem wyjątkowo zgrabne połączenie tradycji antyutopii z fantastyką postapokaliptyczną, ukazującą świat dotknięty katastrofą. O czym opowiada Ucieczka Logana?
Mamy początek XXIII wieku. Zdziesiątkowana wojnami ludność gnieździ się w zamkniętym pod kopułą mieście. Porządku w tym świecie pilnuje sztuczna inteligencja, komputer, który panuje nad wszystkim, także nad reprodukcją. Rozpieszczone brakiem potrzeby pracy społeczeństwo wyznaje kult hedonizmu, przyjemnościom nie ma zatem końca. W tym idealnym świecie istnieje jednak jeden poważny haczyk. Aby utrzymać status quo miasta, obywatele, którzy osiągną trzydziesty rok życia, muszą oddać się w ręce (na pozór religijnego) rytuału Karuzeli, kierującego do procesu tzw. odnowy, stanowiącej w rezultacie nic innego jak eufemistyczną wersję pożegnania się osobnika z życiem.
Niczym późniejszy Rick Deckard z Łowcy androidów, filmowy Logan (Michael York) należy do specjalnego korpusu policji, który ma za zadanie ścigać tych, którzy buntują się przeciwko systemowi, marząc o mitycznym Sanktuarium. Czerwona lampka zapalająca się na dłoni danego obywatela informuje, że przyszedł czas na śmierć i zrobienie miejsca innym. Jeśli z jakichś powodów osobnik ten będzie chciał uniknąć swojego losu, zadaniem Logana i jego kolegów jest odnalezienie buntownika i wyeliminowanie go w sposób daleki od celebry. Zabawa zaczyna się jednak wówczas, gdy sygnał dokonania żywota otrzyma sam Logan.
Książka z 1967 roku, stanowiąca literacką podstawę filmu, powstała jako komentarz dla budzącego się w okresie kontrkultury społeczeństwa młodych. Dodajmy, że miał to być komentarz mocno krytyczny. Nie inaczej jest z filmem, który także w swej treści ustosunkowuje się do kondycji młodzieży tamtego okresu (limit życia zostaje jednak zmieniony z książkowego 21 na 30, ze względu na… wiek aktorów). Cywilizacja oparta na bezmyślnej, bezcelowej egzystencji, pozbawionej ideologicznego porządku, oparta w dodatku na przyjemności uciech cielesnych i narkotycznych odlotów, nie ma prawa bytu. Paradoksalnie to zatem nie sztuczna inteligencja zabija to społeczeństwo, tylko postępująca wewnątrz niego stopniowa, acz konsekwentna dekadencja.
Jednym z najważniejszych momentów w filmie jest zatem spotkanie Logana ze starcem, skrywającym się w ruinach dawnego Waszyngtonu. Na barkach ludzi jego pokolenia spoczywa odpowiedzialność za wojny. Ale to właśnie on, starzec pamiętający przeszłość, jest w stanie przynieść bohaterom odpowiedzi na najbardziej nurtujące ich pytania, nadać sens ich działaniom. To ważna wiadomość. Doświadczenie i wiedza nabyta przez seniorów jest dla budowania kultury danego społeczeństwa nieocenionym zasobem. Zamknięcie sobie drogi do korzystania z tego zasobu może być spowodowane albo skrajną ignorancją, albo… chęcią wywarcia wpływu na młode społeczeństwo.
Zdaję sobie sprawę z tego, że w przypadku filmu Ucieczka Logana wypadałoby poświęcić jeszcze kilka linijek realizacyjnemu kiczowi. W wielu momentach, czy to w logice wydarzeń, czy też aktorskich zachowaniach, da się bowiem dostrzec, że filmowi Andersona bardzo blisko do kina klasy B. Ja jednak cenię sobie Ucieczkę Logana za wizualny rozmach (zawierający kilka ciekawych eksperymentów technicznych), dobrze współgrający z niegłupią treścią, prowadzoną dynamiczną, przygodową konwencją. Czekam jednak na remake, który mógłby nadać tej historii więcej realizmu.