TRUELOVE. Przyjaźń kontrolowana [RECENZJA]

„Powiedz mi, kim są twoi przyjaciele, a powiem ci, kim jesteś”. Słynny cytat Ernesta Hemingwaya w zależności od kontekstu możemy interpretować zarówno jako celebrację przyjaźni pokrzepiającej i dopełniającej nas samych osobowością, czułością i troską drugiej osoby, jak i ważne ostrzeżenie. Nie podejmuj decyzji zbyt pochopnie, nie angażuj się zbyt szybko, bo zaledwie jeden niewłaściwy krok czy czyjeś źle odczytane zamiary mogą wpakować cię w poważne kłopoty. Dla piątki głównych bohaterów nowej produkcji BBC First TrueLove przyjaźń nigdy nie była jednak podszyta fałszem – ot, burzliwy okres dorastania, anegdoty ze szkolnej ławki i wspólne wartości pewnego dnia połączyły ich ze sobą, jak się okazało, już na dobre i na złe. Pomoc najbliższemu druhowi, który towarzyszył zarówno w przypadku największych sukcesów, jak i na najtrudniejszych życiowych zakrętach to dla nich oczywistość. Nawet jeśli pomoc ta naraziłaby ich na wielkie niebezpieczeństwo. Nawet jeśli pomoc dosłownie oznacza… pozbawienie życia.
Phillipa (Lindsay Duncan), Ken (Clarke Peters), Tom (Karl Johnson), David (Peter Egan) i Marion (Sue Johnston) rzeczywiście zawiązują osobliwy pakt przyjaźni, który zobowiązuje ich do poświęcenia dotychczas wyznawanych zasad i wzajemnego wsparcia, jeśli którekolwiek z nich zechce pożegnać się ze światem przed wyznaczoną przez los datą. W dniu pogrzebu dawnego znajomego emerytowani druhowie po kilku kolejkach coraz to mocniejszych trunków obiecują sobie, że w chwili śmierci będą trzymać się za ręce i nie pozwolą, by wszelkiej maści choroby i nieszczęścia odebrały im radość z ostatnich dni. Phil i Ken, dawni kochankowie, którzy dziś niczym szekspirowscy bohaterowie żyją jedynie iluzją niespełnionej młodzieńczej miłości, nie spodziewają się, że złożona pod wpływem emocji i sporej ilości alkoholu obietnica wywróci ich spokojną, poukładaną jesień życia do góry nogami i rzeczywiście będą zmuszeni do zabicia najbliższych kolegów. Choć wspomagane samobójstwo jest w Wielkiej Brytanii i wielu innych europejskich krajach (w tym w Polsce) nielegalne, bohaterowie nie mogą bezczynnie patrzeć na to, jak Tom przegrywa walkę z rakiem, a Marion operuje już tylko resztkami dawnej świadomości wskutek postępującej demencji. To, co miało być jednorazową „przysługą” zaplanowaną tak, by policja nie domyśliła się o ich współudziale, wymyka się jednak spod kontroli. W odstępie zaledwie kilku miesięcy umierają kolejni członkowie przyjacielskiego gangu, a dociekliwa, walcząca o awans lokalna policjantka zaczyna bliżej przyglądać się okolicznościom ich samobójstw.
Nie szukajcie w tytule debiutującej właśnie na polskim rynku produkcji BBC First żadnego ukrytego znaczenia – wypowiadane niemal jednym tchem TrueLove pada z ust bohaterów częściej i dobitniej niż jakiekolwiek inne wyrażenie, bo to właśnie ono najprościej podsumowuje wspólnie spędzone dekady i wyrzeczenia, do jakich zdolni są w obliczu przyjacielskiej miłości. Kena jako emerytowanego żołnierza i Phil, byłej komendantki policji będącej dla młodych stróżów prawa żywą legendą, spotkało w przeszłości wiele cierpienia. Może właśnie dlatego, że jak nikt inny rozumieją, czym jest strata i są już na nią emocjonalnie odporni, to do nich najpierw Tom, a później kolejni przyjaciele zgłaszają się po wsparcie w asystowanym samobójstwie. Dla nich jest to bolesny, niemniej jednak konieczny krok, będący ostatecznym wyrazem troski o ukochaną osobę. Dla młodej i ambitnej policjantki Ayeshy (Kiran Sonia Sawar) – zabójstwem takim jak każde inne, którego winnych, szczególnie w obliczu własnej żałoby, pragnie odnaleźć ponad wszystko.
Motyw śmierci jako wybawienia i aktu łaski oraz jego absolutnego przeciwieństwa – zimnokrwistego pozbawienia życia niewinnej istoty przeplata się w TrueLove z dyskusją o społecznej stygmie związanej z okresem starości i stereotypach uwydatniających niedołężność i bezużyteczność bohaterów powyżej „akceptowalnego” wieku. „Wraz z przejściem na emeryturę bezpowrotnie tracisz najlepsze części siebie”. „Miłość po siedemdziesiątce jest mniej ważna od tej zrodzonej w kwiecie wieku”. Szczególnie Phil, znakomicie sportretowana przez Lindsay Duncan swoją ciętą ripostą i odwagą do wyraźnego stawiania granic niejednokrotnie zamyka usta niedowiarkom, którzy od kobiet w jej wieku oczekują potulności, w najlepszym przypadku – braku własnej opinii i przykładnego realizowania się jedynie na polu matka–żona–babcia. Phil nie da sobie wmówić, że w tym wieku pozostaje jej tylko przeprowadzka do mniejszego domu, hospicjum i pogodzenie się z nieuchronnym odejściem. To nie w jej stylu. Zamiast tego motywuje widzki do zmiany na każdym etapie życia, bez względu na koszty i krzywe spojrzenia innych.
TrueLove przywraca wiarę w krótkie telewizyjne formy dzięki znakomitym dialogom, klasycznemu, a mimo to obezwładniającemu podbudowywaniu napięcia i odsłanianiu coraz to mroczniejszych tajemnic głównych bohaterów. Kryminalna zabawa w kotka i myszkę łączy się tu z rodzinnym dramatem, sensacją i poruszającą historią miłosną dwójki dojrzałych, zranionych życiem u boku niewłaściwych partnerów ludzi. Nie wiemy, do czego w przeszłości doszło między Phil a Kenem. Nie wiemy, czy gdyby nie pogrzeb przyjaciela i nieszczęsny pakt TrueLove kiedykolwiek mieliby jeszcze szansę na wskrzeszenie dawnego uczucia. Dla nich liczy się jedynie tu i teraz, nieważne, co pomyślą o nich bliscy i jak bardzo pewne etycznie wątpliwe decyzje zrewolucjonizują ich byt. Miłość i troska są dla nich silniejsze od śmierci. I właśnie dlatego bez wahania postanawiają spełnić ostatnie życzenie – swoje oraz swoich wieloletnich przyjaciół.
Debiut serialowy scenarzysty Iaina Weatherby’ego to jedna z lepszych rzeczy, na jakie natraficie teraz w streamingu. Głęboko poruszająca i oddziałująca społecznie historia o przełamywaniu barier, moralnych dylematach i etycznej stronie pozbawienia życia uderza w najczulsze emocjonalne punkty widza, nie stosując przy tym przesadnego patosu czy celowego tragizowania losów bohaterów. To, jaki wniosek wyniesiecie z tej niezwykłej, przyjacielskiej opowieści, jest już tylko wasze. Bo koniec końców to właśnie przyjaźń jest silnikiem napędowym ich wszelkich, nawet najbardziej ryzykownych działań.
Wewnętrzna moralna dyskusja, przyglądanie się genialnym aktorskim kreacjom i niecierpliwe oczekiwanie na wprost bezbłędny finał – TrueLove gwarantuje wam quality TV na najwyższych obrotach i na długo zadomowi się w waszych sercach.
Premierowe odcinki serialu zobaczycie w każdy wtorek o 23:15 kanale BBC First. Godzinę po telewizyjnej emisji, epizody trafiają również na platformę BBC Player.