search
REKLAMA
Nowości kinowe

Thor: Mroczny świat

Marcin Cedro

9 listopada 2013

REKLAMA

Normal
0

21

false
false
false

PL
X-NONE
X-NONE

MicrosoftInternetExplorer4

/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:””;
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:”Calibri”,”sans-serif”;
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-font-family:”Times New Roman”;
mso-fareast-theme-font:minor-fareast;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;}

thor-2-poster-dark-world-chris-hemsworthIdąc na „Thor: Mroczny świat” postanowiłem wyłączyć myślenie. Obiecałem sobie, że nie będę się przejmował fabułą czy też głębszym przekazem produkcji. Po prostu chcę dostać niezłego kopa energetycznego, pośmiać się z prostych żartów i wrócić w dobrym humorze do szarego życia. I wiecie co? Udało się. Druga część przygód o nordyckim bogu spełnia swoją rolę kina rozrywkowego dla widza w każdym wieku. A czy nie o to chodzi w komercji?

Już nie tylko Ziemi grozi niebezpieczeństwo. Rok po wydarzeniach, które miały miejsce w „Avengers”, cała galaktyka może zostać zniszczona. Malekkit (Christpher Eccleston) i jego armia Mrocznych Elfów przed tysiącami laty został pokonany przez ojca Odyna (Anthony Hopkins). Teraz powraca z mrocznych krain by dopełnić dzieła apokalipsy. Dziewięciu Światów będzie bronił potężny Thor (Chris Hemsworth), a pomagać mu będą znani z poprzedniej części Loki (Tom Hiddleston), Jane Foster (Natalie Portman) oraz Erik Selving (Stellan Skarsgård).

Pozostajemy więc w typowo komiksowym klimacie znanym z pierwszej części, tyle tylko, że już nie podpisanym przez Kennetha Branagha, który nie zdecydował się na powrót na reżyserskie krzesło, ale przez innego doświadczonego twórcę. Studio Marvel postanowiło zatrudnić do drugiej części „Thora” człowieka, który na dużym ekranie nie ma wielu produkcji na koncie (zaledwie siedem od 1990 roku) ale za to w świecie telewizji Alan Taylor jest istnym guru. Lista jego produkcji jest długa więc wspomnę tylko takie tytuły jak „Rodzina Soprano”, „Mad Men”, „Zagubieni”, „Rzym”, „Zakazane Imperium”, “Deadwood”, “Oz” czy ostatnio, największy przebój małego ekranu – „Gra o tron”. Robi wrażenie, tym bardziej, że jest to praca poparta nagrodami np. Emmy za „Rodzinę Soprano”. Mimo, iż są to wielkie produkcje telewizyjne, to przy tak ogromnym przedsięwzięciu jak „Thor: Mroczny świat” wydają się one mikroskopijne. Bo przecież tu nie chodziło tylko o ten jeden film, a o cały świat Marvela. Przy jego tworzeniu musiał myśleć o „Iron Manie”, „Kapitanie Ameryka”, „Hulku” czy „Avengers”. Zresztą, przy scenariuszu drugiej części “Thora” maczał palce oczywiście Joss Whedon, który obecnie stał się niejako ojcem wszystkich produkcji Marvela. To on wyreżyserował pierwszy odcinek „Marvel’s Agents of S.H.I.E.L.D.” i dba by wszystko co dzieje się w każdym z filmów było połączone fabularnie. Sam również prężnie przygotowuje się do najważniejszej premiery 2015 roku (obok Star Wars VII), czyli „The Avengers: Age of Ultron”.

432565_3.1

Czy udało się Alanowi Taylorowi wybrnąć z tego trudnego zadania? Moim zdaniem film nie jest słabszy ani też lepszy od poprzedniego. Trzyma ten sam poziom, który dla wymagającego widza, znającego od podszewki historię Asgardu będzie ciężki do przełknięcia. Jeśli jednak ktoś nie za bardzo odnajduje się w świecie komiksów i chce obejrzeć „Thora” tylko dla rozrywki, to gwarantuję, że ją otrzyma.

Alan Taylor nie starał się stworzyć poważnego, mrocznego filmu, bo przecież Thor to nie materiał na tego typu patos. Zack Snyder próbował to zrobić w najnowszym „Man of steel” i według mnie poniósł totalną klęskę, próbując wykreować drugiego „Dark Knight” – wyszło tandetnie i kiczowato. Oczywiście uszczypliwi powiedzą, że „Thor: Mroczny świat” ma infantylną fabułę. Ja powiem więcej, tam nie ma żadnej fabuły. W skrócie to wygląda tak: przybywa zły potwór  (bardzo potężny), którego jakimś cudem Thor pokonuje. Oczywiście  nie mogło zabraknąć amerykańskiego schematu, w którym przeciętny obywatel wpływa na ostateczny wynik batalii (w tej roli superinteligenta Jane Foster). Ale mam wrażenie, że większość widzów oczekuje tego trochę bajkowego klimatu, lekko przerysowanego ale bardzo wciągającego. I bezproblemowego.

Już w pierwszych minutach filmu twórcy wrzucają nas w sam środek bitwy, która na dobrą sprawę trwa do samego końca seansu. W trakcie zmieniamy tylko miejsce jej trwania. Akcja przeplata się z humorystycznymi dialogami, które ciągle stanowią bardzo mocny punkt marvelowskich produkcji. Najbardziej utkwiła mi w pamięci scena z udziałem Kapitana Ameryki (wait, what?!). No właśnie, twórcy przygotowali kilka tym podobnych smaczków, dlatego warto zostać do końca napisów.

malekith-image

Według mnie najmocniejszym punktem filmu są efekty specjalne, które ogląda się z zapartym tchem. Bitwa o Asgard było wprost niesamowita, widać było, że twórcy zadbali o każdy szczegół pracując nad tą sceną. Efektownie również zostały stworzone sekwencje walki Thora z przeciwnikami. Ciekawie wyglądały ujęcia, w których aktorzy byli praktycznie niewidocznie a twórcy starali się pokazać ogrom i charakterystykę danej planety. Budżet w wysokości ok. 200 mln $ nie poszedł na marne.

Czy jednak Chris Hemsworth sprawdza się w roli Thora? Aktorska na pewno nie ale w takim filmie jak ten, talent schodzi na dalszy plan. Ważniejsze są jego piękna buźka i umięśniona klata (podobno nie zrobiona komputerowo) niż to, czy dobrze przekaże uczucia swojego bohatera. W tej roli o wiele lepiej sprawdził się Idris Elba („Luther”, „Pacific Rim”) w roli Heimdala. Natalie Portman podobnie, jak jej filmowy ukochany również nie wniosła niczego szczególnego do tej produkcji. Klasą dla siebie byli Anthony Hopkins i Rene Russo ale dla nich to po prostu normalka.

https://www.youtube.com/watch?v=tvKjS2s1v0k

Filmy Marvela w sumie zarobiły już prawie 6 mld zielonych, a twórcy nie zwalniają tempa i mają plany na następne 10 lat. Z pierwszych informacji wynika, że „Thor: Mroczny świat” na otwarcie, tylko poza Stanami, zarobił prawie 90 mln dolarów, czyli pewnie zatrzyma się gdzieś w okolicach pół miliarda dolarów. To wystarczy, by napędzić koniunkturę i popularność całej sagi, która na pewno doczeka się trzeciej części. Pytanie tylko, kiedy widzom znudzi się ciągle ten sam schemat?

REKLAMA