search
REKLAMA
Recenzje

THE RING. Amerykański remake japońskiego arcydzieła horroru

Całą atrakcyjność Ringu stanowią jedynie trzy sceny: z początku, środka i końca filmu.

Rafał Donica

26 lutego 2024

THE RING. Amerykański remake arcydzieła horroru z Japonii
REKLAMA

Reszta to mdły wypełniacz czasu, chciałoby się powiedzieć, że przerażający, jednak można go jedynie określić mianem przerażająco nudnego.

Film otwiera sekwencja podobna do epizodycznego występu Drew Barrymore w Krzyku, jednak tu jest o wiele mniej strasznie. Skąd to porównanie? Tu również dzwoni zapowiadający koszmar telefon i tu również w domu czai się morderca… Mówi się, że bardziej przeraża to, czego nie widać. Podążając tym tokiem myślowym, oczekiwanie na śmierć jest gorsze od samej śmierci. Na tym właśnie bazuje cały zamysł scenariusza The Ring – Kto obejrzy przeklętą kasetę, wydaje na siebie wyrok – śmierć za 7 dni. Zabójczy stoper zaczyna odliczać czas w momencie, gdy w mieszkaniu “szczęśliwca” zadzwoni telefon. Właśnie ginie kilkoro młodych ludzi, a krewna jednej z zamordowanych dziewczyn postanawia przeprowadzić prywatne śledztwo. Rozpoczyna oczywiście od odnalezienia i obejrzenia tajemniczej kasety. W jej mieszkaniu rozbrzmiewa telefon, kobieta ma siedem dni na rozwikłanie tajemnicy…

the ring

Początek, jak już wspominałem, zapowiada naprawdę emocjonujący horroro-thriller, zawierający tak ostatnio popularne wątki paranormalne. Film zbudowany jest na zasadzie etapów/rozdziałów – każdy kolejny etap to jeden z dni pozostałych do wypełnienia przepowiedni. Kobieta rozpoczyna żmudne przeglądanie kasety w poszukiwaniu śladów, które mogą ją doprowadzić do rozwiązania śmiertelnej zagadki. I od tego właśnie momentu wszystko “siada”, ginie gdzieś wywołany wstępem nastrój grozy, ulatuje gdzieś przeświadczenie o wyścigu z czasem, gdzieś przepada cały dramat kobiety uciekającej przed śmiercią. Pozostaje nam obserwować mozolne i nudne śledztwo, które niezbyt ciekawi. Dopiero środek filmu nieco podrywa z fotela. Powiem tylko, że chodzi o motyw z koniem na promie – reszty dowiecie się z filmu. Później napięcie znowu powraca do punktu zero i tak już trwa do samego, nieco tylko emocjonującego finału.

The Ring

Ogólnie jednak The Ring, mimo kilku lepszych momentów, nuży, a najbardziej (zapewne nie było to zamiarem twórców) przerażał mnie (jeśli już miałbym użyć tak mocnego słowa) mały synek głównej bohaterki. Chwilami też wręcz męczyły teksty pokroju: “Ona nigdy nie śpi”, “Niedługo umrzesz”, “Ona Cię widzi”, “Ona chce, żeby ją widzieć” – będące nieświadomie, bądź na wpół świadomie wypowiadane przez bohaterów w wyniku różnego rodzaju wizji. O ile słynne już słowa “Widzę martwych ludzi” wypowiedziane przez Haleya Osmenta w Szóstym zmyśle zapisały się na stałe w świadomości widzów i stały obiektem naśladownictwa i parodii, o tyle teksty z The Ring są chwilami parodią same w sobie. Najzwyczajniej w świecie odnosimy wrażenie, że “to już było”, “tamto już było” i zaczynają nudzić spirytystyczne wędrówki w psychikę człowieka, a wszelakie wizje, duchy i paranormalne przekazy, jakich jesteśmy świadkami, to nic nowego ani odkrywczego.

The Ring

Tak, po Szóstym zmyśle i Innych, duchowych “zaskakiwaczach”, nastąpił chyba zgon kina tego rodzaju, a sam The Ring jest gwoździem do trumny – szkoda. Szkoda też, że Amerykanie, zamiast wymyślić coś nowego, zaczęli kręcić “swoje wersje” zagranicznych przebojów. Weźmy na przykład Vanilla Sky, który jest niezbyt udanym remakiem Otwórz oczy Alejandro Amenabara, czy właśnie omawiany The Ring; ponoć Amerykanie planują także nakręcenie aktorskiej wersji kultowej Akiry Katsuhiro Otomo – i już coś podobno pozmieniali w scenariuszu tak, że prawdopodobnie wyjdzie z tego nic więcej ponad film robiony dla jak największej widowni – czyli tak zwany popcornowy komercyjniak. A przecież, jak wiemy, Akira to film trudny w odbiorze i o nietuzinkowej fabule, więc będzie musiało dojść do spłaszczenia fabuły i pokazania wszystkiego łopatologicznie – by jak najwięcej widzów obejrzało film i miało szansę go zrozumieć. W Japonii nakręcono też The Eye, będący bardzo udanym kontynuatorem stylu Szóstego zmysłu, ciekawe, czy Amerykanie znowu zakupią prawa, by (usiłując poprawić) zepsuć świetny materiał artystów z kraju kwitnącej wiśni?

Wracając zaś do średnio udanego amerykańskiego The Ring, na duży plus zasługuje sam “przeklęty film”, epatujący czarno-białymi obrazami przemocy i ohydztwa wszelakiej maści, niczym z Psa andaluzyjskiego Bunuela. Jest to niewątpliwie duży smaczek dla koneserów kina. Warto też wspomnieć, że w roli “ojca dziewczynki” zobaczymy mocno już podstarzałego Briana Coxa, znanego z roli Hannibala Lectera z filmu Manhunter.

the ring

Film The Ring jest remakiem japońskiej produkcji z roku 1998 pod tym samym tytułem. Japońska wersja zdobyła tak wielką popularność, że zrealizowano jeszcze dwa filmy z tego cyklu: Ring 0: Birthday, opowiadający o wydarzeniach, które miały miejsce przed tymi z Ringu i… Ringu 2.

Tekst z archiwum film.org.pl.

Rafał Donica

Rafał Donica

Od chwili obejrzenia "Łowcy androidów” pasjonat kina (uwielbia "Akirę”, "Drive”, "Ucieczkę z Nowego Jorku", "Północ, północny zachód", i niedocenioną "Nienawistną ósemkę”). Wielbiciel Szekspira, Lema i literatury rosyjskiej (Bułhakow, Tołstoj i Dostojewski ponad wszystko). Ukończył studia w Wyższej Szkole Dziennikarstwa im. Melchiora Wańkowicza w Warszawie na kierunku realizacji filmowo-telewizyjnej. Autor książki "Frankenstein 100 lat w kinie". Założyciel, i w latach 1999 – 2012 redaktor naczelny portalu FILM.ORG.PL. Współpracownik miesięczników CINEMA oraz FILM, publikował w Newsweek Polska, CKM i kwartalniku LŚNIENIE. Od 2016 roku zawodowo zajmuje się fotografią reportażową.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA
https://www.perkemi.org/ Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor 2024 Situs Slot Resmi https://htp.ac.id/