search
REKLAMA
Recenzje

TARZAN: LEGENDA. Alexander Skarsgård i Margot Robbie w solidnym filmie przygodowym

Obraz Yatesa spełnia wszystkie wymogi solidnego rozrywkowego kina.

Michał Bleja

13 stycznia 2024

REKLAMA

Tekst z archiwum Film.org.pl (23.07.2016)

O tym, że po nowym Tarzanie nie można spodziewać się niczego odkrywczego, było wiadomo od kiedy dowiedzieliśmy się, że taki film jest w planach. Opowieść o człowieku wychowanym w afrykańskiej dżungli przez małpy była powielana już tyle razy, że właściwie zaskakujące było wyłącznie to, że komuś zachciało się to zrobić po raz kolejny.

Nie ukrywam, że podszedłem do obrazu Yatesa z dużą rezerwą. Tym milsze było zaskoczenie – Tarzan: Legenda okazał się filmem naprawdę udanym, który mimo wtórności i braku jakichkolwiek rewolucyjnych ambicji ogląda się z dużą przyjemnością.

Obraz Yatesa spełnia wszystkie wymogi solidnego rozrywkowego kina. Akcja rozgrywa się w tempie, które nie pozwala widzowi na nudę, praca kamery jest dynamiczna i umiejętnie wydobywa z najbardziej widowiskowych scen ich esencję. Dialogi nie są ani zbyt złożone, ani przerażająco głupie, co niestety w wysokobudżetowych produkcjach zdarza się nader często. Do tego piękne krajobrazy, pieczołowicie przygotowane komputerowe animacje, odpowiednio zadziorna Margot Robbie i odpowiednio zbudowany Alexander Skarsgård.

Tym, co czyni nowego Tarzana dziełem udanym, jest jednak przede wszystkim gra aktorska. Obsada została dobrana znakomicie. O tym, że Christopher Waltz doskonale sprawdza się w roli czarnego charakteru, nikogo nie trzeba przekonywać. Kreowany przez niego Leon Rom jest dokładnie taki, jak powinien być – przebiegły, odstręczający i pewny siebie, podobnie jak wszystkie inne czarne charaktery, które grał. Również obecność Samuela L. Jacksona była strzałem w dziesiątkę – co prawda scenariusz tak na dobrą sprawę mógłby się obyć bez jego postaci, ale jednak pojawienie się tego aktora na ekranie nadaje każdemu filmowi solidnej dawki wigoru. Kreacje Skarsgårda i Robbie są poprawne, choć trzeba zaznaczyć, że nie mieli szczególnie trudnego zadania. Ich postaci zostały dopasowane do historii, zachowują się tak, jak wymaga tego od nich opowieść, a nie złożona psychologiczna konstrukcja bohatera.

Gdyby ktokolwiek – scenarzysta, czy aktorzy odgrywający role – próbował silić się na oryginalność, odbiłoby się to na filmie negatywnie.

Na odbiór Tarzana: Legendy niewątpliwie pozytywnie wpływa fakt, że został on wyprodukowany bardzo starannie. Mamy tu widowiskowe sceny walki zawierające obowiązkowe zwolnienia i zbliżenia postaci znajdujących się w powietrzu, efektowne pościgi czy przemieszczanie się z wykorzystaniem lian (Yates wspaniałomyślnie obdarował tą umiejętnością nie tylko samego Tarzana, ale również jego afrykańskich przyjaciół). Film ma też bardzo dobrą oprawę dźwiękową – jest nienachalna i doskonale współgra z obrazem, wyraźnie go wzbogacając. Pod względem technicznym obrazowi Yatesa naprawdę trudno cokolwiek zarzucić, może poza tym, że po animowanych komputerowo zwierzętach na pierwszy rzut oka widać, że są animowane komputerowo.

Mimo wszystko nie mogę dać Tarzanowi: Legendzie więcej niż 6/10. Yatesowi należą się niewątpliwie brawa za to, że jego dzieło ogląda się bardzo dobrze, mimo że od początku wiadomo, jak się skończy. Inna rzecz, że nie wyobrażam sobie, aby z postaci Tarzana można było wycisnąć więcej – widziałem wcześniej kilka ekranizacji jego historii i nie przypominam sobie żadnej, która byłaby równie udana. Próba poważnego, psychologicznego podejścia do tematu musiałaby się rozbić o bajkowość i nierealność głównego bohatera – historię chłopca wychowanego przez małpy dałoby się jeszcze wziąć na serio, gdyby nie to, że ten chłopiec ma nadludzkie zdolności – jest niesamowicie sprawny fizycznie, potrafi porozumiewać się ze zwierzętami różnych gatunków, błyskawicznie przemieszczać się z użyciem lian etc. Pozbawić go tych umiejętności nie sposób, w końcu to właśnie one uczyniły z niego postać kultową.

Pozostaje kolorowanie historii za pomocą nowych, wizualnych fajerwerków – da się w ten sposób stworzyć interesujące widowisko, ale na pewno nie produkcja, która zapewniłaby sobie miejsce w historii kina.

Nie sądzę, aby ten film zapadł mi w pamięci na dłużej i abym miał kiedykolwiek do niego wrócić. Mogę go jednak z czystym sumieniem polecić wszystkim, którzy chcą obejrzeć coś z całą rodziną. Przypuszczam, że dzieciom wtórność i naiwność fabuły nie będą przeszkadzać w najmniejszym stopniu, a dorośli docenią widowiskowość filmu i brak irytujących dłużyzn.

korekta: Kornelia Farynowska

REKLAMA