ŚLEBODA. Dawno temu w Tatrach… [RECENZJA 2 odcinków]
Polscy twórcy serialowi nie raz udowodniali już, że soczyste kryminały z tajemnicą sprzed lat to wręcz nasza rodzima specjalność. Nie sposób nie przywołać tu genialnego Rojsta, Paktu, czy niezapomnianej Watahy, której klimat od początku wyczuwamy także w najnowszej polskiej produkcji oryginalnej SkyShowtime, Śleboda. Za 6-odcinkowy serial z Marią Dębską, Maciejem Musiałem i Piotrem Paskiem w rolach głównych odpowiadają Michał Gazda (Znachor) i Bartosz Blaschke (Sonata), scenariusz napisany przez Karolinę Frankowską i Katarzynę Golenię jest za to przeniesieniem na ekran książki Małgorzaty Fugiel-Kuźmińskiej i Michała Kuźmińskiego z 2015 roku. Śleboda, najnowsze dzieło od SkyShowtime to klasyczny kryminał z mroczną historią w tle, porywający nas w pozornie malownicze i urzekające Tatry, które z czasem odkrywają przed widzem także i swoją wstydliwą, godną potępienia przeszłość.
W pierwszych dwóch odcinkach Ślebody twórcy zupełnie niespiesznie wprowadzają nas do głównego wątku kryminalnego, którego postacią wiodącą jest grana przez Marię Dębską (Zabawa, zabawa, Kiedy ślub?) młoda antropolożka, Anna Serafin. Przytłoczona zaległościami w pisaniu doktoratu, ale i coraz bardziej stęskniona za rodzinnymi stronami bohaterka z dnia na dzień decyduje się odłożyć na bok dotychczasowe obowiązki i po raz pierwszy od dekady odwiedzić zamieszkujące na Podhalu kuzynostwo – Kasię (Joanna Balasz) i Józka (Józef Pawłowski). Już na początkowym etapie swojej wizyty, Anka wpada niestety w spore tarapaty – podczas pierwszej od dawna wyprawy w góry, napotyka na szlaku zmasakrowane ciało miejscowego samotnika, Jana Ślebody (Jan Englert), którego od lat przeklinali niemal wszyscy mieszkańcy miasta. Pełne niewyjaśnionych okoliczności śledztwo przejmuje miejscowy policjant, Jędrek (Piotr Pacek), młodzieńcza miłość Anki, której, jak z czasem się okazuje, wcale nie zdołały pogrzebać minione lata. Oprócz wspomnianego wątku morderstwa (choć wciąż nie jesteśmy pewni, co tak naprawdę wydarzyło się ze starym Ślebodą), twórcy po kawałku nakreślają nam całe mnóstwo wątków pobocznych – historię bezwzględnego dziennikarza Bastiana (Maciej Musiał), który dla dobrego tematu jest w stanie zrobić niemal wszystko, wnuczki Ślebody, Majki (Helena Englert), pragnącej odkryć prawdę o krewnym czy równie tajemniczego kuzynostwa Anki, którego motywacji do tej pory jeszcze nie poznaliśmy.
Śleboda pod względem technicznym prezentuje się naprawdę imponująco – ogromne wrażenie robią zdjęcia autorstwa Tomasza Augustynka, nadające autentyczności odwzorowanie przez aktorów góralskiej gwary czy niepokojąca ścieżka dźwiękowa. Pierwszoplanowa obsada sprawdza się w swoich rolach równie znakomicie – Maria Dębska po raz kolejny dostarcza w pełni satysfakcjonujący występ jako główna bohaterka, podobnie świetnie dobrani do swoich ról są także Maciej Musiał, Leszek Lichota czy Joanna Balasz.
Atmosfera tajemnicy, przepiękne górskie widoki i próba rozprawienia się ze wstydliwą przeszłością m.in. ze względu na nieporuszany do tej pory temat goralenvolk wiele widzowi obiecują, ostatecznie nie dostarczając mu jednak praktycznie żadnych wyjaśnień. Już na początku rozczarowuje nas oczywistość tej historii (odkrycie ciała niemal od razu po przyjeździe Anki, stereotypowy obraz śledczego dziennikarstwa prezentowany przez postać Macieja Musiała, nagły napływ miłości Anki do niewidzianego od kilkunastu lat Jędrka), cała seria zastanawiających zbiegów okoliczności i minimalna wiarygodność opisywanych wydarzeń. Twórcy zasypują nas mnóstwem zupełnie niepotrzebnych dla głównej historii wątków pobocznych, które odciągają nas od wiodącej zagadki, nie wnosząc zbyt wiele do najważniejszego przesłania Ślebody. Z drugiej strony, serial zapowiada nam łamigłówkę, która bezpośrednio odnosi się do ciemnej strony polskiej historii – intryguje chociażby dzięki tematowi niechlubnej przeszłości Podhala, przywołanym w niedawnej Białej odwadze Marcina Koszałki. Kim tak naprawdę była ofiara znaleziona przez Ankę? Czy Śleboda faktycznie kolaborował podczas wojny z Niemcami? I w końcu to, coś najważniejsze – kto zamordował samotnego starca?
Choć na drugim planie Ślebody zobaczymy m.in. Andrzeja Chyrę, Jana Englerta, Annę Nehrebecką czy Magdalenę Lamparską, ich bohaterowie mimo naprawdę sporych zadatków, odgrywają na razie w serialu minimalną rolę, nie rozwinąwszy swojego potencjału (szczególnie boli to w przypadku roli Nehrebeckiej, której nieprzenikniona postać skrywa wieloletnią tajemnicę). To, co szczególnie spodobać może się miłośnikom Podhala, jest naprawdę wiarygodnie odwzorowany klimat Tatr, który w kontekście opowiadanej historii bez reszty wciąga nas do mrocznej, budzącej grozę aury tajemniczości. Genialnie wykreowany klimat i scenografia to jednak nie wszystko – w Ślebodzie wciąż brakuje nam elementu zaskoczenia, zatrzymania widza w wielkiej niepewności, i chyba przede wszystkim świeżej, ambitnej fabuły, która nie jest jedynie powtarzalnym zlepkiem historii, jakie widzieliśmy już w innych polskich kryminałach.
Dwa pierwsze odcinki do dosyć chaotyczne, nieskładne, pełne zbędnych wstawek, ale jednak zaledwie wprowadzenie do historii Anki, które dzięki mnogości dotkniętych wątków ma potrzymać nas w niepewności, szczególnie po dramatycznym finale drugiego epizodu. Śleboda nie próbuje wychodzić poza sztywne ramy historii kryminalnej, co jest jednocześnie jej wielkim atutem, ale mam również mieszane odczucia odnośnie tego, czy twórcom uda się nakreślić na tyle wciągającą i niebanalną historię, by pierwsze, nieco nużące odcinki szybko poszły w niepamięć na rzecz pełnego napięcia oczekiwania na rozwój głównej tajemnicy.
Czy Śleboda ma zadatki na serial, do którego podobnie jak do Watahy, powrócimy po latach? Jeżeli kolejne epizody zrezygnują z banałów, a wprowadzą nas w mroczną, pełną zawiłości i nieoczywistości kryminalną zagadkę – z pewnością będzie to produkcja godna zapamiętania.