search
REKLAMA
Nowości kinowe

Rock the Casbah

Krzysztof Połaski

28 sierpnia 2014

REKLAMA

plakat_mRock The Casbah wszedł na ekrany polskich kin w wyjątkowym momencie. Chociaż historia, którą przedstawia debiutancka fabuła Yariva Horowitza rozgrywa się w 1989 roku, to konflikt izraelsko-palestyński jest wciąż żywy. Nie ma dnia, aby programy informacyjne nie bombardowały nas doniesieniami na ten temat. Film izraelskiego reżysera niestety jest nadal aktualny i nic nie wskazuje na to, aby w najbliższej przyszłości miało cokolwiek się w tej kwestii zmienić.

Bohaterów filmu, żołnierzy izraelskiego oddziału, poznajemy w drodze do Strefy Gazy. Część z nich rozmawia, niektórzy słuchają muzyki, a inni po prostu próbują spać. Nawet sobie nie wyobrażają, że do domu wrócą w uszczuplonym składzie. Wszyscy są młodzi i mają plany na przyszłość. Łączy ich jedno – nieświadomość. Dla nich Gaza jest miejscem nieznanym, o którym do tej pory słyszeli wyłącznie w telewizji. Ale nie mają wyboru, służba to służba, rozkaz należy wykonać.

Do Strefy Gazy przybywają w momencie pierwszej intifady, czyli palestyńskiego powstania. Są przygotowywani przez dowódców na ewentualność walki zbrojnej i wymiany ognia; magazynek oznaczony na niebiesko zawiera gumowe pociski, natomiast ten oznaczony na czerwono ostrą amunicję, której można używać tylko w przypadku zagrożenia życia i jedynie za pozwoleniem dowódcy. Żołnierze są instruowani również na temat zachowania wobec kobiet; pod żadnym pozorem nie wolno ich tknąć i trzeba traktować je z należytym szacunkiem. Zapewne więcej w tym troski o własne bezpieczeństwo (przemoc wobec kobiety byłaby świetnym pretekstem do ataku partyzantów) niż faktycznego respektu wobec muzułmanek.

1

Młodzi żołnierze nie spodziewali się, że najgroźniejszym przeciwnikiem okażą się nastolatki oraz dzieci. Często z zakrytymi za pomocą chust twarzami, uzbrojeni w kamienie, ciskali ile mieli sił w dłoniach w izraelską armię. W ruch szło wszystko, co znalazło się pod ręką. Gdy jeden z Żydów zostaje zabity za pomocą zrzuconej z dachu pralki, jego koledzy otrzymują rozkaz zatrzymania mordercy. Jako, że palestyńska rodzina mieszkająca w domu, z którego dachu dokonano zbrodni, nie ujawnia kto odpowiada za ten czyn, żołnierze przejmują dach ich domu, gdzie urządzają swój punkt obserwacyjny.

W zajęciu domu można doszukiwać się analogii do sytuacji całej Palestyny. Domownicy zostali postawieni przed faktem dokonanym, nagle muszą dzielić swój dobytek z obcymi ludźmi, którzy nie tylko się panoszą, ale wręcz twierdzą, że są u siebie i to oni stanowią prawo. Mieszkańcy próbują zachować bierny opór przeciwko okupantowi, lecz na dłuższą metę do niczego to nie prowadzi. Wygrywa silniejszy.

2

Widzowie w świat konfliktu zbrojnego są wprowadzani za pomocą dynamicznych ujęć. Kamera nie opuszcza żołnierzy na krok i dokumentuje wszystkie ich poczynania. Autor urządza swoim bohaterom kocioł, aby później drastycznie zwolnić i mocno wyhamować akcję. Zabieg ten ma na celu pokazanie prawdziwego oblicza walki. Bo wojna nie jest nieustanną wymianą ognia, wojna jest przede wszystkim oczekiwaniem na ruch przeciwnika. Spokój bywa zgubny, łatwo o zbytnie rozluźnienie i dekoncentracje, co może doprowadzić do tragedii.

W Rock the Casbah istotna jest muzyka, co wynika z zawodowych doświadczeń Yariva Horowitza, wcześniej realizującego teledyski. Przepiękna izraelska muzyka pojawia się już w pierwszych minutach filmu, jadący do Gazy żołnierze próbują się przy niej zrelaksować. Podobnie wygląda to w ich bazie, gdzie koncert zespołu ma być niejako nagrodą za dobrze wykonywaną pracę. Ważny jest radiomagnetofon towarzyszący Tomerowi i kolegom podczas bezczynnych dni na dachu. Zachodnia muzyka, oczywiście z tytułowym Rock the Casbah w wykonaniu formacji The Clash, jest dla nich ucieczką od rzeczywistości. I przy okazji zagłusza minaret.

3

W jednym z wywiadów Yariv Horowitz przyznał, że większość wydarzeń pojawiających się na ekranie miała miejsce w rzeczywistości. Urodzony w 1971 roku twórca doskonale wie, o czym opowiada. W latach 90. sam służył w armii, zarówno w Strefie Gazy, jak i na Zachodnim Brzegu Jordanu, więc nic dziwnego, że po latach postanowił podzielić się ze światem swoimi spostrzeżeniami na temat konfliktu.

Obraz Horowitza trudno uznać za proizraelski bądź propalestyński. Autor zdaje sobie sprawę, że każda ze stron ma swoje racje i tak samo po każdej ze stron leży wina. Armię izraelską ukazuje jako marionetki w rękach polityków. W jednej ze scen dowódca mówi, że „koło chuja lata mu ta cała Gaza”, po czym dodaje, że to „teren, którego nikt nie chce i nikt nie ma pomysłu co z nim zrobić”. Jak pokazują współczesne wydarzenia, pomysłu nie ma nikt do dzisiaj.

4

Twórca nie próbuje wybielać swoich rodaków. W Rock The Casbah bez ogródek pokazuje, jak często izraelskim żołnierzom przyjemność sprawia poniżanie Arabów, których można bezkarnie wyrzucić z mieszkania lub ze sklepu. Znacząca jest scena, gdy dwaj żołnierze, znudzeni bezczynnością na dachu, udają się do pobliskiego baru na humus. Nie są mile widzianymi gośćmi i gdy pomiędzy nimi a Palestyńczykami wywiązuje się sprzeczka, wprost mówią, że będą jeść gdzie chcą, bo są u siebie, na swojej ziemi, a jak się Arabom coś nie podoba, to niech przyjadą do Tel Awiwu. Dlatego też Żydzi nie szanują lokalnych zwyczajów i, jak gdyby nigdy nic, przyprowadzają do palestyńskiego domu psa. Wywołuje to oburzenie domowników, gdyż – według islamu – pies to zwierze nieczyste i do domu w którym mieszka nie przyjdą anioły. Zresztą trudno się dziwić złości mieszkańców, gdy kundelek dodatkowo wabi się Arafat.

Aby zachować równowagę, pojawiają się także pozytywni Żydzi, z Tomerem (Yon Tomarkin) – głównym bohaterem produkcji – na czele. To młody i zagubiony chłopak. Sytuacja, w której się znalazł go przerosła. Brakuje mu wsparcia. Chociaż przełożeni zapewniają, że w każdej chwili do dyspozycji jest psycholog, to rzeczywistość okazuje się zgoła odmienna. Drzwi do gabinetu pani doktor są szczelnie zamknięte. Tomer sprawia wrażenie nieobecnego, staje się obiektem drwin kolegów, lecz finalnie to właśnie on okazuje się najsilniejszy. Gdy sytuacja tego wymaga, zachowuje zdrowy rozsądek i zimną krew.

5

Reżyserowi udało się również dość celnie sportretować Arabów. Z jednej strony pokazuje ich jako dzicz i bardzo groźnych przeciwników. Pojawiają się wielkimi grupami i za pomocą kamieni lub czegokolwiek, co wpadnie im w ręce, są w stanie zabić. Nie mają żadnych wyrzutów sumienia. Po morderstwie głośno się śmieją, są zadowoleni z dobrze wykonanej roboty. Żyją według zasady, że z Żydami się nie rozmawia, do Żydów się strzela.

W filmie na szczęście jest też druga strona medalu – naprawdę nietrudno zrozumieć nienawiść Palestyńczyków do Izraelczyków, gdy ci drudzy poniżają ludność arabską na wszelkie możliwe sposoby, łącznie ze zmuszaniem ich do ściągania własnych flag. Czy może być większy dyshonor? Palestyńczycy są traktowani jak ludzie drugiej kategorii, gorzej niż zwierzęta, urządzane są na nich łapanki i ci mający mniej szczęścia lub wolniej uciekający trafiają przed oblicze tajnej policji. Ich rodziny nie mają żadnych informacji, gdzie są przetrzymywani. Uderzająca jest scena, gdy stara Arabka dzień i noc koczuje przed izraelskim obozem, wciąż dopytując się w jakie miejsce wywieźli jej syna, podczas gdy Żydzi w najlepsze bawią się na urządzonym przez dowództwo koncercie.

Ciężko znaleźć słabe strony tej produkcji. Co prawda, można mieć zastrzeżenia do zbyt stereotypowego nakreślenia bohaterów w izraelskim oddziale, ale nie jest to wielką wadą. Reżyserowi i współscenarzyście w jednej osobie udało się stworzyć bardzo autentyczny obraz konfliktu palestyńsko-izraelskiego. Twórca umiejętnie rozkłada akcenty i zręcznie potrafi przejść ze scen pełnych humoru do tych przepełnionych goryczą oraz cierpieniem. Co ważne, nie mamy do czynienia z laurką, która jest wystawiana jednej ze stron, ale z dziełem, gdzie podjęto próbę spojrzenia na wojnę z różnych perspektyw.

Powiedzenie „spokojnie, jak na wojnie” idealnie podsumowuje Rock the Casbah. Wzajemna nienawiść wisi w powietrzu, wystarczy drobny pretekst, aby doszło do starcia. Chociaż wszyscy doskonale zdają sobie sprawę, że siłowe próby rozwiązania konfliktu tylko go zaogniają i absolutnie do niczego nie prowadzą, polityka pozostaje niezmienna. Kolejny oddział złożony z młodych chłopaków pojawia się w Strefie Gazy, a w tle ironicznie rozbrzmiewa radio Głos Pokoju.

REKLAMA