Zapnijcie pasy
Tekst zawiera spoilery.
Główna rola polskiej aktorki i modelki, Katarzyny Smutniak, we włoskiej produkcji Zapnijcie pasy budzi zainteresowanie. I o ile widok Polki w zagranicznym filmie nawet cieszy oko, a jej rola wypada poprawnie, to jednak sam film jest słaby, odstrasza schematyzmem i kiczowatością.
Zapnijcie pasy przypomina długi odcinek latynoskiej telenoweli z nieco lepszym aktorstwem i montażem. Obyczajowo-miłosna historia z elementami humoru opowiedziana jest w nieskomplikowany sposób, życie głównej bohaterki streszczono, pokazując fragment jej młodości oraz czas po upływie kilkunastu lat, kiedy jest już dojrzałą kobietą, żoną oraz matką. I właśnie wtedy przyjdzie jej zmierzyć się z życiową katastrofą. Urozmaiceniem prostej narracji jest pętla czasowa, która nawet zaskakuje i zostawia zakończenie filmu otwarte. Jednakże tych potencjalnych rozwiązań z łatwością się domyślamy, otwartość zakończenia nie zostawia dużego pola do namysłu.
Film zaczyna się od czasów młodości Eleny (Katarzyna Smutniak). Dziewczyna jest kelnerką, marzy o własnym lokalu, i co najistotniejsze dla filmu – poznaje irytującego a jednoczenie pociągającego ją mężczyznę (Francesco Arca), który zaburzy dotychczasowy rytm życia Eleny. Od pierwszej wymiany spojrzeń wiemy, że ta dwójka jest sobie przeznaczona. Młodzi, piękni, temperamentni – wydają się być stworzeni dla siebie. Towarzyszy im wymarzona pogoda i cudowne widoki (nie licząc deszczu w początkowej scenie, który i tak przerażająco nie wygląda). Śledzimy miłosne perypetie pary osadzone w świecie idealnym, pięknym i dobrym. Prócz głównego miłosnego wątku w filmie sporo miejsca poświęcono na perypetie przyjaciół i dalszej rodziny Eleny (matki, ciotki).
Trudno jest się zaangażować emocjonalnie w ten włoski melodramat, bo schematyczność i kiczowate wszechobecne piękno dekoncentrują, chociażby znamienna scena randki nad morzem z dobitnie ilustracyjną muzyką. Sceny patetyczne oraz sentymentalne wypadają sztucznie i kiczowato. Nie pomagają tu wplecione elementy komedii, zabawnych dialogów, których lekkość z założenia miała uwypuklić życiową tragedię bohaterki.
Tak jak wiemy, że Antonio osiągnie swój cel, tak też czujemy, że tragedia zbliża się wielkimi krokami. Żarty, miłość, sukces, jednak przeczuwamy, że katastrofa jest nieunikniona. A jak wiadomo, świadomość tego co dalej w filmie, może popsuć przyjemność jego oglądania, chociażby nie wiem jak przyjemnie patrzyło się na polską część obsady, w postaci Katarzyny Smutniak czy też na chodzący ideał Włocha, który uosabia Antonio. Sztuką jest opowiadać oczywistości tak, żeby widza ująć, zaangażować w historię filmu, czym Zapnijcie pasy raczej nie może się pochwalić.