search
REKLAMA
Kino rosyjskie

SOLARIS / Солярис [kino rosyjskie]

Michał Bleja

4 maja 2016

REKLAMA

 

Pochodząca z 1972 roku, nakręcona przez Andrieja Tarkowskiego ekranizacja książki Stanisława Lema była przyczyną konfliktu między jednym a drugim. Stało się tak dlatego, że Lemowi wizja radzieckiego reżysera nie przypadła do gustu. Jak twierdził – Tarkowski nie nakręcił Solaris, ale Zbrodnię i karę. Wiele lat później, gdy powstała amerykańska ekranizacja z George’em Clooneyem w roli głównej, polski pisarz stwierdził, że zdecydowanie woli ją od wersji radzieckiej, choć zaznaczył, że żadnemu spośród reżyserów biorących powieść na warsztat nie udało się przekazać widzom jego idei.

Należę do fanów zarówno Lema, jak i Tarkowskiego. Polak niewątpliwie miał dużo racji – film Tarkowskiego, w odróżnieniu od powieści, eksponuje życie psychiczne bohaterów, tymczasem w książce zdecydowanie najważniejszy był ocean. Różnica w podejściu do tematu jest więc widoczna gołym okiem – o ile utwór Lema jest klasycznym przykładem nurtu science fiction, o tyle jego rosyjska ekranizacja to bardziej dramat psychologiczny.

Solaris-1

Solaris

Mimo tego zdecydowanie wolę wersję Tarkowskiego niż Soderbergha (przy czym muszę zaznaczyć, że tej drugiej również nie uważam za słaby film). Przede wszystkim ze względu na charakterystyczny dla rosyjskiego twórcy nastrój, głębię i symbolizm, dzięki którym dzieło to można odczytywać na wiele sposobów. W zależności od tego, jak je potraktujemy – czy spojrzymy na nie jako na osobną całość, adaptację książki, czy element wpisujący się w całościowy obraz twórczości Rosjanina – może okazać się zupełnie innym filmem. Ponadto wydaje mi się, że Tarkowski jednak nieco bardziej trzymał się treści książki, więc mimo przesunięcia akcentów (które zresztą nastąpiło również w wersji amerykańskiej) – jego adaptacja jest nieco wierniejsza.

W filmie znów spotkamy się z motywami przewijającymi się praktycznie w każdym nakręconym przez Tarkowskiego obrazie – rośliny rzeczne, poruszane siłą nurtu, padający w pomieszczeniu deszcz, mający zapewne podkreślić nastrój sceny, oraz główny bohater, który wydaje się wiedzieć i widzieć więcej niż pozostałe występujące w scenariuszu postaci, którego jednak nikt nie jest w stanie zrozumieć, co zupełnie pozbawia go realnego wpływu na wydarzenia. Ponadto w Solaris znów pojawia się postać, której trudno nie traktować inaczej niż jako portret matki samego reżysera. Powieść Lema okazuje się więc pretekstem do psychologicznej autoanalizy, stanowiącą esencję wszystkich dzieł Tarkowskiego. W Solaris mamy też po raz pierwszy do czynienia z oznaczeniem głównego bohatera za pomocą siwizny. Moim zdaniem to wyraźna wskazówka, że radziecki reżyser utożsamiał się zarówno z Krisem Kelvinem, jak i innymi naznaczonymi w ten sposób postaciami (jak stalker czy Gorczakow z Nostalgii).

solaris-ru-2

solaris-ocean

W Solaris znajdziemy też kilka genialnych, malarskich momentów, które same w sobie stanowią wystarczający powód, aby się z tym dziełem zapoznać. Weźmy chociażby to, co dzieje się na ekranie, gdy Barton jedzie samochodem przez miasto, lub podczas sceny lewitacji – to właśnie dzięki takim momentom każdy obraz Tarkowskiego stanowi istną estetyczną ucztę.

Nie mogę jednak stwierdzić, że w radzieckiej adaptacji Solaris podoba mi się wszystko. Na przykład dość mocno działał mi na nerwy odgrywający główną rolę Donatas Banionis. Jego reakcje na to, co się w filmie dzieje, są tak nieadekwatne, że chwilami ciężko to znieść. Do tego jego mimika w Solaris jest równie bogata, jak Stevena Seagala w Liberatorze. Możliwe, że wynika to z zaleceń reżysera – nie widziałem innych filmów z udziałem tego aktora, więc nie jestem w stanie wypowiedzieć się na temat jego warsztatu. Jednak kreacje bohaterów drugoplanowych – zwłaszcza grającego Sartoriusa Solonicyna i Juriego Jarveta w roli Snauta były o wiele bardziej przekonujące.

Mimo że Lem w swoich zarzutach miał dużo racji, bo Tarkowski rzeczywiście wykorzystał stworzoną przez niego historię po to, by zrealizować własne zamiary i wizje, a nie zamiary i wizje pisarza, to jednak uważam Solaris za film wyjątkowo udany – być może zakrawa to na herezję, ale jednak zdecydowanie wolę go od wcześniejszych produkcji Rosjanina – Dziecka wojny czy Andrieja Rublowa. Po raz kolejny muszę jednak zaznaczyć, że według mnie filmy Tarkowskiego swoje prawdziwe oblicze ukazują dopiero w zestawieniu z pozostałymi – jego twórczość w pewnym sensie stanowi serial, a więc zintegrowaną całość.

Film dostępny w serwisie Flixclassic.pl

REKLAMA