Seria Niezgodna: Wierna
Recenzując tę pozycję, przeżywam rozdwojenie jaźni. Trudno jest wydać jednoznaczną ocenę. Poszedłem do kina jako swoisty neofita, któremu spodobała się seria filmów, ale książek nie czytał. Nie byłem jednak na seansie sam. Poszła ze mną moja koleżanka, która uwielbia dzieła Weroniki Roth. Po wyjściu z seansu mieliśmy zupełnie różne odczucia, jeśli chodzi o Wierną. Ale o tym nieco później.
Na samym wstępie trzeba zaznaczyć, że jest to trzeci z zaplanowanych czterech filmów z serii Niezgodna, ekranizacji powieści Roth. W związku z tym fabuła wyda się zbyt skomplikowana wszystkim tym, którzy nie oglądali poprzednich części. Ja, na szczęście, to zrobiłem, w związku z czym, jeśli przypadkiem usłyszeliście o Wiernej dopiero teraz, możecie albo usiąść na prawie pięć godzin i obejrzeć Niezgodną oraz Zbuntowaną albo przeczytać moje streszczenie, tertium non datur. Inaczej naprawdę stracicie wiele przyjemności z oglądania.
Jak wygląda fabuła, o co chodzi w tym całym uniwersum? Odpowiedzieć na to jest trudno, postaram się jednak być tak zwięzły, jak to tylko możliwe.
Przyszłość. Cała Ziemia w wyniku wojny jest zniszczona, ludzkość żyje w małej enklawie, zwanej Chicago, otoczonej murem, za który nie wolno wychodzić, a który ma zapewnić bezpieczeństwo. Zorganizowała się ona w pięć grup, swoistych kast, które ze sobą koegzystują: Erudytów, którzy najwyżej cenią sobie wiedzę, Serdecznych, uprawiających ziemię, Prawych, którzy cenią szczerość i porządek, Altruiści, którzy pomagają innym, a także Nieustraszeni, będący swoistą policją i wojskiem. W wyniku pewnego rytuału dokonuje się wyboru kasty, jednakże bardzo rzadko zdarza się, że dana osoba pasuje do kilku kast jednocześnie. Wtedy jest tak zwaną Niezgodną. Kim są Niezgodni? Są to swoiści odszczepieńcy, których boją się przedstawiciele wszystkich pozostałych kast. Dlaczego się ich bano? Bo uważano ich za odmieńców burzących zastany porządek społeczny. W takim świecie poznajemy Beatrice „Tris” Prior. Niedługo potem spotykamy jej przyszłego chłopaka „Cztery”, dowcipnisia Petera, wierną przyjaciółkę Christinę, a także brata głównej bohaterki, Caleba Priora. Tak rysuje się fabuła w pierwszej części. W wyniku najprzeróżniejszych zdarzeń w Chicago dochodzi do wojny domowej, a nasi bohaterowie, na samym początku Wiernej wydostają się poza mur okalający miasto i tam natrafiają na tajemniczą agencję…
Ufff! Cóż to było za wyjaśnienie fabuły, a wciąż mam wrażenie, że nie o wszystkim opowiedziałem, że jest ono nie dość dokładne. Niemniej na użytek osób niezaznajomionych z serią powinno wystarczyć, a fani znają to uniwersum dużo lepiej ode mnie.
Należy odpowiedzieć na pytanie: jak wypadł sam film? Dla mnie, osoby, która nie przeczytała ani strony z tych książek, był naprawdę niezły. Efekty specjalne robiły wrażenie, to samo mogę powiedzieć o scenografii. Jeśli ascetyczna Ex Machina mogła dostać Oscara, to nie widzę powodu, dla którego Wierna nie miałaby być oceniona wysoko. Muzyka świetnie oddawała klimat, gra aktorska była przyzwoita, acz postawienie na mniej znanych aktorów nie wyszło filmowi na dobre. Przydałby się jakiś doświadczony rzemieślnik, który dałby popis znakomitego warsztatu. Dlatego w moim odczuciu, ten film mógłby spokojnie zasłużyć na siedem czy nawet osiem gwiazdek jako naprawdę dobrze zrealizowany kolejny film młodzieżowy. Lecz jest to opinia osoby, która nie przeczytała tej serii książek. Od mojej koleżanki, która, przypomnijmy, jest prawdziwą fanką, usłyszałem litanię skarg i żali. Wycięli wątek X! Nie było bohatera Y! W książce sprawa Z była zupełnie inaczej pokazana! Zamurowało mnie. W milczeniu słuchałem tego potoku oburzenia i byłem coraz bardziej skonfundowany. Liczę na to, że w komentarzach wypowiedzą się fani bądź osoby, które przeczytały tę książkę, i odpowiedzą mi na pytanie: czy naprawdę najnowszy film tak rozminął się z książką? I, jeśli tak, czy to go zupełnie przekreśla?
Ale to jeszcze nie koniec! Mam taki swój zwyczaj, że w każdym filmie, który recenzuję, szukam Macguffina, czyli elementu, na którym oparta jest cała fabuła.
Rozpocząłem to podczas recenzji Planety Singli i nadal to robię. Myślę, że w przypadku Wiernej tym spoiwem był mur. Niezależnie od tego, z którą częścią filmu mieliśmy do czynienia, zawsze gdzieś w tle był i ruszał akcję do przodu. Ba, nawet po jego przekroczeniu wciąż istotne było, co jest za nim i dlaczego mieszkańcy byli odcięci. Jednakże więcej nie mogę napisać, by nie zdradzać fabuły.
W związku z powyższymi wątpliwościami moja ocena tego filmu to sześć gwiazdek na dziesięć. Fani, którzy nie przeczytali książek, powinni bawić się bardzo dobrze. Osoby, które pierwszy raz słyszą o tym uniwersum – lepiej, by poszły na seans przygotowane.
korekta: Kornelia Farynowska