search
REKLAMA
Recenzje filmów, publicystyka filmowa polska, nowości kinowe

EWA CHCE SPAĆ. Polska komedia romantyczna

Ewelina Świeca

4 grudnia 2016

REKLAMA

202412_A596ewa-chce-spac-dvdTadeusz Chmielewski ma w swoim dorobku reżyserskim wiele znakomitych filmów, między innymi „Jak rozpętałem drugą wojnę światową”, „Nie lubię poniedziałku”, „Wiosna panie sierżancie”, Gdzie jest generał?”, „Wśród nocnej ciszy”. Na koncie reżysera jest również film „Ewa chce spać” –  jego debiut z 1958 roku. To obraz, który jest zaliczany do najbardziej udanych filmów, powiedzmy, gatunkowych: to wyjątkowej urody komedia romantyczna, z której byli zadowoleni zarówno krytycy (choćby na festiwalu w San Sebastian, gdzie film zdobył Złotą Muszlę), jak i widzowie, którzy do dziś wspominają Ewę z sentymentem. Jest więc oczywistością, że wybrano go jako kandydata do cyfrowej rekonstrukcji. A to bardzo dobry powód, by do filmu wrócić bądź sięgnąć do niego po raz pierwszy.

Z filmami bywa tak, że dopiero w trakcie ich trwania przekonujemy się co do słuszności decyzji, że zaczęliśmy dany obraz oglądać. W przypadku „Ewa chce spać” już sam początek filmu – jego bardzo atrakcyjna, niebanalna czołówka – dają pozytywną odpowiedź na pytanie, czy warto było włączyć ten stary czarno-biały obraz sprzed 56 lat. Bajkowy wstęp – za sprawą rysunkowych napisów i tła miasteczka, sentymentalnej piosenki-kołysanki oraz sensacyjno-komediowej sceny z serią napadów – wprowadza nas w świat pięknej nastoletniej Ewy, której przyjdzie zmierzyć się z „niebezpieczeństwami” niesionymi przez miasto. Początek filmu sugeruje widzowi umowność całej historii, jej wyjątkowy charakter. Natomiast akcja – zdarzenia i postaci, tj. działania policji i poczynania przestępców, między których trafia młodziutka dziewczyna – łączą w sobie romantyzm i sensację. Zasugerowana na początku umowność przedstawianej historii oraz lekka konwencja znajdą swoje dopełnienie w zakończeniu filmu, które płynnie łączy się początkiem. Zabieg ten nadaje filmowi spójny charakter.

16350_2 - Kopia

Nastoletnia Ewa (Barbara Kwiatkowska) przyjeżdża do szkoły, zamierza rozpocząć naukę w technikum geodezyjnym. Niestety, przyjechała dzień przed rozpoczęciem roku szkolnego i nie ma gdzie spędzić nocy, gdyż internat, do którego się zgłasza, jest jeszcze nieczynny. Bez większego zamartwiania się postanawia przeczekać noc i rozpoczyna wędrówkę po mieście. Napotyka młodocianego przestępcę, który pod wpływem jej uroku zapomina, że chciał ją napaść i okraść. Następnie Ewa przypadkiem trafia na komisariat, gdzie jej obecność sieje niemały zamęt. Tam zatroszczy się o nią przystojny policjant grany przez Stanisława Mikulskiego.

3b47492744946d5a188be73c702fb2e3cd1b635433f841381ae8d2e0ed67b45f

Inspiracją do przedstawionej w filmie historii był artykuł w prasie, na który trafił reżyser. Na bazie pomysłu z życia wziętego Tadeusz Chmielewski nakręcił bardzo lekkie kino, mając na celu rozbawienie widowni dzięki satyrycznemu obrazkowi codzienności. Jednocześnie, nie chcąc narażać się cenzorom, przyjął następującą taktykę: „Postanowiłem  udawać wariata i nakręcić bajkę, zachowując subtelne aluzje do tego, co obserwowało się codziennie na ulicy.”*  Surowość i obowiązkowość policjantów oraz profesjonalizm i okrucieństwo przestępców są wzięte w cudzysłów komedii absurdu okraszonego romantycznym wątkiem: „Odwołanie się do tradycji gatunkowych (burleska, slapstick, komedia romantyczna, komedia pomyłek), przywołanie lirycznej aury filmów René Claira, wysmakowana sfera plastyczna łagodzą ostrze satyry.

7150161.3Reżyser przedstawia przygodę ślicznej i uroczej Ewy na tle sąsiadujących ze sobą, a nawet przenikających się światów: społeczności złodziei oraz środowiska policji: „Perypetie poszukującej noclegu dziewczyny miały być pretekstem do pokazania świata złodziei i milicjantów** w krzywym zwierciadle.” I to „krzywe zwierciadło” sprawia, że śmiejemy się do rozpuku ze świadomością, że niby oglądamy bajkę, ale przecież coś musi być na rzeczy w kwestii przestępczości, klimatu ulicy, zachowania władz czy zasad obowiązujących w hotelu robotniczym. „Ten nieco surrealistyczny, filmowy świat zbudowany jest bowiem z rozpoznawalnych dla widza elementów świata rzeczywistego – problemów i absurdów Polski lat 50. (chuligani, problemy mieszkaniowe, propaganda)” – oczywiście, pomijając nazewnictwo: mamy w filmie policję zamiast milicji; choć jak wynika z wypowiedzi reżysera, ukazywany świat nawiązuje do realiów Polski lat 50. Ale skoro oglądamy film-bajkę, to tłumaczy nam fakt, że prawdę historyczną potraktowano z przymrużenieniem oka.

Film pozostaje świetnym widowiskiem dzięki znakomitemu zespołowi aktorskiemu. Prócz Barbary Kwiatkowskiej – pierwszoplanowej odtwórczyni roli tytułowej, grającej uroczą nastoletnią damę, naszej uwadze nie ujdą aktorzy wcielający się w policjantów (Stefan Bartnik, Wacław Kowalski, Gustaw Lutkiewicz, Zygmunt Zintel), a także odtwórcy ról rzezimieszków (Roman Kłosowski, Ludwik Benoit, Wojciech Turowski) czy też  woźny internatu (Stanisław Milski), prostytutka „Piękna Lola” (Halina Buyno-Łoza). Każda postać, nawet epizodyczna, dzięki jej odtwórcy przekonująco stanowi realizację zamysłu reżysera i scenarzysty.

16350_3

Dobre aktorstwo to jedno. Ale bez niepowtarzalnych dialogów autorstwa Jeremiego Przybory film nie byłby z kolei tak dowcipny: „Przybora ze swoim wyczuciem absurdu, ironii i zabawy słowem/słowami bez trudu odnalazł się w tym świecie.” Zatem ekipa aktorska i genialne dialogi pozwoliły reżyserowi stworzyć spójny film ujmujący dowcipem i dobrym wykonaniem. Wspomnieć można o takich komicznych scenach, jak spotkanie Ewy z woźnym internatu, inspekcja komisariatu, „seminarium” dla złodziei, wizyta policji w hotelu robotniczym czy też scena z właścicielami baru, którzy próbują pozbyć się granatu.

Ta „wiekowa” komedia z tekstami Przybory, elegancka i wyważona pod względem formalnym oraz ostrożna pod kątem treści, zdecydowanie odbiega od dzisiejszych komedii (szczególnie tych romantycznych) czy filmów z elementami komediowego scenariusza. Co prawda absurd i satyra są na czasie, to jednak „Ewa chce spać” jest obrazem z czasów innej stylistyki filmowej, powstałym w innej „epoce” obyczajowej, politycznej.  Można sobie zadać pytanie (nierzadko zadawane przy starszych filmach) – czy obraz się zestarzał, czy można go nadal oglądać z przyjemnością? Oczywiście znajdą się i zwolennicy, i przeciwnicy filmu – wiele zależy od filmowych upodobań widza, jego kinomańskich doświadczeń, otwartości na filmowe starocia, być może też od jego wieku. Na pewno warto spróbować obejrzeć film Chmielewskiego, bo może się okazać, że trafiliśmy na całkiem dobrą komedię, która mimo upływu lat, broni się, chociażby dzięki zdjęciom, scenariuszowi i aktorstwu.

vlcsnap-2010-04-28-17h30m11s204

Dołączone do najnowszego wydania filmu (zrekonstruowanego cyfrowo) materiały w formie miniksiążki pozwalają poznać historię powstania debiutanckiego obrazu Tadeusza Chmielewskiego. Znajdziemy tam ciekawostki i anegdoty związane z produkcją „Ewa chce spać”, chociażby ta o sfingowanym konkursie na odtwórczynię głównej roli…

*Wszystkie cytaty w powyższym tekście pochodzą z materiałów dołączonych do płyty z filmem „Ewa chce spać”.

**W materiałach dołączonych do płyty z filmem używano słownictwa: milicja, milicjant itd.; natomiast w scenariuszu filmowym zastosowano słownictwo: policja, policjant itd. W powyższym tekście posłużyłam się nazewnictwem wykorzystanym w filmie.

REKLAMA