search
REKLAMA
Nowości kinowe

CZERWONY PAJĄK. Niezdrowe fascynacje

Jan Dąbrowski

27 listopada 2015

REKLAMA

CP key 11_new_v8_v1_booknew_druk_krzyweKarol (Filip Pławiak) to młody mieszkaniec Krakowa. Dobrze sobie radzi na basenie, zamierza zostać lekarzem. Jego ojciec nim jest, zatem może posiłkować się jego wsparciem. Prawdopodobnie idąc tą drogą, zbuduje sobie przyszłość pewną i dostatnią, a on sam zyska powszechny szacunek. Jego rodzice (Małgorzata Foremniak i Marek Kalita) zadbali o wychowanie syna, a w schludnym mieszkaniu na Starym Mieście też niczego nie brakuje.

Marcin Koszałka jest wybitnym realizatorem obrazu. Niebywała wrażliwość i indywidualizm pozwalają mu wydobyć z każdego wykonanego ujęcia piękno i artyzm.

Zaistniał w filmowym półświatku już na etapie swojego pierwszego dokumentu pt. Takiego pięknego syna urodziłam, którego bohaterami uczynił swoich rodziców. Obraz nagrodzono wtedy m.in w Krakowie „w uznaniu dla odwagi w demaskowaniu obłudy życia rodzinnego i inteligentne wykorzystanie formy cinéma-vérité”. Jest odpowiedzialny za zdjęcia między innymi do filmów Pręgi, Rewers, Zbliżenia, a także serialu Ratownicy.

9

Realizował obraz także w Czerwonym pająku, którego strona plastyczna wyniesiona jest tu na bardzo wysoki poziom. Podwodne zdjęcia podczas nurkowania Karola w basenie, statyczne kadrowanie przystanku, z którego odjeżdża bohater, majestatyczne, chwilami igrające z widzem ujęcia wzgórza, gdzie rozgrywa się istotna scena zbiorowa. Najbłahsze ujęcie tego filmu jest zaaranżowane ze świetnym wyczuciem przestrzeni i dbałością o detale. Dzieła dopełnia szalenie drobiazgowa scenografia, która pozwala poczuć atmosferę i ducha epoki. Wnętrza, meble, odzież, zegarki, papierosy, okulary – za wykreowanie tak wiarygodnego świata odpowiada Magdalena Dipont (która stworzyła także scenografię m.in. do Człowieka z żelaza, Dekalogu V, Długu czy Zemsty).

Debiutujący na stanowisku reżysera Koszałka w Czerwonym pająku pełni też funkcję scenarzysty. Na tym polu wyróżnił się cechą rzadko spotykaną we współczesnym kinie – szacunkiem dla odbiorcy.

W ponad półtoragodzinnym filmie nie ma ani jednego zbędnego dialogu. Mało tego, twórca obdarza widza zaufaniem i pozwala mu intelektualnie zaangażować się w wydarzenia.

czerwony_pajak_02

Sceny nakręcone są tak, jakby w scenariuszu było dwukrotnie więcej didaskaliów niż wymawianych kwestii. Kiedy Karol zauważa martwe ciało dziecka, wodzi wzrokiem po okolicy i nagle zauważa oddalającego się spokojnie mężczyznę z torbą. Natrafiając na niego kolejnym razem, zbiera więcej informacji, by dowiedzieć się, że ów osobnik (Adam Woronowicz) jest weterynarzem. Pierwsze spotkanie obu bohaterów jest pozornie zwyczajną wizytą lekarską, lecz między postaciami zaczyna się gra oparta na szczegółach. Tworzą między sobą sieć zależności, która jest niemal niewidoczna, lecz nieuchronnie zbliża ich do siebie.

Mało słów, mnóstwo treści. Sposób, w jaki poprowadzona jest akcja, odbiega od kina gatunkowego, nie jest to typowy thriller/kryminał – swoją stonowaną formą przypomina nieco fincherowskiego Zodiaka. Z tym, że Koszałka koncentruje się na ukazaniu ludzi pozornie przeciętnych, którzy pędzą zwyczajne życie, w żadnym stopniu nie budząc podejrzeń. Groza Czerwonego pająka polega właśnie na zwykłości, która jest najlepszym kamuflażem.

czerwony_pajak_01

W scenariuszu wyzutym ze zbędnych passusów ogromny ciężar spoczywa na barkach aktorów, którzy często muszą ograniczać się do zniuansowanej gry mimiką, oczami czy drobnymi gestami. Odbiorcy łatwo się wczuć w postać i jej motywacje, ponieważ wszystkie szczegóły są czytelne. W tej materii największe owacje należą się Filipowi Pławiakowi, który bardzo płynnie i subtelnie zmienia swojego bohatera. Wraz z Adamem Woronowiczem stanowią duet, który nawet podczas pozornie nieistotnego, statycznego dialogu potrafią zelektryzować widownię. Warto też wymienić Julię Kijowską i Wojciecha Zielińskiego, którzy doskonale spełnili swoje zadanie, stając się stosownym dopełnieniem dzieła.

Niestety nie jest to film, z którego każdy wyjdzie usatysfakcjonowany. Marcin Koszałka wymaga bowiem od odbiorcy odrobiny uwagi, najlepiej niczym niezmąconej.

Zatem seans Czerwonego pająka nie będzie odpowiedni ani na plotkarski wieczorek z koleżankami, ani na chrupanie chipsów z kolegami (albo odwrotnie). Warto jednak zogniskować swój wzrok na srebrnym ekranie i dać odpocząć telefonom komórkowym, tabletom, etc – poświęcenie uwagi temu dziełu może zaowocować wspaniale spędzonym seansem, zadowalającym zarówno emocjonalnie, jak i artystycznie.

korekta: Kornelia Farynowska

Avatar

Jan Dąbrowski

Samozwańczy cronenbergolog, bloger, redaktor, miłośnik dobrej kawy i owadów.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA