search
REKLAMA
Recenzje

Rashomon

Paweł Marczewski

1 maja 2016

REKLAMA

Tekst z archiwum film.org.pl.

Man hands on misery to man.
It deepens like a coastal shelf.
Get out as early as you can,
And don’t have any kids yourself.

– Philip Larkin This Be The Verse

Zza zasłony rzęsistego deszczu wyłaniają się kontury opuszczonej, na wpół zrujnowanej budowli – ni to pałacu, ni to rogatki strzegącej miasta tonącego w potokach wody. Wśród połamanych desek, na gołej podłodze, siedzą dwaj mężczyźni. Po chwili, umykając przed deszczem i przeskakując kałuże, dołącza do nich trzeci. Mnich, drwal i drobny złodziejaszek… To wąskie grono, ani specjalnie mądre, ani przesadnie prawe, zgłębiać będzie, nie do końca z własnej woli, tajemnicę ludzkiej podłości i wielokrotnie przekroczy cienką granicę oddzielającą dobro od zła oraz prawdę od fałszu.

Rashomon wysnuty został z opowieści Ryunosuke Akutagawy. Jeden z największych dwudziestowiecznych literatów z Kraju Kwitnącej Wiśni popełnił samobójstwo w wieku 35 lat. Pozostawił po sobie ponad 100 opowiadań, łączących fascynację tradycyjnymi japońskimi historiami o duchach z formalną i narracyjną precyzją właściwą dziełom Edgara Allana Poego, którego uważnym czytelnikiem był w latach studenckich. Akira Kurosawa wybrał ze spuścizny japońskiego pisarza dwa teksty i wspólnie z Shinobu Hashimoto stworzył na ich podstawie jeden z najlepszych scenariuszy w historii kina.

rashomon 1

W literackim pierwowzorze Rashomon jest bramą prowadzącą do zdziesiątkowanego przez rozmaite plagi Kioto i to w jej cieniu rozgrywa się dramat chciwości i braku współczucia – sługa okrada leciwą kobietę chcącą upleść perukę z włosów wyrwanych zmarłej staruszce, która z kolei dopuściła się wielu podłości w próżnej nadziei ocalenia życia. Kurosawa i Hashimoto zostawili jedynie symboliczną nazwę, trzon opowieści zaczerpnęli zaś z innego utworu Akutagawy, w którym skonfrontowane zostają różne wersje tych samych wydarzeń – gwałtu na kobiecie i morderstwa jej męża. Mnich i drwal, zeznający w sądzie jako świadkowie, opowiadają chroniącemu się wraz z nimi przed deszczem rzezimieszkowi trzy historie: zasłyszaną od przestępcy, który jest w sprawie głównym podejrzanym, zgwałconej żony oraz mężczyzny przemawiającego zza grobu ustami medium. Jest jednakże jeszcze jedna wersja… A może istnieje ich tyle, ilu widzów filmu?

Wieloznaczność opowieści podkreślona jest niezwykłymi zdjęciami i szeregiem błyskotliwych zabiegów inscenizacyjnych. Ogromne wrażenie, dzięki niesłychanie pomysłowemu ustawieniu kamery, robi na przykład scena odnalezienia zwłok przez drwala. Oglądamy jedynie ręce nieboszczyka i przerażoną, jakby wskazywaną przez zesztywniałe palce twarz prostego mężczyzny. Obiektyw sprawia tu wrażenie oczu denata wznoszącego dłonie w niemym proteście. Podczas scen przesłuchań aktorzy mówią wprost do kamery, tak jakby to widzowie byli trybunałem mającym za zadanie wysłuchać zeznań…

rashomon 2

Wydaje się, że nic nie jest tu oczywiste – poza wszechobecną podłością. Drobne kłamstwa, zawiedzione nadzieje, skrywane urazy, czasem chwilowy, irracjonalny impuls – wszystko to sprawia, że sieć kłamstw i przeinaczeń staje się z czasem zbyt gęsta, aby możliwe było dotarcie do prawdy. Kłamią nawet umarli, ofiary zaś okazują się katami. Akutagawa napisał w liście samobójczym: “My, istoty ludzkie, będąc zwierzętami w ludzkiej postaci, odczuwamy zwierzęcy strach przed śmiercią. Tak zwana żywotność nie jest niczym innym jak zwierzęcą siłą”. Zwierzę zagnane w pułapkę życia szybko jednak traci siły, czasem zaś przyczyną jego nieszczęść staje się właśnie owa nieokiełzana witalność. Tak się stało w przypadku pospolitego bandyty Tajomaru, który nagle zapragnął kobiety stanowiącej ucieleśnienie piękna i przynoszącej obietnicę spełnienia się jakiegoś niewysłowionego, wstydliwego marzenia.

rashomon 3

Czy możliwe jest dobro w tym skąpanym w deszczu, uwalanym błotem świecie? Czy na gruzach bramy Rashomon możliwe jest nowe życie, wolne od podłości, czyste? Wszak “sho” oznacza właśnie życie… Według niektórych interpretacji jedyny bohater tej historii, który wykazuje chęć rozpoczęcia wszystkiego od początku i przezwyciężenia własnych ułomności, stanowi alter ego reżysera. Jednakże w ostatniej scenie, trzymając w objęciach małe dziecko, uśmiecha się co najmniej dwuznacznie – ni to z ulgą, ni to złośliwie…

REKLAMA