PRZECHWYCENIE. Kiepski akcyjniak w duchu #metoo
Bycie żoną hollywoodzkiego megagwiazdora z pewnością nie jest łatwe – zwłaszcza jeśli ma się własne aktorskie ambicje. Wie o tym na pewno Elsa Pataky, pochodząca z Hiszpanii partnerka Chrisa Hemswortha znanego z roli Thora w kinowym uniwersum Marvela. To właśnie ona gra główną rolę w najnowszym filmie akcji Netfliksa Przechwycenie w reżyserii Matthew Reilly’ego. I, niestety, już w pierwszej swojej scenie potwierdza, że nie ma w sobie tyle charyzmy, co jej australijski mąż.
Recenzję Przechwycenia powinienem zacząć od informacji, że film ten jest reżyserskim debiutem, co – z przykrością muszę stwierdzić – widać w absolutnie każdym momencie seansu. Jest to jednak zrozumiałe, Matthew Reilly bowiem nie wywodzi się z branży filmowej – jest australijskim pisarzem, którego powieści były przystępne i chętnie czytane, ale też krytykowane za „częste dziury logiczne”. Jak można się domyślać, Przechwycenie kontynuuje literacką „tradycję” Reilly’ego, będąc filmem dość sprawnie zrealizowanym, ale nierzadko po prostu nielogicznym.
Główną bohaterką reżyserskiego debiutu australijskiego pisarza jest kapitan J.J. Collins, doświadczona żołnierka, która na skutek pewnego incydentu obyczajowego zostaje skierowana do stacji przechwytywania pocisków nuklearnych gdzieś na środku Pacyfiku. Dla ambitnej pani kapitan to zsyłka — Collins odbywała już służbę w tej placówce, ale awansowała i miała szansę na kontynuowanie kariery na wyższych szczeblach w Waszyngtonie. Gdy jednak w sytuacji kryzysowej musiała stanąć w swojej obronie, szybko wskazano jej miejsce w szeregu – zesłano ją ponownie do jednostki, z której niegdyś chętnie uciekła, by rozwijać karierę. Tym razem jednak J.J. nie będzie się nudzić – po tym, jak na skutek ataku terrorystycznego upadł Fort Greely, druga stacja przechwytywania na Alasce, umiejscowiona na środku oceanu platforma zostaje jedyną formą obrony Stanów Zjednoczonych przed atakiem nuklearnym.
Szybko okazuje się, że terroryści nie zamierzają próżnować – tuż po tym, jak Collins i jej kilkuosobowy oddział dowiadują się o ataku na Fort Greely, w jednostce zjawia się Alexander Kessel (znany z netfliksowego hitu Randki od święta Luke Bracey), dawny wojskowy opętany bliżej nieokreśloną, choć zgoła destrukcyjną wizją. I choć po krótkiej walce J.J. udaje się odeprzeć próbę opanowania centrum dowodzenia, zostaje w zasadzie osamotniona w, wydawałoby się, syzyfowej próbie powstrzymania ataku nuklearnego na 16 największych miast USA. Tak mniej więcej prezentuje się główny wątek fabularny Przechwycenia – jedna waleczna żołnierka kontra potężna grupa terrorystyczna, zdolna zinfiltrować pilnie strzeżone jednostki i dopuścić się ataku na najpotężniejsze państwo świata. Gdyby wymienić Elsę Pataky na Stevena Seagala, spokojnie mógłby to być scenariusz 3. części Liberatora, ale niestety jest to tylko nieudany debiut pisarza z Australii.
Nie działa tu nic
W Przechwyceniu na poziomie budowania postaci i akcji nie działa w zasadzie nic – J.J. Collins sypie „ciętymi” ripostami dosłownie w co drugim zdaniu, co wypada naprawdę idiotycznie i zupełnie nie służy bohaterce, a główny antagonista jest, najprościej rzecz ujmując, narcystycznym głupkiem, którego nikt nigdy nie podejrzewałby o stworzenie misternego planu unicestwienia kapitalistycznego mocarstwa. Cała seria sekwencji akcji – a jest ich doprawdy sporo – nie miałaby racji bytu, gdyby wyprostować choćby część dziur logicznych w Przechwyceniu. Do tego dochodzi upchnięty na siłę i zupełnie nieprzemyślany wątek emancypacyjny – sama idea żołnierki walczącej o swoją godność jest godna pochwały, ale taki temat wymaga wyczucia i głębi. Tutaj wymiar #metoo sprowadza się do kilku siarczystych dialogów i pokazania „girl power” w chwili zagrożenia – naprawdę tylko tyle można było z tego wycisnąć? Do tego dochodzi absolutnie fatalne aktorstwo Elsy Pataky – naprawdę, ona i Chris Hemsworth to jedna z najfajniejszych, najbardziej uroczych par showbiznesu, ale było lepiej dla Elsy, gdyby nie ścigała się z mężem na osiągnięcia aktorskie. W tym wyścigu jest bowiem skazana na porażkę.
Matthew Reilly być może wie, jak thrillery pisać (choć nie zgodziłaby się z tym część krytyków literackich), ale w kwestiach filmowych musi się jeszcze mnóstwo nauczyć. Przechwycenie miało być akcyjniakiem z morałem, a tymczasem dostaliśmy akcję o wątpliwym podłożu logicznym i morał, który wybrzmiewa nieświeżo i mało wiarygodnie. Hemsworth chciał uczynić ze swojej żony aktorkę pierwszoplanową i zrobił to – jako jeden z producentów wykonawczych Przechwycenia. Kto wie, czy nie była to jednak niedźwiedzia przysługa. Lada moment, bo 17 czerwca 2022 roku, na Netfliksie premierę będzie mieć Pajęcza Głowa Josepha Kosinskiego z Chrisem Hemsworthem i Milesem Tellerem i mam przeczucie, że Australijczyk bez trudu pokona żonę w tym korespondencyjnym, streamingowym pojedynku aktorskim. Oby bez szkody dla ich związku!