search
REKLAMA
Recenzje

PHYSICAL. Aerobik, epoka Reagana i jedna z najlepszych antybohaterek w historii telewizji

Nareszcie w telewizji pojawiła się antybohaterka, której można kibicować w jej pogoni za emancypacją oraz chęcią zniszczenia całego (patriarchalnego) świata.

Marcin Kempisty

6 września 2021

Physical
REKLAMA

Doskonale rozumiem, dlaczego po dziesięcioleciach funkcjonowania nierówności społecznych, w ramach których mężczyźni mogli realizować się na płaszczyźnie zawodowej, zaś dla kobiet było przypisanych niewiele ról niezwiązanych z byciem żoną i matką, doszło do przesilenia. Nadal wiele osób uważa, że trzeba wspierać kobiety w ich dążeniach do samostanowienia i możliwości decydowania o własnym losie z dala od konserwatywnych uprzedzeń. Nie ma w tym nic złego, aczkolwiek ostatnimi czasy coraz bardziej widać, że na niwie artystycznej przestaje liczyć się jakość wywodu, a kluczowa staje się klarowność przekazu.

Innymi słowy, często widzowie oraz recenzenci nie skupiają się na detalach scenariusza – np. jak do tego doszło, że bohaterka wydobyła się z kłopotów i osiągnęła sukces – a na tym, czy po prostu przekaz sztuki jest zgodny z ich światopoglądem. W tym kontekście nie rozpatruje się kwestii moralnych związanych z faktem, że kobieca protagonistka brutalnie rozprawia się z mężczyznami, o ile ci mężczyźni są seksistami. Skoro bowiem nie szanują kobiet, to należy im się drastyczna kara. To właśnie z tego powodu kino zemsty ma się obecnie tak dobrze, sztuka stała się dla niektórych sublimacją rewanżystowskich potrzeb. Coraz mniej jest produkcji w duchu For All Mankind, gdzie emancypacja kobiet pokazana jest głównie jako pozytywne zjawisko wynikające nie z żądzy zemsty na oprawcach, lecz przemian historycznych, w ramach których dochodzi do równoprawnej współpracy między płciami, a nie wyniszczającej rywalizacji. Choć w tej produkcji seksiści również przegrywają, dzieje się to w wyniku sukcesywnie, niemalże pozytywistycznej w duchu, przeprowadzanej modernizacji poglądów na temat relacji damsko-męskich, a nie w wyniku szybkiej rewolucji. Odsyłam przy tej okazji do artykułu Judy Berman dla „Time”, gdzie przy okazji recenzji Physical autorka szerzej pisze o przemianach w telewizji XXI wieku, w której najpierw dominowały pewne siebie girlboss osiągające szczyty kariery zawodowej, aż nagle doszło do przesilenia, na mocy którego zaczęto dostrzegać, że pod feministyczną przykrywką tkwiły tendencje silnie narcystyczne.

Physical

Z powyższego wynika, że Physical od platformy Apple TV+ jest zupełnie innym serialem. Nie kłania się modzie na historie o silnych, krystalicznie moralnych kobietach walczących z powszechnym seksizmem. Owszem, żyjąca w latach 80. na Zachodnim Wybrzeżu Sheila Rubin (Rose Byrne) zostaje sprowadzona przez swojego mężą Danny’ego (Rory Scovel) do roli kury domowej, mimo że mężczyzna widzi w sobie tolerancyjnego hipisa, a jego żona lata wcześniej odznaczała się wspaniałą inteligencją oraz potencjałem do zrobienia kariery zawodowej. Jednakże nie jest to postać godna naśladowania, której podobizna mogłaby zawisnąć na ścianie pokoju. Twórczyni serialu Annie Weisman słusznie założyła, że lata życia w beznadziejnych warunkach musiały odcisnąć piętno na psychice bohaterki. Dołożywszy do tego traumatyczne wydarzenie z przeszłości, które zdeterminowało jej dalsze losy, Sheila jawi się jako antybohaterka, jakiej już dawno nie było we współczesnej telewizji.

Sheila jest bulimiczką. Z racji tego, że żyje w społeczeństwie, dla którego kobieta to przede wszystkim wygląd, w chorobliwy sposób dba o utrzymanie wagi. Nie je przy ludziach, lecz w wynajmowanych pokojach hotelowych, gdy nikt nie patrzy. Mimo że jest szczupła, traktuje siebie w bardzo okrutny i niesprawiedliwy sposób. Scenarzyści pozwalają wejrzeć w głąb jej psychiki poprzez wygłaszane regularnie serie monologów, jakie Sheila kieruje do samej siebie. Wynika z nich, że nienawidzi siebie, ale również gardzi innymi ludźmi. Owe regularne ataki na siebie ukazują też dwoistość jej natury – w środki kipi od złości, na zewnątrz zaś jest miła i mówi słowa przeciwne do tych, jakie pojawiają się w jej umyśle.

Physical

Charakter Sheili jest podobny do heroin z innych współczesnych produkcji – kobieta chciałaby zniszczyć seksistowski, patriarchalny świat – ale twórczyni serialu nie ukazuje tej potrzeby li tylko w pozytywnym świetle. Choć protagonistka słusznie walczy z niesprawiedliwością, wybiera niegodne tego metody. Sheila zapewne wygra tę wojnę, ale to nie oznacza, że cel powinien uświęcać środki.

Właśnie dlatego ta serialowa antybohaterka jest tak bardzo frapującą i interesującą postacią serialową. Szczerze jej trzeba kibicować, bo obiektywnie ma rację, a mimo to trudno stanąć po jej stronie, gdy widać jak na przykład bardzo wyżywa się na innych kobietach. Robi to zresztą na dwóch płaszczyznach – emocjonalnej i ekonomicznej.

Emocjonalnej, ponieważ na różne sposoby uderza w kobiety, którym zazdrości. Dla Sheili budowanie poczucia własnej wartości musi odbywać się w kontrze do innych osób. Czuje się lepiej, gdy dogryzie innym. Najlepiej to widać przy okazji jej rozmowy z żoną jej byłego partnera, kiedy sugeruje, że ciąża jest czymś przyjemnym, w przeciwieństwie do codziennych tortur związanych z macierzyństwem.

Ekonomicznej, ponieważ wykorzystuje poznaną Bunny (Della Saba) do zrobienia lukratywnego interesu. Annie Weisman znakomicie dokumentuje, jak mocno świadomość Sheili zakorzeniła się w paradygmatach prezydentury Reagana. Bohaterka staje się niemalże archetypiczną kowalką własnego losu, kroczącą po trupach do celu, korzystającą z coachingowej mowy-trawy do przyciągania klientek i drenowania ich portfeli.

Jak żyć „dobrze”, skoro jest się nastawionym silnie autodestrukcyjnie, skoro nie darzy się miłością, skoro robi się sobie na złość, byle udowodnić, jak złą jest się osobą? Napędzana agresją Sheila to najciekawsza tegoroczna telewizyjna bohaterka. Dyplom Berkeley i hipisowskie nastawienie za młodu zmieniły się albo w gotowanie obiadu mężowi, albo w turbokapitalistyczną maszynkę do robienia pieniędzy. Emancypacja również staje się jedynie produktem, który odpowiednio opakowany może być sprzedany za pokaźną sumkę. W tym kontekście aerobik nie jest tylko sportem, formą pracy nad ciałem, ale kolejną, tyle że innego rodzaju, przestrzenią do betonowania funkcjonujących schematów. Symboliczne wyciągnięcie kobiet z kuchni odrywa je od małżeńskiej niewoli, lecz wciśnięcie ich ciał w spandeksowe kostiumy umieszcza ich w innej machinie – paradoksalnie bardziej bezlitosnej, ogarniającej wszelkie płaszczyzny bytowania. 

Physical

Z dziesięciu odcinków Physical jednoznacznie wynika, że popularność aerobiku w erze Reagana nie była przypadkowa. Rozkwit tej formy spędzania czasu to kolejna emanacja przeświadczenia, że ciało jest narzędziem wprzęgniętym w kapitalistyczną maszynerię. Im bardziej je wytrenujemy, tym lepszymi (tu: bardziej użytecznymi) przedmiotami jesteśmy. Nie bez przyczyny wszystkie bohaterki odzyskują wigor po oddaniu się manii ćwiczeń. Tu nie chodzi tylko o endorfiny i zgrabniejszą sylwetkę – na przykładzie Sheili najlepiej widać, że można być szczupłą kobietę, a nadal walczyć o utrzymanie wagi. Jej bulimia to sygnał, że trudno zbudować samoakceptację w świecie zdominowanym przez męskie, ale też coraz mocniejsze ekonomiczne spojrzenie, dlatego też aerobik stwarza szansę do zbudowania silnej autonomii w obrębie tego systemu. Physical pokazuje, że tego rodzaju emancypacja kobiet była zaledwie rewolucją w ramach systemu.

O serialu Weisman można pisać długie rozprawki, ale można też skupić się na jego uroku wizualnym. Autorka zadbała o odpowiednią warstwę wizualną, w tym szaleństwo neonowych barw, detaliczność kostiumową oraz scenograficzną, ale przede wszystkim o wpadającą w ucho warstwę muzyczną. Hitów pokroju Space Age Love Song i I Need a Hero jest tu znacznie więcej. Podoba mi się ta zagrywka – wielokrotnie, przy okazji kolejnych premier filmów i seriali nostalgicznie zakorzenionych w estetyce (albo jej wyobrażeniu) lat 80. XX wieku, wzdychamy do tamtych czasów, zapominając, że za parawanem chwytliwej muzyki i migotliwych barw kryły się różnego rodzaju obrzydliwości.

Niejednoznaczność interpretacyjna Physical stanowi o sile tego serialu. Dawno nie było postaci, którą można byłoby jednocześnie lubić i nienawidzić. Produkcja Apple TV+ jest szczególnie kierowana do tych widzów, dla których deklaracje polityczne są mniej kluczowe, a liczy się przede wszystkim sposób, w jaki się o istotnych kwestiach opowiada.

Marcin Kempisty

Marcin Kempisty

Serialoholik poszukujący prawdy w kulturze. Ceni odwagę, bezkompromisowość, ale także otwartość na poglądy innych ludzi. Gdyby nie filmy Michelangelo Antonioniego, nie byłoby go tutaj.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA