Perwersyjny przewodnik po ideologiach
Pamiętam wizytę Žižka w Polsce. Największa aula Uniwersytetu Warszawskiego pęka w szwach. Przy mównicy grupka polskich naukowców w nienagannie skrojonych garniturach oczekuje na wejście słoweńskiego profesora. Otwierają się drzwi i jest, Slavoj Žižek. Przygarbiony jak Gollum przeskakuje kolejne schodki dzielące go od mikrofonu. Na nogach styrane adidasy, a nad nimi wygniecione spodnie i koszulka, której niejedna osoba nie założyłaby nawet do biegania po lesie. Po rozpoczęciu wykładu žižkowa klasyka, czyli jeden wielki intelektualny kalejdoskop. Tezy Marksa mieszają się z przygodami Shreka, Lacan idzie ramię w ramię z Myszką Miki, a nad bezpieczeństwem Kanta oraz Horkheimera czuwa Kung Fu Panda. „Perwersyjny przewodnik po ideologiach” to kolejny intelektualny kalejdoskop szalonego, ale i na pewien sposób genialnego Słoweńca.
Ci, którzy mieli styczność ze słynną „Z-boczoną historią kina”, czyli pierwszym filmem-wykładem powstałym dzięki spotkaniu Žižka oraz Sophie Fiennes, doskonale wiedzą czego spodziewać się po kolejnej odsłonie ich współpracy. „Perwersyjny przewodnik po ideologiach” nie sili się na oryginalność względem słynnego poprzednika. Fiennes zauważa, że zmiana formuły nie jest potrzebna. Osobowość Žižka jest wystarczającym argumentem do tego, aby utrzymać widza przed ekranem. W pewnym sensie mamy zatem powtórkę z rozrywki. Jedyną zmianą jest fakt, że tym razem Žižek nie ilustruje swoich tez jedynie za pomocą przykładów ze świata filmu. Wachlarz porównań zostaje rozszerzony o szeroko pojętą rzeczywistość kulturową oraz wydarzenia historyczne, w tym te najświeższe (masakra na wyspie Utoja, rozruchy w Londynie).
Zmianie nie ulega retoryka naukowca, który przy pomocy autorskiej wersji języka angielskiego wrzuca widza w wir analiz oraz porównań. „Perwersyjny przewodnik” dzieli się na dwa wzajemnie uzupełniające się bloki. W pierwszym z nich Žižek skupia się głównie na wytłumaczeniu sposobu, w jaki ideologia wpływa na życie normalnego człowieka. Drugi zostaje poświęcony tropieniu lacanowskiego Wielkiego Innego. Perwersyjność znajdująca się w tytule działa tu na tej samej zasadzie co „z-boczenie” pojawiające się w pierwszym filmie Fiennes. Świadome użycie słów o konotacjach seksualnych jest jedynie delikatną prowokacją. Tak naprawdę i w „z-boczeniu”, i „perwersyjności” chodzi o wymiar przewrotności, odstępstwa od normy, spojrzenia na kulturę z innego punktu widzenia. Autorytatywna retoryka Žižka niejednokrotnie wywołuje w widzu złość, śmiech lub niedowierzanie, ale dzięki wzbudzaniu skrajnych emocji zmusza do myślenia i wyrobienia sobie własnego zdania na poruszane tematy.
Poruszając się po lokacjach pochodzących z omawianych filmów Žižek miesza za sobą pozornie nieprzystające porządki. Piosenka z „West Side Story” łączy się z analizą rozruchów londyńskich, masakra Breivika z rekinem ze „Szczęk”, a butelka Coca-Coli i Kinder Niespodzianka z „Triumfem woli” Leni Riefenstahl. Przy okazji analizy „Ostatniego kuszenia Chrystusa” Žižek udowadnia nawet to, że chrześcijaństwo jest bardziej ateistyczne, aniżeli sam ateizm. Z jego rozumowaniem można się zgadzać, można traktować je również z przymróżeniem oka – wolna wola. Nie sposób odmówić mu jednak błyskotliwości analitycznej i umiejętności rzeczowego wyłożenia swoich przekonań. Mimo tego, że „Perwersyjny przewodnik po ideologiach” trwa ponad dwie godziny, to po seansie czujemy się tak, jakby minęło zaledwie kilkadziesiąt minut – gdyby każdy wykład kompresował się w czasie w taki sposób, sale wykładowe nie świeciłyby pustkami.
Co tu dużo mówić, najnowszy film Žižka i Fiennes gorąco polecam. Nie jest to wykład tak spójny oraz przemyślany jak „Z-boczona historia kina”, Žižek momentami się powtarza, czasem mówi o niczym, ale wciąż robi to niezwykle ciekawie, błyskotliwie and so on, and so on…