search
REKLAMA
Recenzje

OBCY: ZIEMIA. Ksenomorf w Nibylandii [RECENZJA, odc. 1-2]

W pierwszych dwóch odcinkach Obcy: Ziemia intrygująco poszerza uniwersum znane z poprzednich odsłon cyklu.

Jędrzej Paczkowski

13 sierpnia 2025

REKLAMA

Rozpocznę od małego zwierzenia: Obcy: Romulus był dla mnie największym kinowym rozczarowaniem ubiegłego roku. Długo wyczekiwany powrót ksenomorfa na duży ekran okazał się zaledwie (sprawnie zainscenizowanym, ale jednak) zestawem pustych kalorii – pochodem jałowych cytatów z historii serii, na dodatek sprowadzającym Obcego do roli standardowego horrorowego straszaka. Z tego też powodu nie obgryzałem nerwowo paznokci w oczekiwaniu na serial Obcy: Ziemia, pomimo faktu, że za sterami projektu stanął twórca Legionu i Fargo, Noah Hawley. Po obejrzeniu pierwszych dwóch odcinków mogę jednak ostrożnie stwierdzić, że mój sceptycyzm okazał się, na szczęście, nieuzasadniony.

Chociaż fanserwisu w serialu nie brakuje, to nowy Obcy stoi pewnie na własnych nogach. Akcja rozgrywa się dwa lata przed wydarzeniami z 8. pasażera „Nostromo”, na Ziemi rozrywanej przez zastęp chciwych korporacji. Chociaż prym w wyścigu o władzę wiedzie rzecz jasna firma Weyland-Yutani, to konkurencja też nie zasypia gruszek w popiele, a głównym polem walki jest przemysł robotyczny – kto stworzy lepszego androida, ten opanuje rynek. Seria o Obcym już od pierwszego filmu opowiadała nie tylko o starciu ludzkości z ksenomorfami, ale również o nierównej walce szarego obywatela z bezosobowym korporacyjnym molochem, gotowym poświęcić każdego w pogoni za zyskiem (lub nieśmiertelnością – w zależności od tego, kto akurat stał za sterami cyklu). Może właśnie dlatego na pierwszy plan wysuwają się tu „robotnicy idealni”: cyborgi, androidy (czy też, jak powiedziałby Bishop, „sztuczni ludzie”) oraz najnowszy towar na rynku, czyli mechaniczne hybrydy z przeszczepioną ludzką świadomością.

Do tej ostatniej grupy należy Wendy, dwunastolatka zamknięta w robotycznym ciele dorosłej kobiety, żyjąca wraz z podobnymi sobie dorosłymi-dziecięcymi osobnikami w odizolowanym ośrodku badawczym o znamiennej nazwie „Nibylandia”. Okazja do szybkiego osiągnięcia dojrzałości nadarza się z chwilą, gdy na Ziemi rozbija się statek przewożący Obcego i inne pozaziemskie istoty. Emocjonalnym sercem pierwszych dwóch odcinków jest właśnie wątek Wendy, dziecka o aparycji dorosłego, oraz jej relacja z bratem Hermitem – wojskowym lekarzem uwięzionym na miejscu katastrofy.

Od strony estetycznej serial zwraca uwagę przede wszystkim świadomym zderzaniem kontrastów: z jednej strony wielkie miasta, „Nibylandia” upozowana niemalże na rajski ogród i wyciszone emocjonalne momenty, z drugiej zaś ukochane przez fanów niedoświetlone korytarze, trzymające w napięciu skradanki i krwawy horror. Symboliczna jest tu zwłaszcza scena w której siedzący na szczytach wieżowców miliarderzy spierają się o sprawy biznesowe, podczas gdy w tym samym czasie szeregowi pracownicy ich firm toczą desperacką walkę o życie w walącym się budynku.

A jak wypada główna atrakcja, czyli sam Obcy? Przyznaję, że mam w tej kwestii mieszane odczucia. Kiedy ksenomorf przechodzi do działania, twórcy filmują go z odpowiednim namaszczeniem, a sceny kolejnych brutalnych mordów zainscenizowane są bez zarzutu. Z drugiej strony, wprowadzone tu hybrydy kosmicznego drapieżnika – choć pod względem designu prezentują się okazale – mogą potencjalnie okazać się jedynie efekciarskim i niepotrzebnym dodatkiem. Pozostaje mieć nadzieję, że Hawley i spółka nie popełnili tego samego błędu, co Fede Álvarez, i nie zmienili największego kosmicznego drapieżnika w pozbawione charakteru straszydło.

Na razie jednak serial Hawleya zapowiada się nader obiecująco. Na ten moment Obcy: Ziemia w intrygujący sposób poszerza znane nam z poprzednich odsłon uniwersum – twórcy nie tylko sprawnie pokazują świat przedstawiony, ale również zaludniają go wiarygodnymi postaciami. Nadchodzące tygodnie pokażą, czy to wystarczy, aby dorównać legendzie cyklu.

Jędrzej Paczkowski

Jędrzej Paczkowski

Absolwent filmoznawstwa UAM. Fan Kurosawy, westernów, Muppetów, kina gore i wszystkiego, co pomiędzy.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA