Nietykalni
Autorem recenzji jest Krzysztof “Połas” Połaski.
Paryż, środek nocy, dwóch mężczyzn w Maserati Quattroporte łamie wszelkie przepisy drogowe i pędzi z ogromną prędkością, co nie mogło pozostać niezauważone przez policję. Brzmi dość znajomo? Nie proszę państwa, to nie Luc Besson i kolejna część “Taxi”. To, parafrazując jeden z najbardziej klasycznych cytatów w historii kina, początek pięknej przyjaźni. A właściwie początek dla widza, bo właśnie w ten efektowny sposób zaczyna się film “Nietykalni”, absolutny hit pod względem frekwencji we francuskich kinach w 2011 roku, który właśnie wchodzi na polskie ekrany.
“Nietykalni” (org. “Intouchables”), najnowszy film duetu Olivier Nakache & Eric Toledano, robią oszałamiającą karierę. Rodzimą Francję już podbili, gdzie film ten do tej pory obejrzało ponad 19 milionów widzów (!). W innych krajach nie jest gorzej, w Niemczech obraz, wyświetlany pt. “Ziemlich beste Freunde”, zgromadził ponad 7 milionów widzów, we Włoszech zbliża się do 2 milionów widzów, w Szwajcarii ponad 1,2 miliona a w Belgii, Hiszpanii i Korei Południowej oscyluje koło liczby miliona widzów. I statystyki te stale rosną. Będąc na przedpremierowym pokazie tego filmu w Polsce widziałem salę kinową wypełnioną po brzegi, więc nie zdziwię się, gdy film ten zacznie szturmować także polski box office. Film przy budżecie 9,5 miliona euro zarobił do tej pory na całym świecie ok. 220 milionów euro.
Nie przywołuję tego wszystkiego bez przyczyny, gdyż w tym momencie warto zastanowić się nad fenomenem tego filmu, w czym tkwi jego siła. Prawdopodobnie siła ta tkwi w prostocie historii, która jest niczym innym, jak tylko starą jak świat opowieścią o przyjaźni dwójki ludzi wywodzących się z odmiennych środowisk. Pozornie nie pasują do siebie, ale tak naprawdę funkcjonują tylko dlatego, że się uzupełniają. Philippe jest milionerem, ma ogromny dom, sportowy samochód, nastoletnią córkę, piękną, rudowłosą asystentkę, gosposię, ogrodnika i cały sztab innych ludzi. Jest mu to niezbędne do egzystencji ponieważ nie ma jednego, zdrowia. Na skutek wypadku na paralotni, który być może był nieudaną próbą samobójczą po śmierci żony z którą spędził 25 lat życia, Philippe jest sparaliżowany od szyi w dół. Sam nie może zrobić kompletnie nic i jest zdany na pomoc innych. Nic dziwnego, że Philippe stał się zgorzkniały i każdy jego opiekun nie wytrzymuje, odchodząc po tygodniu z pracy. Teraz odszedł kolejny, więc rozpoczęto poszukiwania jego następcy, właśnie wtedy drogi Philippe’a i Drissa się zbiegły. Ciemnoskóry Driss bez wątpienia wyróżniał się na tle pozostałych kandydatów, i nie chodzi tutaj o kolor skóry, lecz o ubiór – sportowe obuwie, wytarte jeansy i skórzana kurtka, jakby żywcem został wyjęty z teledysków Chris’a Macari, najsłynniejszego reżysera francuskich rapowych wideoklipów. Wręcz wzorcowy typ spod ciemnej gwiazdy.
Drissa wyróżniało jeszcze jedno, chociaż była to rozmowa kwalifikacyjna, to praca z niepełnosprawnym zupełnie go nie interesowała, przyszedł tylko w celu podpisania dokumentu, który zbliży go do uzyskania wymarzonego zasiłku socjalnego. Ten ciemnoskóry, młody mężczyzna, który właśnie wrócił z półrocznych wakacji sponsorowanych przez francuski wymiar sprawiedliwości, jednak urzekł swojego przyszłego pracodawcę bezgraniczną szczerością, bezpretensjonalnością oraz, co okaże się słowem kluczem, pragmatyzmem. W ten oto sposób Driss wkroczył w obcy sobie świat, dzięki któremu poznał czym jest, cytując najbarwniejszego polskiego prezydenta, “Tiepier ja skażu po-francuski: >>savoir-vivre<<“.
Tak wszechobecne w XXI wieku pojęcie poprawności politycznej na całe szczęście jest obce twórcom “Nietykalnych”. W jednej ze scen Driss nawiązuje do dowcipu, który swojego czasu zrobił karierę w Internecie, Philippe poprosił Drissa o cukierka a ten odparł, że da go, jeżeli wyciągnie po niego ręce, a jak wiadomo, “nie ma rączek, nie ma ciasteczek”. Do tego mamy całą masę innych niewybrednych żartów (nie będę ich zdradzać, aby nie psuć zabawy), które jednak są podane w takiej formie, iż absolutnie nikogo nie obrażają, a dostarczają olbrzymie pokłady śmiechu, widzowie wręcz nie mogą nad nim zapanować. Driss nie okazuje litości swojemu podopiecznemu, co jest dla Philippe’a właśnie tym czego potrzebował. Poprzez momenty w których Driss zapomina o niepełnosprawności Philippe’a, np. wyciągając rękę z telefonem, aby ten sam go odebrał, Philippe nie czuje się jak osoba gorszej kategorii.
Obraz ten podejmuje również kwestie trudne, będące tematami tabu. Czy nie zastanawialiście się kiedyś czy osoby sparaliżowane mogą odczuwać jeszcze jakikolwiek pociąg seksualny i czy mogą doznać przyjemności? Zapewne tak, ale wątpię abyście mieli odwagę się o to zapytać. Driss dylematów moralnych nie miał, zapytał prosto z mostu. Właśnie takie sceny ukazują osoby niepełnosprawne jako zupełnie normalne, nie będące w żadnych stopniu gorsze od osób pełnosprawnych. Wszyscy, bez względu na stan zdrowia, jesteśmy równi. Właśnie w takich scenach tkwi olbrzymi potencjał do nauki ludzi tolerancji, o wiele większy niż w niejednej kampanii społecznej dotyczącej niepełnosprawnych.
“Nietykalni” to przede wszystkich pokaz wspaniałego aktorstwa, gdzie prym wiedzie odtwórca roli Drissa, aktor i komik w jednej osobie, fenomenalny Omar Sy. Jego rola została doceniona, gdyż odebrał statuetkę Cezara 2012 w kategorii “Najlepszy aktor”. W tym miejscu należy dodać, że francuska Akademia Sztuki i Techniki Filmowej uznała, iż kreacja którą stworzył Omar Sy jest lepsza od tej, którą zaprezentował Jean Dujardin w “Artyście”, co mnie ogromnie cieszy. Jean Dujardin, tak na pocieszenie, dwa dni później musiał zadowolić się Oscarem 😉 Swój kunszt aktorski pokazał także François Cluzet, który grając za pomocą samej twarzy, jej mimiki, czy spojrzenia przekazał ogromny wachlarz emocji. Jeżeli chodzi o mnie, to zostałem zahipnotyzowany przez Audrey Fleurot, która świetną grą aktorską połączoną z niecodziennym typem urody, błyszczała w każdej scenie, w której się pojawiała.
Mówiąc o “Nietykalnych” nie sposób pominąć jednej z najważniejszych kwestii, czyli muzyki, która nawiązuje do fabuły. Muzyka w tym obrazie to zderzenie dwóch światów na wzór bohaterów, Drissowi towarzyszy muzyka rozrywkowa z przebojem “September” grupy Earth, Wind & Fire na czele. Natomiast Philippe, jak na reprezentanta wyższych sfer przystało, jest miłośnikiem muzyki klasycznej. Oba te nurty spotkają się na przyjęciu urodzinowym Philippe’a, jednej z najlepszych scen w całym filmie. Oprócz tego, widzom towarzyszy przepiękna muzyka autorstwa włoskiego kompozytora Ludovico Einaudi.
Obraz duetu Olivier Nakache & Eric Toledano często jest porównywany do słynnego “Zapachu kobiety” z 1992 roku, ze świetną rolą Al’a Pacino. Sam się zastanawiam czy te dwa filmy można ze sobą zestawiać, w kwestii bohaterów walczących i mających problem z akceptacją swojej niepełnosprawności, pewnie tak. Jednak “Zapach kobiety” nie ma nic wspólnego z komedią, dlatego “Nietykalnym” jest zdecydowanie bliżej do świetnego i równie wzruszającego francuskiego obrazu “Ósmy dzień” z 1996 roku z Danielem Auteuilem w roli głównej. Jeżeli chodzi o żartobliwe i w żaden sposób nie obrażające niepełnosprawnych filmy, na myśl przychodzi mi także “The Ringer” z 2005 roku z gwiazdą programu “Jackass” – Johnny Knoxville i Katherine Heigl w rolach głównych. Oczywiście pomiędzy tymi filmami jest ogromna przepaść jakościowa, ale chodzi mi jedyne o sposób podejścia do niepełnosprawności postaci.
“Nietykalni” to piękny, wzruszający i pełen humoru komediodramat, w którym można wręcz się zakochać i na pewno seans tego obrazu pozostanie w pamięci widzów na długo. Film ten posiada ogromny ładunek pozytywnej energii i po jego obejrzeniu ma się ogromną chęć do życia! Tak pozytywnego filmu nie widziałem od bardzo dawna. Spotkałem się z zarzutami, iż historia opowiedziana w “Nietykalnych” jest zupełnie nie filmowa a sam obraz jest ckliwy, przewidywalny i banalny. Co do pierwszego zarzutu, to warto dodać, że film jest oparty na prawdziwej historii sparaliżowanego francuskiego biznesmena Philippe Pozzo di Borgo i jego przyjaciela Abdela Yasmina Sellou. Zresztą to ciekawe stwierdzenie, że historie przyjaźni ponad wszelkimi podziałami są nie filmowe. Owszem, “Nietykalni” to film ckliwy i banalny, ale widocznie takie właśnie jest nasze życie…i chwała mu za to!
Prawa do remake’u tego filmu wykupili już Amerykanie i jest to, przynajmniej dla mnie, wiadomość niezwykle smutna. Po prostu zastanawiam się czemu film tak uniwersalny, który mógłby rozgrywać się w dowolnym miejscu na ziemi, musi zostać dostosowany do amerykańskiego widza. Już zapowiedziano, że w jednej z głównych ról pojawi się Colin Firth, więc pewnie posypią się Oscary… Przykre, bo jestem pewny, że amerykańska wersja będzie pozbawiona tej lekkości będącej siłą tego obrazu oraz poprawna politycznie.
Możecie się ze mną nie zgodzić, ale w mojej opinii “Nietykalni” to jeden z najlepszych, jeżeli nie najlepszy film 2011 roku. Obraz ten to lektura obowiązkowa każdego kinomana i najlepszy dowód na to, że europejskie kino ma się świetnie.