search
REKLAMA
Recenzje

NA ZAWSZE RAZEM. Za rączkę, do przodu, przed siebie…

Jakub Koisz

31 sierpnia 2019

REKLAMA

Ten schemat znamy z różnych melodramatów i komedii – ktoś z pozoru nieodpowiedzialny zmuszony jest zaopiekować się dzieckiem. I chociaż zostało to obśmiane przez różnych Adamów Sandlerów i potraktowane czterema tonami sztampy, to niekiedy zdarza się kino uderzające w mniej znane motywy. Na zawsze razem jest więc z pozoru znaną bajeczką, której walory tkwią w szczegółach, bo ta emocjonalna petarda rozsadza serce bez tanich zabiegów manipulacyjnych. W tę historię można uwierzyć.

Dwudziestoczteroletni David jest aktywistą z kategorii nierobów – zajmuje się miejską roślinnością, sprząta kamienice, spotyka się z równie zaangażowaną w naprawę świata sąsiadką. Utrzymuje całkiem niezły kontakt z samotnie wychowującą córkę siostrą, ale oboje raczej odbębniają obligatoryjne spotkania, bo kobieta jest pragmatyczką, a jej brat lekkoduchem. Kiedy kobieta ginie w zamachu terrorystycznym, siedmioletnia siostrzenica trafia pod opiekę chłopaka. W tym momencie w życiu tej dwójki zacznie się nowy rozdział, który nie pozostawi ich bez drastycznych zmian. Przyśpieszony kurs dorastania będzie dla Davida szokiem, a ważne jest również, aby Amanda mogła jeszcze przez jakiś czas pozostać dzieckiem.

Skromna i czule opowiedziana historia dwójki rozbitków życiowych rozkłada akcenty w odpowiedni sposób, aby opowiedzieć o świecie coś nowego – gdy pozbywa się reszty postaci, otrzymujemy nietypowy jak na melodramaty duet. David jest wprawdzie lekkoduchem, ale daleko mu do karykatury znanej z amerykańskich produkcji. Jego podejście do sprawy, a także prozaicznie problemy, choćby komunalne, sprawiają, że nie wiemy, jak ta historia się skończy. Amanda natomiast boi się odrzucenia i jest w ciężkim szoku, bo matka opuściła ją dokładnie w momencie, kiedy poszarpana rodzina próbowała stanąć na nogi. Bywa momentami zabawnie, refleksyjnie, lecz najczęściej film uderza w bardzo smutne tony. Zasugerowano bowiem, że schematy proponowane przez inne historie o podobnej tematyce podchodzą do sprawy opieki nad dzieckiem i wewnętrznej przemiany lekkomyślnie, a rzeczywistość jednak punktuje o wiele mocniej. Zwątpienie, które się tutaj pojawia, a także praktyczne wymiary wspomnianej opieki potraktowane są poważnie i bez uproszczeń.

Isaure Multrier jest niesamowita jako Amanda: emocjonalnie poszarpana, pełna strachu, ale także inteligencji i dziecięcej rezolutności. Vincent Lacoste znakomicie portretuje niepewność oraz niedojrzałość emocjonalną, która jest balastem koniecznym do odrzucenia, aby wychować czyjeś dziecko. Gdy wektory relacji się zmieniają, czyli pocieszny wujek-łazęga musi zmienić się w opiekuna, a beztroskie dziecko w dojrzałą dziewczynkę – aktorsko wszystko tutaj gra, aż buczy. Można przyczepić się do niektórych wyborów głównych bohaterów, ale ich irracjonalność może zostać usprawiedliwiona nietypową sytuacją, w której się znaleźli. Mikhaël Hers wraz ze scenarzystką Maud Ameline potrafili z delikatnością i bez szarży postawić chłopaka i dziewczynkę w bardzo podbramkowym położeniu.

Na zawsze razem jest więc propozycją bez nadmiernej publicystyki i uczucia interwencji, stworzoną na bazie wyczuwalnej szczerej chęci zarysowania nietypowej relacji, która może się zdarzyć, kiedy tylko świat stanie na głowie. Niesamowicie przyjazne jest uczucie, z którym pozostawia nas ten film, bowiem nawet gdy zdarzają się rzeczy absurdalnie niepotrzebne i przerażająco nagłe, obok jest ktoś, kto będzie chciał nadać temu wszystkiemu jakiś sens, choćby po to, aby uratować nadwerężone dzieciństwo.

REKLAMA