search
REKLAMA
Nowości kinowe

Młoda i piękna

Krzysztof Połaski

25 listopada 2013

REKLAMA

Młoda i pięknaJest taka zasada, że o prostytucji mówi się albo źle, albo wcale. François Ozon ma jednak za nic wszelkie panujące do tej pory reguły i stworzył obraz bardzo niepoprawny politycznie. I chwała mu za to. Chociaż punkt widzenia, który przedstawił w „Młodej i pięknej”, z całą pewnością przysporzy mu wielu wrogów.

Isabelle (świetna Marine Vacth), główną bohaterkę nowego filmu Ozona, poznajemy w dniu jej siedemnastych urodzin. Dziewczyna jednak nie chciała czekać, aż prezenty dadzą jej bliscy, tylko postanowiła sama sobie zapewnić podarek. Pomógł jej w tym pewien młody Niemiec imieniem Felix, a właściwie to, co miał w spodniach. Isabella bowiem marzyła o utracie dziewictwa, aby w swoje urodziny mogła już poczuć się kobietą.

Inicjacja seksualna ma wymiar symboliczny, jest czymś w rodzaju wejścia w dorosłość i właśnie w ten sposób przedstawia ją francuski reżyser. Doskonale to widać na przykładzie głównej bohaterki, którą akt seksualny zmienił, poczuła się dojrzalsza, a młodszy brat, będący wcześniej partnerem w działaniach, nagle stał się dla niej intruzem, mniej doświadczonym i obcym człowiekiem. Zresztą taki sam los spotkał jej rówieśników, więc Isabelle postanowiła poszukać równych sobie i bardziej doświadczonych. Tutaj zbawienne dla niej okazały się nowe media; wystarczy znaleźć w Internecie odpowiedni portal, kilka kliknięć, parę roznegliżowanych fotek i anons gotowy. Teraz tylko pozostaje umówić się na spotkanie i już. Witamy w świecie płatnego seksu.

Młoda i piękna

Polscy widzowie prawdopodobnie będą porównywać „Młodą i piękną” ze „Sponsoringiem” Małgorzaty Szumowskiej, tyle że tak naprawdę podobieństw nie znajdą. François Ozon nie bawi się w moralizatora, a o problemie prostytuujących się dziewcząt, których nie stać na utrzymanie, wspomina jedynie gdzieś w tle. W świecie francuskiego twórcy nierząd po prostu jest obecny.

Isabelle to typowa antybohaterka, ale jednocześnie również bardzo złożona postać. W zasadzie nikt, poza nią samą, jej nie zna. Przez długi czas ukrywa przed rodziną swoją profesję, lecz – gdy zostaje zdemaskowana – nie prosi o wybaczenie, tylko z pełną premedytacją wykorzystuje ten fakt i jeszcze bardziej prowokuje. Inny obraz głównej bohaterki mają jej rówieśnicy, przed nimi wciąż zgrywa dziewicę i całkowicie niewinną dziewczynę. Wydaje się jednak, że najprawdziwszą Isabelle, pomimo wielu kłamstw, poznali tylko jej klienci. Dopiero wtedy, gdy zrzucała z siebie dżinsy i szary sweter, przebierała się w elegancką i seksowną spódnicę oraz koszulę, przybierała fikcyjne imię, stawała się naprawdę sobą.

Młoda i piękna

My jako widzowie mamy niejako ułatwione zadanie, ponieważ obserwujemy bohaterkę w różnych sytuacjach i mamy na nią szersze spojrzenie aniżeli postacie, jakie spotkała na swojej drodze. Z jednej strony to zagubiona, szukająca wolności i odkrywająca własną seksualność dziewczyna, a z drugiej wyrachowany, niezdolny do miłości cyniczny wamp. Trudno ją lubić, ale nie sposób jej nie współczuć, ponieważ te dwie postawy łączy jedno – samotność.

François Ozon podpadnie tym filmem wielu osobom, ponieważ wywrócił do góry nogami dzisiejsze spojrzenie na problem prostytucji. Dla Isabelle była to całkowicie świadoma i niczym nie wymuszona decyzja. Do wyboru takiej, a nie innej drogi rozwoju zawodowego nie zmusiły jej ani ciężka sytuacja materialna, ani mili panowie w garniturach z BMW na rosyjskich tablicach rejestracyjnych. Urodzony w Paryżu reżyser stawia dość ryzykowną tezę, iż wiele kobiet w swojej podświadomości pragnie zostać kurtyzanami, ponieważ w ten sposób czułyby się pożądane przez mężczyzn. Taka właśnie jest główna bohaterka, podnieca ją myśl, iż mężczyźni są gotowi za nią zapłacić. I to nie małe pieniądze, bowiem poczucie własnej wartości liczone jest tutaj w setkach euro.

Młoda i piękna

Isabelle uwielbia uwodzić, doskonale wie, jaką wartość ma ona, a właściwie jej młode ciało, i w sposób zamierzony to wykorzystuje. Zdaje sobie sprawę z tego, że niemal każdego faceta, jeżeli tylko zechce, może owinąć sobie wokół palca. To daje jej siłę, ona w żaden sposób nie jest ofiarą, jak do tej pory kino przedstawiało prostytutki, tylko rządzi i ma władzę nad facetami. Femme fatale na miarę naszych czasów.

Ustami jednego z policjantów autor co prawda wspomina o zagrożeniach, jakie niesie za sobą nierząd, jednak robi to jakby przy okazji, z czystego obowiązku, lecz nie jest to jego głównym celem. Ozon zwraca uwagę na materializm dzisiejszych czasów, jeżeli czegoś nie da się przełożyć na odpowiednią sumę pieniędzy, to tego zwyczajnie nie ma. Isabelle pochodzi z bardzo dobrego domu i niczego jej pozornie nie brakuje, jednak nie czuje się wolna. Wolność tę uzyskuje dopiero jako „pani do towarzystwa”, a przy okazji zarabia dużo większe pieniądze niż chociażby opiekunka do dziecka, czy nawet psycholog za godzinną wizytę. To daje jej poczucie wyższości, bo skoro jej godzina jest droższa, to znaczy, że ona jest lepsza, ma większą wartość. Sama z siebie robi produkt i stawia na najwyższej półce, tam, gdzie znajdują się towary ekskluzywne.

Młoda i piękna

Młodą i piękną bohaterkę charakteryzuje ogromna pustka i uderzająca samotność. Ma rodzinę, znajomych czy koleżanki, lecz tak naprawdę jest sama. Próbę nawiązania poważniejszej rozmowy podejmuje dopiero z jednym ze swoich klientów, lecz on szybko zmienia wątek i każe jej się rozbierać. Ta samotność jest szczególnie widoczna w scenach po stosunku, gdzie albo obserwujemy ją palącą papierosa w łóżku, albo pospiesznie ubierającą się, z ledwo wytartym nasieniem z ciała, bo klient kazał jej się natychmiast wynosić.

Warto zwrócić uwagę na sposób, w jaki Ozon portretuje stosunki rodziców z dziećmi – one prawie nie istnieją. Zarówno rodzice, jak i dzieci, funkcjonują w ramach jednej społeczności, lecz jest to bytowanie nie wspólne, tylko oddzielne. Są obok, żyją w różnych światach. Edukacja seksualna? A po co z dziećmi rozmawiać o seksie? Przecież mają Internet, a tam jest mnóstwo pornografii, więc same się dowiedzą, ale dla świętego spokoju lepiej zostawić córce prezerwatywy w łazience. Myślę, że w wielu polskich domach to niestety wygląda podobnie.

Młoda i piękna

Paryski twórca jest bardzo krytyczny wobec swoich dorosłych bohaterów. Matka dla Isabelle nie jest żadnym autorytetem, bo jak pouczać i morały prawić może ktoś, kto zdradza własnego męża. Isabelle jest pozbawiona ojca, który mieszka we Włoszech z nową rodziną, a swój rodzicielski obowiązek spełnia tylko poprzez regularnie płacone alimenty oraz prezenty okolicznościowe na urodziny i święta, obydwa w wysokości ok. 500 euro. Całej sytuacji przygląda się ojczym, który jednak umywa ręce. Wychodzi z założenia, że skoro to nie jego córka, to problem również nie jest jego. A poza tym wcale go nie dziwi, że faceci chcą płacić za tak ponętne ciało, prawdopodobnie, gdyby nie powiązania rodzinne, to sam zostałby jej klientem.

Prostytucja dla Isabelle stała się swojego rodzaju nałogiem, z którym zerwała tylko z powodu wydarzeń, jakich chyba nikt by nie przewidział. Konsekwencją była próba zmiany swojego stylu życia. Bardzo znacząca jest scena na imprezie, gdzie bohaterka obserwuje swoich rówieśników, jak zażywają narkotyki i próbują uprawiać seks w różnych konfiguracjach. W bardzo piękny sposób w tym momencie prowadził ją Pascal Marti i jego kamera – Isabelle była już ponad tym, swoje przeżyła i teraz tylko obserwowała, jak inni zdobywają swoje doświadczenia. W końcu dała się porwać w tańcu swojemu rówieśnikowi, po czym widz otrzymał serię ujęć pokazujących sielankę ich związku. Byłoby to idealne zakończenie filmu, gdyby Ozon chciał uprawiać tanie moralizatorstwo. Prawdopodobnie w tym momencie wielu twórców by zamknęło swoje dzieło i uznało je za skończone, ale ten, kto widział chociaż jeden film utalentowanego Francuza wie, że tak banalne rozwiązania są mu obce. Na szczęście.

Młoda i piękna

François Ozon to artysta, doskonale wie co chce osiągnąć i z determinacją swój cel realizuje. Sposób, w jaki reżyser wraz ze swoim operatorem maluje kobiece ciało, jest wręcz niebywały. Z tych kadrów emanuje kobiecość i erotyzm. Sceny seksu w żaden sposób nie są wulgarne ani obsceniczne, nawet „szybki numerek” w aucie jest pokazany w bardzo wyrafinowany sposób.

Ciekawą postacią jest młodszy brat głównej bohaterki, Victor (Fantin Ravat). Początkowo wydaje się być jej wspólnikiem, powiernikiem wszystkich sekretów, ale przerwanie błony dziewiczej Isabelle wszystko zmienia. Od tego momentu Victor staje się cichym, a nawet niemym, obserwatorem wydarzeń, których główną bohaterką jest jego siostra. Docierają do niego jedynie strzępki informacji, półszepty, obrazy, jakie zobaczył przez uchylone drzwi. Można zaryzykować stwierdzenie, że Victor to alter ego samego twórcy, który także tylko obserwuje, nie wydaje wyroków, ani nie ocenia.

Odkryciem i zaletą „Młodej i pięknej” jest bez wątpienia Marine Vacth. To na barkach tej urodzonej w 1990 roku aktorki i jednocześnie modelki tak naprawdę spoczywa cały film. Pochodzącej z Lyonu aktorce udało się niemal bezbłędnie wcielić w tak niejednoznaczną i trudną postać, jaką jest Isabelle. François Ozon szeroko otworzył jej drzwi do świata kina, a z takimi predyspozycjami już tylko od niej zależy, czy tę szansę wykorzysta. Patrząc na Vacth mam przed oczami młodszą o kilka lat Małgorzatę Belę. Obie panie łączy nie tylko modeling, ale mają przede wszystkim podobny typ urody, dzięki któremu w jednej chwili są skromnym i niewyróżniającym się z tłumu „kopciuszkiem”, a gdy tylko nałoży się na nie więcej makijażu i ubierze w inne ciuchy, zamieniają się w tryskające seksem uwodzicielki i kusicielki.

„Młoda i piękna” to obraz dokładnie taki, jak jego główna bohaterka – bardzo niejednoznaczny. Reżyser za nic ma poprawność polityczną i przedstawia własną wizję współczesności, w której zanika kontakt międzyludzki, a wszystko jest mierzone wartością pieniądza. Jednak trzeba zaznaczyć, iż François Ozon jest daleki od oceny takiego stanu rzeczy, nie podaje również gotowych rozwiązań, a interpretację pozostawia widzowi. To już drugi film Francuza, jaki w tym roku pojawił się na ekranach polskich kin i podobnie jak w przypadku „U niej w domu”, także tym razem twórca w żaden sposób nie zawiódł. Lata mijają, a twórczość Ozona wciąż jest młoda i piękna.

REKLAMA