search
REKLAMA
Recenzje

ŁASUCH. Opowieść o przyjaźni, tolerancji i świecie zniszczonym przez wirusa

Łasuch jest serialem ku pokrzepieniu serc osób zmęczonych wieczną kwarantanną i izolacją od zwyczajnego życia na łonie społeczeństwa.

Marcin Kempisty

7 czerwca 2021

Łasuch
REKLAMA

Pierwszy sezon Łasucha jest znakomitą propozycją przeznaczoną dla młodszej widowni, ale starsze osoby, zwłaszcza uwielbiające komiksowy pierwowzór, mogą być odrobinę zawiedzione propozycją Netfliksa.

Jeff Lemire, kanadyjski autor odpowiadający za scenariusz i rysunki do czterdziestu zeszytów wydawanego przez Vertigo Łasucha, jest uwielbiany przez fanów na całym świecie, wymieniony tytuł zaś można potraktować jako jedno z jego największych osiągnięć. Opowieść o chłopcu z jelenim porożem przemierzającym postapokaliptyczne Stany Zjednoczone w celu odnalezienia miejsca urodzenia zawiera dosłownie wszystkie elementy, dzięki którym kanadyjski twórca wspiął się na komiksowy Parnas: wątek trudnych relacji syna z ojcem, poszukiwania autorytetu, świetnie nakreśloną wewnętrzną pustkę bohatera, próbę odkupienia dawnych win, wspominanie gry w hokeja, która niegdyś była istotą życia, połączenie brutalności z niewinnością. Nad tymi wszystkimi elementami dodatkowo unosił się nienachalny biblijny klimat. Kto chciał, mógł po prostu ekscytować się przygodą Gusa, natomiast kto chciał drążyć głębiej, mógł bez problemu odnaleźć w Łasuchu odniesienia do wypędzenia z raju i konsekwencji życia na ziemi jałowej z dala od bezpiecznej przystani zbudowanej przez ojca, nie mówiąc już o kontekście przyjścia na świat nowego zbawiciela, dzięki któremu nasza planeta zostanie uratowana. Z tego powodu wiadomość o serialowej ekranizacji wzbudziła falę ekscytacji i obaw, jako że tak subtelnie poprowadzoną historię łatwo można uprościć i sprowadzić do banału. Oczywiście, fabuła komiksu jest oparta na schematach, ale są one wzbogacone przez Lemire’owski talent, co daje piorunujący efekt.

Po seansie ośmiu odcinków Łasucha na pewno część fanów serii Vertigo tylko utwierdziła się w swoich obawach, co wcale nie oznacza, że produkcja Netfliksa jest zła. To tylko kwestia oczekiwań zrodzonych przed zapoznaniem się z fabułą. Jeżeli ktoś wcześniej nie miał do czynienia z komiksem, na pewno zachwyci się wizualną stroną widowiska, a także fantastycznymi relacjami bohatera z innymi członkami jego „załogi”. Kto jednak już wcześniej poznał kształt historii, ten na pewno poczuje, że stało się tutaj coś złego, a całokształt historii został wypatroszony z cennych składników. Jak to bywa, ogromne oczekiwania przed seansem zabijają samą przyjemność oglądania.

Łasuch

Tytułowy protagonista (Christian Convery) całe swoje dziesięcioletnie życie wychowuje się w lesie u boku nadopiekuńczego ojca. Drewniana chata i spora połeć lasu ogrodzona siatką są dla niego całym światem. Tam dojrzewa, uczy się przyrody, bawi i pomaga tacie w domowych czynnościach. Dostaje sporo swobody, ale wisi nad nim jeden zakaz, którego musi bezwzględnie przestrzegać – nie wolno mu wyjść poza skraj lasu. Jak bowiem opowiada mu ojciec, za siatką znajduje się rzeczywistość przepełniona grzechem i zniszczeniem, gdzie panują wieczne pożary, a ludzie krzywdzą siebie nawzajem. Oczywiście Łasuch składa się z wielu uniwersalnych toposów, dlatego też w pewnym momencie chłopakowi przyjdzie postawić stopę za ogrodzeniem, poza leśnym edenem, co stanie się przyczynkiem do rozpoczęcia fascynującej wędrówki w głąb postapokaliptycznego piekła.

Pół chłopiec, pół jeleń spotyka na swojej drodze pana Jepperda (Nonso Anozie), byłego gracza futbolu amerykańskiego. Początkowo starszy mężczyzna nie chce mieć do czynienia z hybrydą, jest wściekły z powodu obecności natręta. Dopiero z czasem przekonuje się do towarzystwa i wraz z Gusem przemierza Amerykę, przeżywając kolejne wspaniałe przygody i uciekając przed złymi ludźmi kierowanymi przez generała Abbota (Neil Sandilands). Duet spotyka m.in. „zwyczajną” rodzinkę ukrywającą się w wielkiej chacie w górach, a także natrafia na gang dzieciaków poprzebieranych za zwierzęta, którego członkowie czczą hybrydy i brzydzą się kontaktami ze starszymi przedstawicielami gatunku homo sapiens. Obok głównego wątku dotyczącego Łasucha scenarzyści prowadzą dwie historie – doktora Singha i jego żony zmuszonych do zapomnienia o moralności w imię przetrwania, a także Aimee tworzącej Ostoję, swego rodzaju arkę dla hybryd pragnących żyć w spokoju.

Łasuch

Od pierwszych scen serialu widać, że scenarzyści postawili na przygodową konwencję przeznaczoną raczej dla młodszej widowni. W przeciwieństwie do komiksu w produkcji Netfliksa nie ma krwawych scen. Podczas gdy Lemire umiejętnie łączył baśń z brutalnością, w serialu nie ma straszących chłopaka trupów, a gdy dochodzi do przemocy, kamera w odpowiednim momencie odwraca wzrok. 

Jeden z najważniejszych elementów komiksu odpowiedzialnych za jego sukces polegał na fenomenalnym przedstawieniu zmiany zachodzącej w bohaterze na skutek doznawanych krzywd ze strony ludzi. Odbywana przez niego inicjacyjna podróż utwierdzała go w przekonaniu, że trzeba kierować się dobrem, ale jednocześnie zmuszała do naginania zasad, gdy chodziło o ratowanie swojego życia lub losu towarzyszących mu osób. Tymczasem unikanie przemocy w serialu prowadzi do tego, że ostatecznie otrzymujemy dobrego chłopaczka i Wielkoluda, który zmienia się pod wpływem chłopaka. W komiksie te dwie postacie wzajemnie na siebie oddziaływały, żeby nie wspominać o tym, od czego zaczęła się ich wspaniała relacja.

Wielokrotnie odżegnywałem się od porównywania literackich pierwowzorów od filmowych albo serialowych adaptacji. Nadal uważam, że to są dwa odrębne byty funkcjonujące na innych zasadach. W tej recenzji dokonuję jednak wyłomu w swoim przekonaniu, ponieważ zawód jest ogromny. Wielopłaszczyznowość komiksu została sprowadzona do banalnej przygody i oczywistej walki ze złem. To nadal jest świetnie zrealizowana historia z cudownymi nowozelandzkimi plenerami i fenomenalną grą Convery’ego, ale szkoda, że nie został w pełni wykorzystany potencjał pierwowzoru.

Łasuch

Choć z drugiej strony, być może w dzisiejszych czasach widzom potrzeba podtrzymujących na duchu opowieści o przezwyciężaniu kataklizmów. W końcu w kolejnych odcinkach wielokrotnie pojawiają się odniesienia do obecnej sytuacji związanej z koronawirusem, więc wydaje się, że Łasuch jest serialem ku pokrzepieniu serc osób zmęczonych wieczną kwarantanną i izolacją od zwyczajnego życia na łonie społeczeństwa. Pojawia się wszakże wątek nieudanych eksperymentów medycznych przy wykorzystaniu śmiercionośnego wirusa, którego uwolnienie najprawdopodobniej doprowadziło do katastrofy. To także lekcja tolerancji wobec innych istot odróżniających się wyglądem. Każdemu należy się szacunek i prawo do życia, toteż sylwetka głównego antagonisty generała Abbota służy udowodnieniu, że gatunkowy rasizm prowadzi do jeszcze większych problemów. Ludzka zachłanność, gospodarka nastawiona na rabowanie dóbr natury, a także nieumiejętność koegzystencji u boku innego rodzaju bytów – oto ciężkie grzechy najczęściej przyczepiane przez scenarzystów do ludzi. Jako że Łasuch jest jednak opowieścią o sile dobra, można się spodziewać, że po zbrodni nadejdzie również kara.

Jeżeli przy okazji premiery na Netfliksie pierwszego sezonu Łasucha ktoś zastanawiał się nad lekturą komiksu Jeffa Lemire’a, to niech lepiej zrobi to dopiero po obejrzeniu serialu. Wtedy łatwiej będzie docenić sposób zaprezentowania perypetii Gusa, Jepperda i reszty bohaterów. Z kolei później warto zaopatrzyć się w trzy tomy przygód Łasucha i zachwycić się wyjątkowymi rysunkami, ale przede wszystkim niezwykle uniwersalną opowieścią o przyjaźni, sile przebaczenia i potrzebie życia zgodnie z naturą.

Marcin Kempisty

Marcin Kempisty

Serialoholik poszukujący prawdy w kulturze. Ceni odwagę, bezkompromisowość, ale także otwartość na poglądy innych ludzi. Gdyby nie filmy Michelangelo Antonioniego, nie byłoby go tutaj.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA