La Tete Haute – Otwarcie festiwalu CANNES 2015
Nastoletni Malony ma trudną młodość. Wychowuje się przy młodej, jeszcze nieprzygotowanej do macierzyństwa, matce, która nie unika narkotyków. Jego ojciec zginął, gdy miał cztery lata. Chłopak obraca się w towarzystwie przestępców i złodziejaszków. Odwiedza kluby dla dorosłych, kradnie auta. Bardzo wcześnie zaczął bawić się w gangstera. Uniknął szkoły, nie nauczył się pisać. Był jednak gościem w poprawczakach, komisariatach i pokojach przesłuchań. W takich warunkach wkracza w dorosłość, to one ukształtowały jego wrażliwość i mechanizmy zachowań.
[quote]Malony (debiutujący Rod Paradot) to chłopak nadpobudliwy, krzykliwie wulgarny, to dynamit wybuchający pod wpływem nawet najdelikatniejszego impulsu.[/quote]
Z początku trudno z nim się utożsamić i mu kibicować. Jeśli wychodzisz z mieszkania i widzisz porysowaną karoserię swojego auta, to w twojej głowie powstaje stereotypowy wizerunek odpowiedzialnej za to osoby. Jest nim właśnie ktoś taki jak Malony. To wydawałoby się niereformowalny szkodnik. Do czasu.
Film Emmanuelle Bercot ma interwencyjny charakter. Pierwsze kilkanaście minut muszą kojarzyć się z naiwnymi kryminalnymi programami udającymi paradokumenty, nadawanymi w polskiej telewizji. Przesadne kreacje i prosta reżyserska inscenizacja nie pomagają zaangażować się w tę opowieść. Wydaje się Bercot od razu wykłada karty, pokazując jak mało ma do zaoferowania. La Tete haute jednak systematycznie nabiera tempa, drąży zaproponowany temat i komplikuje relacje między bohaterami. Obserwujemy nieprosty związek, jaki łączy Malony’ego z jego matką (Sara Forestier).
To nie tylko rodzicielska miłość. Wkraczający w dorosłość syn jest dla niej prawie-kochankiem, prawie-partnerem. Kilka nieoczywistych scen może wzbudzić uzasadnione pytania odnośnie natury ich związku. Równie interesujące są przyjaźnie jakie nawiązuje główny bohater. We wręcz koleżeńskiej formie z prowadzącą jego kolejne sprawy sędziną o imieniu Florence (Catherine Deneuve) i w wariancie wybuchowym z jego rówieśniczką Tess (Diane Rouxel).
Emmanuelle Bercot przeplata swój film mocnymi scenami z wieloma pełniącymi funkcję wyłącznie pedagogiczną, mającymi być jedynie ilustracją do finalnego wniosku. Nie specjalnie odkrywczego, ale niewątpliwie wartego przypominania i powtarzania. La Tete haute to idealny materiał do prezentowania w miejscach, które Malony w swoim życiu odwiedził. Myślę, że może wskazać właściwą drogę i naprostować etyczny kręgosłup wielu dzieciakom. Przynajmniej na chwilę nimi wstrząsnąć, pozwolić im przejrzeć się w lustrze filmowego ekranu.
[quote]Malony to przecież nie jest osobny patologiczny przypadek, ale osoba skupiająca w swoim życiorysie wiele problemów jego rówieśników.[/quote]
Główny bohater filmu francuskiej reżyserki dorasta w gniewie, ma pięści w kieszeni i ogień w spojrzeniu. Nie rezygnuje z przyjętych przez siebie metod, zna tylko jeden sposób na rozwiązywanie sporów. Wychowany na podwórku cały świat mierzy jego regułami. Nie jest to jednak postać tak przewidywalna i łatwa do rozszyfrowania. W trakcie filmu pomału zmieniają się jego motywacje, Malony ewoluuje. Oczywiście nie zna elementarnego savoir-vivru, ciągle brutalnie rozwiązuje kolejne przeszkody. Bo tak tylko potrafi.
Mimo to zmieniają się jego cele, za pomocą tych samych środków stara się co innego osiągnąć. Przestaje kraść auta dla samej przyjemności rozboju. W otaczających osobach przestaje widzieć jedynie wrogów. Malony dorasta. Ważne, że sam powoli zaczyna zdawać sobie z tego sprawę.
La Tete haute mimo kilku scenariuszowych potknięć ma w sobie budującą siłę.