KRUK. JAK TU CIEMNO – kiedy rozum śpi [RECENZJA]
W trzecim i ostatnim sezonie Kruka główny bohater próbuje rozwiązać najważniejszą sprawę w swoim życiu. Z dzieckiem na ręku prowadzi śledztwo dotyczące śmierci żony. By dotrzeć do prawdy, jest gotowy przekroczyć wszelkie granice i zaryzykować wszystko, co ma. Tymczasem Justynie pali się grunt pod nogami, a Rudy zaczyna się orientować, w co gra jego partnerka. Kto wyjdzie z tego obronną ręką, a kto straci wszystko?
Polski Sherlock w Białymstoku
W 2018 roku Maciej Pieprzyca zaprezentował w swoim serialu jedną z najciekawszych postaci w historii polskiej telewizji. Tytułowy bohater Kruka był postacią wielowymiarową i bardzo skomplikowaną psychologicznie, a do tego kimś w rodzaju polskiego Sherlocka z BBC – niesamowicie inteligentnym i spostrzegawczym detektywem, który dzięki swojej ponadprzeciętnej dedukcji rozwiązywał nierozwiązywalne sprawy, jednocześnie zmagając się ze swoimi demonami. Michał Żurawski wcielał się w niego bez cienia przesady, oddając wszystkie odcienie tej wyjątkowo barwnej postaci. Niemal doskonały scenariusz, bardzo mroczna historia skupiona wokół dzieci, fantastycznie przedstawiona ludowość Podlasia, świetna ścieżka dźwiękowa, budujące aurę niepokoju i tajemniczości zdjęcia oraz solidny drugi plan w pierwszym sezonie tworzyły wraz z Adamem Krukiem kompozycję niemal idealną. Druga odsłona serialu, choć już nie tak satysfakcjonująca jak pierwsza, broniła się tym, że nie była wtórna. Wprowadzono nowe wątki i nowe postaci, a Kruk zaczął borykać się z zupełnie nowymi problemami. Magdalena Koleśnik i Tomasz Włosok wysunęli się na pierwszy plan, dotrzymując kroku Żurawskiemu jako Justyna i Rudy. Ostatnie odcinki nie przyniosły jednak pożądanego rozwiązania, zostawiając widzów z wyświechtanym hasłem „ciąg dalszy nastąpi”.
W poszukiwaniu sensu
W ten sposób znaleźliśmy się w sezonie trzecim, który kontynuuje niedomkniętą historię z sezonu poprzedniego. I niestety domyka ją w niezbyt zadowalający sposób. Obejrzałam wprawdzie dopiero trzy odcinki, ale łatwo to dostrzec już na tym etapie. Przede wszystkim stoczył się Kruk. I nie mam tu na myśli tego, co stało się z tym bohaterem po śmierci żony (czy też tego, co udaje, że się z nim stało). Protagonista podejmuje idiotyczne decyzje, których w żaden sposób nie da się usprawiedliwić czy nawet zrozumieć. Kruk bywał porywczy, skołowany i nieprzystosowany społecznie, ale nigdy nie był głupi. Aż dotąd.
Co gorsza, nowy czarny charakter, w którego wciela się Tomasz Sapryk, niespecjalnie budzi grozę, Justyna, która urosła do rangi królowej białostockiej mafii, martwi się zaś głównie swoimi… sprawami sercowymi. Rozumiem, że jest to kontynuacja przedstawionej w drugim sezonie obsesji bohaterki na punkcie Kruka, ale sposób, w jaki Koleśnik kreuje ją na ekranie, to nic innego jak kalka ze Sweat. Nie podoba mi się, że tak bezwzględna i przebiegła przestępczyni została sprowadzona do pozycji panny, która płacze, bo chce być kochana. Nie potrafię też zrozumieć, co nagle stało się z jej ojcem. Po co i dlaczego nagle stał się osobą wtajemniczoną w przestępczą działalność córki. Być może coś przespałam, ale zupełnie inaczej widziałam tę postać w poprzednich odcinkach.
Gdzie się podziały tamte demony?
Jedynym bohaterem, który faktycznie ewoluował w sposób ciekawy i konsekwentny jest Rudy. Z zestresowanego chłopca na posyłki zmienił się w gangstera bez skrupułów i widać, że Tomasz Włosok czuje się w tej roli jak ryba w wodzie. Ale jedna dobrze poprowadzona postać to za mało, by utrzymać dawny, świetny poziom serialu. Nie pomagają nawet nowi bohaterowie, których grają wspaniali Kinga Preis i Cezary Kosiński. Ich wątek ma co prawda znamiona tajemniczości, ale daleko mu do intryg z poprzednich sezonów.
Szkoda, że zrezygnowano z dziecięcych motywów, które w Szeptach słyszanych po zmroku i Czorny Woron nie śpi sprawdzały się genialnie, wywołując uczucie dyskomfortu u widza. Zabrakło nawet recytowanego przez dziecko wierszyka na otwarcie sezonu, co uważam za dużą stratę, bo był to motyw doskonale nakreślający klimat serialu.
W warstwie wizualnej i dźwiękowej niby nie widać żadnych szczególnych zmian. Oba obszary są dopieszczone i zrealizowane na najwyższym poziomie. Nie wiedzieć czemu, pojawiły się tu jednak teledyskowe wstawki z pozującymi do kamery postaciami, które są totalnie zbędne i nieuzasadnione, czyniąc z tego mrocznego, mięsistego i brutalnego serialu obraz pretensjonalny. Nie jest oczywiście tak źle, by porzucać Kruka na ostatniej prostej. Wciąż jest to jeden z lepszych polskich seriali. Szkoda tylko, że z każdym sezonem poziom zdecydowanie spada. Na szczęście przed nami jeszcze kilka odcinków, które mają szansę uratować honor Kruka i perfekcyjnie domknąć całość. Nie do końca w to wierzę, ale i twórcom, i sobie szczerze tego życzę.
Premiera Kruka. Jak tu ciemno odbyła się 9 grudnia 2022. Canal+ zaprezentował dwa pierwsze odcinki. Kolejne będą pojawiały się co piątek.