Hobbit: Niezwykła podróż – 5-płytowa edycja rozszerzona 2D + 3D
Niesamowita zawartość w brzydkim opakowaniu.
Najbardziej rozbudowana polska edycja pierwszego Hobbita to jedno z najlepszych w historii wydań kolekcjonerskich… pod względem treści. Pod względem formy jest bowiem jednym z najgorszych.
Tytuł oryginalny: Hobbit: An Unexpected Journey
Dystrybutor: Galapagos
Premiera Blu-ray: 8 listopada 2013
Obraz: 1080p 2D, 3D
Dźwięk: DTS-HD Master Audio 7.1
Cena: ok. 200 – 300 zł, zależnie od sklepu
Film – 6/10
Hobbita trudno kochać, ale łatwo lubić. Zwłaszcza gdy włącza się go nie po to, by wziąć udział w przygodzie, lecz by przenieść się do innego świata. Scenariusz jest pełen dłużyzn, a sceny akcji bywają zaskakująco nieporadne, ale bogactwo detali sprawia, że Śródziemie wydaje się prawdziwe. Choć Hobbit nie przyprawia o skok adrenaliny, jest przyjemnym snujem, przy którym można zapomnieć o całym świecie.
Obraz – 10/10
Pierwsza myśl, która zaświtała mi po odpaleniu Hobbita, brzmiała: „nigdy nie widziałem czegoś tak pięknego”. Nawet na 55-calowym ekranie 4K, który powinien ujawnić każdą niedoskonałość transferu, i to oglądanym z bliska, widać najmniejsze szczegóły. Kolory są żywe, a efekty specjalne i charakteryzacja – co widać dopiero przy tak szczegółowej inspekcji – okazują się doskonałe. Obraz w Hobbicie po prostu nie ma wad.
Film w wersji 3D podzielono na dwie płyty i generalnie zrobiono to jak należy. Obraz jest jaśniejszy niż w 2D, dzięki czemu po założeniu okularów szczegóły nie giną w ciemnościach. Mimo wszystko domowe 3D od kinowego dzieli przepaść – co akurat nie jest winą Hobbita.
W czym problem? Otóż obraz przypomina książeczki dla dzieci z rozkładanymi papierowymi obrazkami. Obiekty wprawdzie znajdują się na różnych planach, ale są płaskie i wyglądają jak wycięte z kartonu. Naprawdę dobrze wygląda głównie w scenach nocnych – tu plastyczności nadaje oświetlenie – oraz kiedy kamera obraca się wokół bohaterów. Dzikie przeloty przez krasnoludzkie tunele, które w 2D wyglądały głupio i efekciarsko, w trójwymiarze nabierają sensu. Podsumowując: jeśli ktoś lubi telewizyjne 3D, powinien być usatysfakcjonowany.
Dźwięk – 10/10
Jakość dźwięku to nie to samo, co jakość efektów dźwiękowych czy muzyki, więc o ile mogę mieć zastrzeżenia do kompozycji Howarda Shore’a (które są nijakie), nie mam żadnych uwag względem ich brzmienia. Basy są mocne i głębokie, nawet drobne efekty rozbrzmiewają wyraźnie, a całą ścieżkę dźwiękową dobrze rozłożono na poszczególne kanały. Słychać to zwłaszcza w scenach podziemnych, kiedy kroki czy uderzenia mieczy odbijają się echem i dochodzą do uszu ze wszystkich stron.
Dodatki – 10/10
Dużo dziesiątek w tej recenzji, ale pod względem zawartości płyt Hobbit powinien być wzorem dla całego rynku blu ray.
Dodatki kontynuują tradycję zapoczątkowaną w wydaniach DVD Władcy pierścieni. Długie, bogate w informacje filmy chronologicznie prowadzą przez kolejne etapy preprodukcji, produkcji i postprodukcji. Można dowiedzieć się z nich m.in. o tym, jak wyglądał casting, jak projektowano kostiumy krasnoludów, jak przebiegał proces charakteryzacji oraz jaka scena była najtrudniejsza do nakręcenia.
Co ciekawe, twórcy wydają się zaskakująco szczerzy. Choć pełno tu marketingowego klepania się po plecach, charakterystycznego dla filmowych bonusów, można dowiedzieć się m.in. o problemach z budżetem czy wątpliwościach reżysera. Brakuje tylko galerii szkiców koncepcyjnych czy zdjęć z planu, które były obecne w wydaniach Władcy, ale czepianie się tego byłoby nie na miejscu. Edycja rozszerzona zawiera bowiem cały ocean ciekawostek o Hobbicie, podanych w przystępny, wciągający sposób. Szczerze mówiąc, dokumenty o produkcji są lepszymi filmami niż sam Hobbit.
https://www.youtube.com/watch?v=xMKjPWQuBFs
Wydanie – 3/10
Jedyną wadą wydania jest jego oprawa. Mam na myśli opakowanie oraz wszystko to, co – poza płytami – można w nim znaleźć. Czyli nic.
Kiedy wziąłem do rąk grube pudełko z okładką 3D, spodziewałem się czegoś podobnego do wydania trylogii Władcy na DVD. W tamtym przypadku dostałem pięknie zdobione kartonowe pudełka z broszurami opisującymi zawartość płyt. Podobno w takim samym stylu utrzymane jest wydanie DVD Hobbita, jednak w wydaniu blu ray płyty zapakowane są… w ordynarny plastikowy boks. Który lubi blokować się przy zamykaniu. Dodatków wewnątrz brak. Co gorsza, widełki są tak twarde, że zdejmując z nich płytę, za każdym razem boję się, że ją połamię.
Oprawę oceniam na 3/10 – tak wysoko tylko ze ze względu na solidną obwolutę i ładne nadruki na płytach.
Ocena ogólna – 8/10
Nie należy oceniać blu raya po okładce, ale taaaka zawartość (zwłaszcza przy taaakiej cenie) aż prosi się o ładniejsze opakowanie. Dziwne, że dało się zrobić lepsze dla wersji DVD, ale już nie dla blu raya. Na dodatek dopiero po zakupie można przekonać się, że pod stylową, grubą obwolutę wsunięto tandetny plastik. Ktoś najwyraźniej chciał zaoszczędzić – i nie oskarżam tu Galapagos, bo z tego co wiem, tak wyglądają także zagraniczne wydania Hobbita. Mógłbym zrozumieć cięcie kosztów, ale jeśli płacę 300 zł, oczekuję wydania najwyższej jakości. A jeżeli stać mnie na taki wydatek, mogę dopłacić te 10 czy 20 zł za lepsze pudełko.
Wyjęcie pudełka z obwoluty przynosi gorzkie rozczarowanie, jednak pod względem zawartości 5-dyskowy Hobbit jest najlepszym wydaniem pojedynczego filmu, z jakim miałem do czynienia.