search
REKLAMA
Recenzje filmów, publicystyka filmowa polska, nowości kinowe

Dziewczyna z perłą

Tomasz Jamry

22 listopada 2016

REKLAMA

girl_with_a_pearl_earring_xlgPrzyglądając się jakiś czas temu “Dziewczynie z perłą” Johannesa Vermeera nie przypuszczałem, że jej widok wkrótce powróci do mnie w postaci książki i filmu. Z muzeum “Mauritshuis” w Hadze zabrałem wówczas pocztówkę z jej reprodukcją. Od tamtej pory prawie wszędzie mi ona towarzyszy. Jest dla mnie swoistym talizmanem, przedmiotem, który darzę niewytłumaczalną sympatią. A czy można darzyć sympatią bliżej nieznaną postać z obrazu, żyjącą blisko 350 lat temu? Cóż takiego ta dziewczyna sobą wyraża? W jakim momencie ujął ją na swym płótnie Vermeer, że od XIX wieku, kiedy obraz odnaleziono i odrestaurowano, kolejne pokolenia dociekają jego tajemnicy? Badacze sugerowali wiele wątków i osób weń zamieszanych. Ich spekulacje i teorie ginęły tak szybko, jak się rodziły. Pewna brytyjska pisarka, Tracy Chevalier, postanowiła sama przyjrzeć się bliżej dziełu. Będąc pod jego wrażeniem napisała z czasem książkę o historii tajemniczej “Dziewczyny z perłą”. Na podstawie tej właśnie książki Peter Webber zrealizował film.

Griet przychodzi do domu państwa Vermeer, by rozpocząć u nich służbę. Nie zdaje sobie sprawy, jak dziwny będzie to okres w jej prostym, acz ciężkim życiu służącej. Jest protestantką, wychowywaną w ubogiej, purytańskiej rodzinie. Jej życiowe cele z góry zostały wyznaczone. Ma kochać męża, rodzić mu dzieci, ciężko pracować, być pokorną wobec Boga i chlebodawcy. Ta prosta dziewczyna zostaje jednak postawiona wobec trudnych wyborów i niejednoznacznych zachowań. I choć życie rzuca jej pod nogi same kłody, przychodzi taki czas każdego poranka, gdy świat Griet nabiera pięknych kolorów. Ten świat tworzy jej pan pośród sztalug, pędzli i barwników. Jan zauważa, że służąca nie jest byle jaką dziewczyną, ograniczającą swój czas do sprzątania, spania i flirtowania z okolicznymi czeladnikami.

bdsk70m74lgqom5dujjewakbipl

Kimże jest ta dziewczyna o tak wielkiej intuicji i zrozumieniu dla sztuki? Przecież sztuka jest tylko dla wybranych. Nie każdy może ją pojąć, nawet jego żona Catherine czy będący mu mecenasem van Ruijven. A Griet wie, że taki szczegół jak umycie okien w pracowni zmienić może natężenie światła, potrafi odnaleźć istotę barw w pozornie jednobarwnych rzeczach, wreszcie sama podsuwa mistrzowi istotny detal, który uwiecznia artysta na swoim obrazie. Jan jest zafascynowany służącą. Griet natomiast widzi w nim nieosiągalnego twórcę. Artystę wrażliwego nie tylko na sztukę, ale i na nią samą. Nieosiągalnego, gdyż Griet wie, że Jan jest poważanym człowiekiem w Delft, a ona zwykłą służką. Wie, że Jan ma zazdrosną i zdolną uczynić wiele złego żonę. Zdaje sobie sprawę, iż malarz ma kilkoro dzieci do wyżywienia, a ona ubogich rodziców, których jest jedyną podporą. Wreszcie ma świadomość, że Jan jest katolikiem, a ona protestantką, co w ówczesnych czasach nie było takie łatwe do pogodzenia. Ta społeczno-materialna granica musi pozostać nienaruszalna. W przeciwnym razie doszłoby do skandalu.

Mimo to obydwoje w pełni świadomie balansują na tej granicy. Nie do końca jednak przekonani do swych ostatecznych wyborów. To dlatego do niczego między nimi nie dochodzi. Niepewni samych siebie, tłamszą uczucie (Griet spędzając noc w ramionach Pietera, syna rzeźnika, Jan malując obrazy). W końcu dochodzi jednak do sytuacji, kiedy van Ruijven żąda od Jana sportretowania Griet. Jan bez namysłu przyjmuje ofertę. Griet w zasadzie zostaje postawiona przed faktem dokonanym. Teraz, po kryjomu przed żoną, spotykają się, by mistrz mógł namalować dzieło. Griet zdaje sobie sprawę, czym mogłoby się skończyć ujawnienie tajemnicy. Jana to nie obchodzi. On za wszelką cenę chce namalować obiekt swej duchowej fascynacji.

Podczas portretowania Griet musi przełamywać kolejne granice. Odkryć przed Janem to, co ma w sobie najcenniejszego. Dokonać tego, co w XVII-wiecznych Niderlandach uchodziło za niemoralne. Griet odkrywa spod czepka pęk swoich rudych włosów, pozwala Janowi przekłuć koniuszki uszu, na jego polecenie zwilża usta, wreszcie zakłada perłowe kolczyki jego żony. Jan jest zafascynowany pięknem dziewczyny. Odbierając jej te wszystkie sfery, objęte swoistym tabu, ostatecznie zagląda do wnętrza Griet. Powstaje przy tym wyjątkowe dzieło, które staje się dla wszystkich bohaterów momentem przełomowym w ich życiu.

64zw56r6vltmpoyffuruukt8cyh

Aktorstwo w filmie stoi na wysokim poziomie. Zwraca uwagę rola Scarlett Johansson. Gra dziewczynę nieśmiałą, posłuszną, ale silną. Radzącą sobie w trudnych chwilach i potrafiącą zachować godność wobec Vermeera, Catherine i van Ruijvena. I chociaż Johansson nie jest zbyt podobna do postaci z obrazu, potrafi bardzo dobrze zagrać i odtworzyć bohaterkę powieści Tracy Chevalier. Podobnie jest z Colinem Firthem. Co prawda nie gra on tutaj roli dynamicznej i charyzmatycznej, a raczej spokojną i milczącą, dobrze jednak wypada na planie. Równie dobrze prezentuje się drugoplanowa rola Marii Thins, teściowej Vermeera. Jest ona kobietą surową, nieprzystępną, pragmatyczną i sprytną. Jej nadrzędnym celem jest zapewnienie przyzwoitego poziomu życia domownikom i dlatego to ona załatwia sprawy finansowe i dba o dobry wizerunek swojego domu.

girlwithapearlearring_1130_430_90_s_c1

Jednak to nie aktorzy tworzą nastrój tego filmu, jego kolory i dźwięki. To, co stanowi o jego niepowtarzalności, to zdjęcia, scenografia i muzyka. Jest to film, który oprawą buduje głębię, a każdy kadr jest tu obrazem samym w sobie. Małym arcydziełem złożonym z martwej natury, portretów, scen rodzajowych i pejzaży. Tę sekwencję celuloidowego malarstwa określiłbym jako “opus cinematographicum”, a wśród laureatów nagrody Akademii Filmowej widziałbym Eduardo Serrę (zdjęcia), Cecile Heideman (scenografia) i Diena van Straalena (kostiumy). Owocem ich pracy jest galeria obrazów, w której nawet niewprawne oko wychwyci detale z innych dzieł Vermeera. A będzie to zarówno wystrój pracowni (np. “Para pijąca wino” 1658-1661, “Kobieta z naszyjnikiem z pereł” 1664), służąca Tanneke (“Nalewająca mleko” 1658-1661), Catherine przy wirginale (“Koncert” 1664-1667) czy Griet myjąca okna (“Młoda kobieta z dzbankiem wody” 1664-1664).

Odpowiednią atmosferę tworzy też piękna muzyka Alexandra Desplat. Ulotna, delikatna, oniryczna, wypływająca z barwnych obrazów mistrza z Delft niczym powolny, błyszczący strumyk wody, nalewanej z dzbana do srebrzystej misy. Jest w tym filmie, we wszystkich jego cząstkach, jakaś nieokreślona magia XVII-wiecznych Niderlandów. Sugestywne obrazy, w połączeniu z muzyką, malują ówczesne, nieco odrealnione, a jednak takie, jakim mogło być, życie. I o tym jest ten film.

Tekst z archiwum film.org.pl.

REKLAMA