DAISY JONES AND THE SIX. Uzależnieni od rocka [Recenzja serialu]
Najnowszy serial Amazona to historia krętej drogi do sławy i wielkiego rozpadu zespołu, który w rzeczywistości nigdy nie istniał. Wzorowana na Fleetwood Mac formacja Daisy Jones & The Six w latach 70. miała u swych stóp cały świat – ich single trafiały na pierwsze miejsca list przebojów, płyta Aurora doczekała się statusu kultowej, pieniądze, rozpoznawalność i używki stały się ich chlebem powszednim. To, co widzimy na scenie, nie zawsze zgodne jest jednak z tym, jakie relacje panują między członkami za kulisami. Największy koncert ekipy, zagrany w Chicago w 1979 roku, na którym zgromadzili ponad 15-tysięczną publiczność, okazał się ich ostatnim wspólnym występem. Jakie sekrety członkowie Daisy Jones & The Six zdecydują się opowiedzieć nam po 20 latach od tego pamiętnego wieczoru? Co doprowadziło tych młodych, utalentowanych muzyków u szczytu popularności do tak spektakularnego upadku?
Miłość, używki i muzyka, czyli kręta droga do sławy
Z początku znamy jedynie skrawek historii Daisy Jones & The Six – byli członkowie najsłynniejszego zespołu rockowego lat 70. pierwszy raz od kilkudziesięciu lat wypowiadają się na temat swojej krótkiej, lecz intensywnej przygody z muzyką na tak szeroką skalę. Biorą udział w dokumencie, który ma odsłonić przed publicznością te najbardziej pikantne szczegóły ich dojścia do sławy. Każdy z nich ma dziś własne życie, oddaje się swoim pasjom i rodzinie, jednak podświadomie wciąż wraca myślami do powodów, przez które dziś już nie koncertuje, zastanawiając się, co by było, gdyby ta feralna noc w 1979 roku wcale nie miała miejsca…
Pierwsze 3 odcinki wypuszczone przez Amazon to w porównaniu z kolejnymi częściami produkcji wstęp dość drętwy i długo każący czekać na rozwój akcji. Poznajemy bohaterów, zanim ci zdążą nawet pomarzyć, iż pewnego dnia ich wizerunki oglądać będzie można na plakatach w witrynach sklepów muzycznych. Nastoletnia Daisy Jones z cichej, niepewnej siebie dziewczynki o wielkim wokalnym talencie, który szlifować musi całkiem sama, bez wsparcia rodziców, staje się dzieckiem szalonych lat 60. i 70. – jest lekkoduchem, jak sama o sobie mówi: nigdy nie będzie muzą, a pełnoprawną muzyczką, która wreszcie poznała swoją wartość. Tymczasem na drugim końcu kraju, w Pittsburghu najstarszy z rodzeństwa Dunnów – Billy radzi młodszemu bratu Grahamowi, jak rozkręcić jego mały garażowy boysband. Z czasem nie tylko dołącza do zespołu, ale przejmuje także stery jako frontman i wokalista The Dunne Brothers, który z czasem przeistacza się w słynne The Six. Billy i Graham, ich basista Eddie, perkusista Warren i pianistka Karen oraz dryfująca w świecie własnej wyobraźni Daisy marzą o wielkiej sławie. Jednak zarówno Daisy jako artystka solowa, jak i The Six bez wyrazistego kobiecego głosu nie zajdą zbyt daleko. Ich ścieżki już niedługo się połączą, by stworzyć jeden z najbardziej kultowych albumów muzycznych w historii rocka.
Prawdziwie wybuchowa historia
Daisy Jones & The Six to prawdziwa gratka dla fanów pióra Taylor Jenkins Reid, na podstawie którego powstał w końcu popularny serial Amazona. Niezapomniany klimat lat 70., genialna muzyka, która nie bez powodu porwała za sobą tłumy, oraz kostiumy idealnie oddające rockowego ducha to jedynie kilka z wielu powodów, dla których Daisy Jones & The Six ogląda się wprost rewelacyjnie. Wspomniane nieco nużące, przydługie i sztampowe początki to jedynie preludium do prawdziwego ognia, który pojawia się z chwilą wskoczenia The Six na listy przebojów.
Mimo iż wydarzenia, do których powracają bohaterowie, ukazane są z perspektywy wszystkich członków zespołu i tak najwięcej do powiedzenia mają jego liderzy – Billy i Daisy, między którymi od początku niesłychanie iskrzy. Pierwotnie ich relacja to konflikt dwóch piekielnie silnych charakterów – Billy, który dopiero co wrócił z odwyku i boi się wrócić do nałogu, by nie zawieść żony i córeczki, robi z Daisy kozła ofiarnego, na którego przelewa wszystkie swoje frustracje. Ta nie jest mu wcale dłużna, ciągle naśmiewając się z jego oklepanych tekstów i stałej potrzeby udowadniania żonie, że jest trzeźwy. Z czasem jednak ich pełen napięcia zespołowy związek przeradza się w coś dużo głębszego niż tylko konieczność współpracy i spędzania czasu na dopracowywaniu piosenek. Billy i Daisy uzupełniają się wzajemnie – on potrzebuje jej, a ona potrzebuje jego. Zdają sobie jednak sprawę z tego, iż ich zbliżenie jest w stanie zniszczyć wszystko, co udało im się do tej pory zbudować – Billy’emu zabierze rodzinę, Daisy jeszcze bardziej pogrąży w narkotykowym szale, a do tego najprawdopodobniej położy kres ich sławie. Zmuszeni są więc hamować swoje wewnętrzne pragnienia, jednak spodziewamy się, iż koniec końców to właśnie ich wieloletnie nagromadzenie wybuchnie podczas ostatniego wspólnego koncertu.
Uzależnieni od rocka
Daisy Jones & The Six to opowieść o pożądaniu i pokusach, które niejednokrotnie wygrywają z racjonalnością i zobowiązaniami. Dodatkowo to niezwykle przyjemne dla oka i ucha widowisko muzyczne, pełne pasji, charyzmy i ciepła, do którego aż się lgnie. Prawdziwą wisienką na torcie jest genialnie dobrana obsada, do której z miejsca się przywiązujemy, i mimo wszystko pragniemy dla ich bohaterów szczęśliwego zakończenia. Wybór Sama Claflina do roli Billy’ego to prawdziwy strzał w dziesiątkę; podobnie zresztą jak w przypadku wnuczki Elvisa Presleya, Riley Keough, którzy tak jak i reszta zespołu swoje umiejętności wokalne i instrumentalne szlifowali specjalnie na potrzeby serialu. Produkcja, mimo iż momentami przewidywalna i wykorzystująca znane melodramatyczne schematy, kryje w sobie oryginalność i świeżość, która ma wielką szansę uczynić z niej prawdziwy hit, o ile już tego nie zrobiła.
Daisy Jones & The Six to zdecydowanie wykorzystany potencjał pełnokrwistej, spójnej historii, okraszonej świetną muzyką i dobrym jakościowo aktorstwem. Fikcyjny zespół naturalnie rozkochał w sobie widzów, a płyta, którą dla serialu nagrali aktorzy, od tygodni utrzymuje się w czołówce najchętniej kupowanych w USA. To tytuł, który was rozczuli, rozrusza i rozbudzi prawdziwą miłość do klasycznego rocka i nie da o sobie zapomnieć na długo po wyłączeniu ostatniego odcinka.