BBF 2014 – Kanał
David pracuje w niewielkim archiwum filmowym. Odpowiada za oglądanie i katalogowanie starych taśm, które nadsyłane są do instytucji z przeróżnych źródeł. Jego żona, Alice, obraca się w świecie wyższych sfer. W momencie, gdy David wciąga na siebie stary, powyciągany sweter, w którym przyjdzie oglądać mu kolejne filmy pochodzące z początku XX wieku, ona wskakuje w drogą oraz elegancką sukienkę i skrapia się topowymi perfumami. Zajęcie Davida traktowane jest przez znajomych Alice mocno protekcjonalnie. Na wystawnych rautach jej współpracownicy co i raz udają, że nie pamiętają tego, aby przedstawiała im go wcześniej, pogardliwie mylą również zawód archiwisty z profesją bibliotekarza. Szala goryczy w końcu musi zostać przeważona. Mimo tego, że para wiedzie na pozór szczęśliwe życie w nowo zakupionym domu, z dorastającym dzieckiem przy boku, David zaczyna podejrzewać Alice o zdradę. Nagle wszystko zaczyna walić się niczym domek z kart – przypuszczenia okazują się być bowiem prawdą, a na domiar złego, na jednej ze starych, policyjnych taśm David odnajduje nagranie, które odkrywa przed nim tajemnice skrywane przez jego leciwe domostwo. Fabularne puzzle zostają rozsypane, widz może zacząć układanie.
Horror Ivana Kavanagha to kolejna wariacja na temat jednej z fundamentalnych opowieści dla całego gatunku. Nawiedzony dom towarzyszył literaturze i kinu grozy właściwie od samego początku, ponieważ nic nie przeraża tak bardzo, jak brak poczucia bezpieczeństwa pośród własnych czterech ścian, jak intruz zaczynający grzebać przy domowym ognisku. Ze względu na mnogość reprezentacji tego motywu, bardzo ciężko wnieść do filmów realizowanych na jego kanwie coś nowego. I gdyby się moment nad tym zastanowić okaże się, że na przestrzeni ostatnich lat niewielu twórców próbuje coś przy tej tematyce majstrować. Zdecydowanie bezpieczniejsze jest solidne opowiedzenie historii, którą wszyscy doskonale znają. Irlandzki reżyser podąża ze swoim Kanałem właśnie taką drogą.
Film Kavanagha nie jest horrorem nieudanym. Gdyby porównać go do ciętych od metra straszaków zza wielkiej wody, okazałoby się, że ostatnimi laty zaledwie kilka tytułów podeszło do podobnej tematyki w sposób równie solidny, na myśl przychodzi mi chociażby Obecność. Film Jamesa Wana łączy z Kanałem ten sam rodowód – inwazja złośliwych demonów na dom, zło uśpione i czekające wśród czterech ścian na kolejne bogu ducha winne ofiary. Kavanagh nie czerpie jednak jedynie z opowieści amityvillopodobnych. Bez trudu odnajdziemy tu inspirację horrorem azjatyckiem, w szczególności kultowym już Kręgiem, odnaleźć można również cytaty do klasycznych filmów grozy. I nawet mimo faktu, że niektóre nawiązania wydają się być aż nazbyt czytelne, nie burzą one odbioru opowiadanej historii. Kanał to po prostu solidna jazda na schematach wzbogacona o wątek, który w horrorach uwielbiam – dźwięk korbki kinematografu oraz zjawy objawiające się na starego typu taśmach oraz kliszach archaicznych aparatów.
Każdy, kto widział w swoim życiu więcej niż parę garści horrorów, potraktuje historię Irlandczyka jak powtórkę z rozrywki, rodzaj nawiedzonego bryka. Nie sposób poderwać się na nim z kinowego fotela, w stanie nienagannym pozostają również paznokcie. Całkiem przyjemnie posłuchać jednak wiele razy słyszanej, ale za to nieźle zagranej melodii. Rzecz jak najbardziej do obejrzenia.