search
REKLAMA
Recenzje

ABSOLUTNI DEBIUTANCI. W spektrum dorastania [RECENZJA]

Najnowsza premiera polskiego Netflixa pozytywnie zaskakuje.

Mary Kosiarz

26 października 2023

REKLAMA

Absolutni debiutanci, nowość na polskim Netflixie dostępna w streamingu od środy 25 października, to skromny tytuł, który nie dostał zbyt dużej promocji na platformie. Szkoda, bo serial Kamili Tarabury i Katarzyny Warzechy zdecydowanie wyróżnia się spośród innych rodzimych produkcji coming of age. W zaledwie sześciu odcinkach twórczynie zdecydowały się nagromadzić masę trudnych emocji, poruszyły wciąż wyciszane i nieoswojone wśród Polaków tematy i co najważniejsze, zrobiły to bezpretensjonalnie, naturalnie i z prawdziwą klasą. Serial od początku budził pewne obawy ze względu na wspomniane wątki, których na polskim małym ekranie nie widzieliśmy do tej pory zbyt wiele – chodzi tu mianowicie o spektrum autyzmu jednej z głównych bohaterek. Ale i w tym kontekście autorkom, jak i aktorce odgrywającej rolę Leny udało się stworzyć wiarygodny obraz dorastania nastolatków innych niż wszystkie pozostałe. Czym Absolutni debiutanci mogą was jeszcze zaskoczyć?

Rewolucja, kamera, akcja!

Polskie morze, gorące lato, ostatnie beztroskie miesiące przed rozpoczęciem nowego etapu w życiu Leny (Martyna Byczkowska) i Niko (Bartłomiej Deklewa). Ta dwójka od dziecka jest niemal nierozłączna – w pewnym momencie pada nawet sformułowanie, że są ze sobą zbyt blisko. Znają każdy swój strach, każdą słabość, i być może właśnie dzięki temu tworzą tak zgraną parę przyjaciół na dobre i na złe. W te wakacje mają jeden najważniejszy cel: nakręcić artystyczny film, który da im przepustkę do wymarzonej szkoły filmowej. Biegają więc po mieście w XIX-wiecznych kostiumach, szukają urokliwych miejscówek, raz lepiej raz gorzej wychodzi im wcielanie się w nieszczęśliwych kochanków. Jednak dla Leny kluczowym punktem całego przedsięwzięcia nie są puste słowa, lecz scena erotyczna, do której żywo namawia przyjaciela. To moment, w którym ich wieloletnia relacja niemal na wzór rodzeństwa zostaje wystawiona na próbę, młodzi sami nie wiedzą, czy powinni zaryzykować i spróbować razem czegoś więcej niż koleżeństwo. Zwłaszcza że Lena nie jest wcale neurotypową, łatwą do rozgryzienia dziewczyną – poprzez bycie w spektrum autyzmu doświadcza świat inaczej, często fiksuje się na jednej rzeczy (jak na przykład scena seksu z przyjacielem), nieraz trudno jej zrozumieć rzeczy, które dla reszty są oczywistością, i na odwrót. Te wakacje wiele jej uświadomią i udowodnią, za czym tak naprawdę powinna w życiu podążać. Drugą część fabuły poświęcamy zaś historii Igora (Jan Sałasiński), początkującego koszykarza, który w spektakularnych okolicznościach wkracza do życia młodych filmowców. Jego pojawienie się zmieni dla Leny i Nika absolutnie wszystko, a dla samego Igora być może okaże się powodem, by zredefiniować dotychczasowe życiowe cele. We trójkę ich film nabierze dodatkowej wartości, a Niko uświadomi sobie, dlaczego nie umiał przemóc się do intymności z Leną.

Ostatnie beztroskie wakacje

Piękną pocztówkę z okresu dorastania wysłały dla widzów Netflixa Kamila Tarabura i Katarzyna Warzecha. Absolutni debiutanci od początku do końca są szczerzy, bije od nich ciepło, połączenie wciąż dziecięcej naiwności i jednoczesnej świadomości, że to ostatnie beztroskie chwile przed wkroczeniem na zupełnie nowe życiowe tory. Fabuła skupia się na tym wyjątkowym pomaturalnym okresie, w którym wszystko może się jeszcze zmienić, plany mogą ulec drastycznej modyfikacji, a i nasi bohaterowie są podatni na wewnętrzne rewolucje. Co wyróżnia Absolutnych debiutantów spośród innych produkcji coming of age? Przede wszystkim prostota w sposobie narracji przy jednoczesnym skierowaniu uwagi na inkluzywne, ciężkie i poruszające wątki, sentymentalność, bijąca z ekranu prawda i całe spektrum nastoletnich emocji, przekazane w wyjątkowo przystępny, nieprzesadzony i wiarygodny sposób. Oczywiście możemy czepiać się raz bardziej raz mniej udanej próby odwzorowania w scenariuszu języka współczesnych nastolatków, jednak z tą kwestią zmaga się większość polskich produkcji o młodych dorosłych, a po pewnym czasie przyzwyczajamy się do tej sielskiej, czasem trochę kanciastej formy scenariusza.

Pierwsze skrzypce gra tu młode pokolenie aktorów, które skrada dla siebie całe show. Wielkie brzemię spoczywało tu szczególnie na Martynie Byczkowskiej, której zadaniem było wykreowanie bohaterki neuroatypowej, tak by widzowie zupełnie niezaznajomieni ze specyfiką spektrum autyzmu byli w stanie wynieść z serialu coś więcej, poszerzyć horyzonty i otworzyć się na inność. Zadanie to wykonała wyśmienicie – Lena w jej wykonaniu jest wyjątkowa, nieustraszona, a jednocześnie pełna sprzeczności i nie zawsze zrozumiana nawet przez najbliższych. Byczkowska nie ocenia, a rozumie swoją bohaterkę, daje naprawdę udany popis swoich umiejętności i pozwala widzom bardziej zrozumieć mózg osoby w spektrum. Nie gorzej radzi sobie pozostała część obsady – casting Sałasińskiego w roli Igora to strzał w dziesiątkę, podobnie jest z Bartłomiejem Deklewą, którego Niko jest uroczy, wrażliwy i ma do przekazania kilka ważnych treści. Razem tworzą dream team, który z każdym odcinkiem nabiera nowych kolorów, nowych ekstatycznych emocji, pozwala nastolatkom uporać się z problemami i sprawić, by te ostatnie wakacje były niezapomniane (również dla widzów).

Rodzimy mały ekran daje radę

Absolutni debiutanci to jednak nie tylko problemy nastolatków, ale i proza życia ich rodziców, którzy również przeżywają swoje kryzysy, bardziej lub mniej udanie maskując to przed dzieciakami. To słodko-gorzka opowieść o tym, co najważniejsze, co budzące obawy w życiu młodych dorosłych i ich otoczenia, a w końcu: co napędza ich dalej i daje siły na pokonywanie codziennych trudności. Autorki z nostalgią zabierają nas do lata pełnego marzeń, beztroski i szans na przyszłość – tego, jak wykorzystają je bohaterowie, dowiecie się z seansu Absolutnych debiutantów. Z pewnością nie jest to produkcja, która otworzy wam oczy na coś, o czym wcześniej nie wiedzieliście, jeśli chodzi o świat polskich młodych dorosłych, jednak warto pochylać się nad tymi tytułami polskiego Netflixa, które nie operują tendencyjnością i nie idą na łatwiznę – w tym przypadku mamy do czynienia z produkcją skromną, lecz ambitną i mającą do przekazania kilka uniwersalnych morałów o dorastaniu, przyjaźni i chociażby wypalonych związkach dorosłych. Warto na te 6 odcinków porzucić październikową szarugę i wraz z Leną, Niko i Igorem wrócić myślami do upojnych chwil lata – szczególnie jeśli razem z tym twórczynie dostarczają nam wzruszenie, zdrową dawkę humoru i refleksje, obok których nie da się przejść obojętnie.

Oprócz aktorskich talentów podziwiać możemy także kilka naprawdę udanych kadrów, urokliwą scenografię, mocne nasycenie barw bijące z ekranu oraz posłuchać zapadającej w ucho ścieżki dźwiękowej. Absolutni debiutanci to dopieszczona produkcja, która zagra wam na emocjach i z pewnością zapadnie w pamięć jako niewielki serial o wielkich marzeniach i z wielkimi, wschodzącymi gwiazdami polskiego aktorstwa. Warto pochylać się nad tego typu tytułami – jestem pewna, iż o Byczkowskiej i jej kolegach z planu usłyszymy o wiele więcej, i to bardzo niedługo. A duet reżyserski Warzechy i Tarabury lepiej niech już szykuje dla nas coś nowego, bo ich twórcze zapędy podziwia się z prawdziwą przyjemnością. 

Mary Kosiarz

Mary Kosiarz

Daleko jej do twardego stąpania po ziemi, a swoją artystyczną duszę zaprzedała książkom i kinematografii. Studentka dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Ulubione filmy, szczególnie te Damiena Chazelle'a i Luki Guadagnino może oglądać bez końca.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA