search
REKLAMA
Plebiscyt

Najlepsze FILMY SZTUK WALKI. Ranking czytelników

REDAKCJA

8 grudnia 2019

REKLAMA

20. Champion 2 (2006)

reż. Isaac Florentine

Przebywający w Rosji i odcinający kupony od sławy były mistrz świata wagi ciężkiej w boksie George Chambers zostaje wrobiony w posiadanie dużej ilości narkotyków. Czyn kwalifikuje się do osadzenia go w więzieniu o zaostrzonym rygorze. Na miejscu okazuje się, że powodem przekrętu są odbywające się tam walki. Ich organizator zmusza boksera do uczestnictwa. Odmowa skutkuje natychmiastowym przedłużeniem pobytu w placówce. Początkowo niechętny Chambers ulega niewybrednym namowom i zgadza się stoczyć pojedynek z lokalnym mistrzem, Rosjaninem Jurijem Bojką. Zrealizowany na rynek DTV sequel jest klasycznym filmem klasy B. Przywodzi na myśl produkcje z początku lat 90. Pretekstowa fabuła służy tylko ukazaniu kilku widowiskowych walk. Twórcy rozszerzyli nieco formułę (w porównaniu do pierwszej części) wzbogacając ją o elementy walk MMA. Aktorsko jest tradycyjnie słabo, ale atutem drugiej części jest bez wątpienia niesamowicie zwinny Scott Adkins, imponujący techniką i szybkością. Wespół z dobrą choreografią tworzy momentami ciekawe widowisko, mogące się podobać. [Tomasz Urbański, fragment artykułu]

19. Wściekłe pięści (1972)

reż. Lo Wei

Postać o imieniu Chen Zhen, wymyślona przez scenarzystę Ni Kuanga, stała się bohaterem licznych filmów i seriali, a rolę tę, po Brusie Lee, odgrywali między innymi Jet Li i Donnie Yen. Inicjujący serię film Wściekłe pięści w reżyserii Lo Wei jest już dziś produkcją kultową i wśród miłośników klasycznego kina kung-fu docenianą na równi z hitowym Wejściem smoka. Film inspirowany jest tajemniczą śmiercią Huo Yuanjia (tę postać grał m.in. Jet Li w Nieustraszonym), legendarnego nauczyciela kung-fu, wsławionego walką z zagranicznymi wojownikami. Jego uczniowie podejrzewali, że mógł zostać otruty przez Japończyków. Dla granego przez Bruce’a Lee bohatera sztuka walki, której nauczył się w szkole swojego mistrza, staje się narzędziem zemsty i wyrazem niepohamowanej wściekłości. Pamiętne są sceny, w których niszczy kopniakiem z wyskoku tabliczkę z napisem „Psom i Chińczykom wstęp wzbroniony” oraz rozgrywająca się w dojo, gdzie przetestowano nunchaku jako najlepsze narzędzie do walki z przeciwnikiem, który ma przewagę liczebną. Znacznie lepiej to wygląda niż pojedynek bezbronnego protagonisty z człowiekiem uzbrojonym w katanę podczas ostatecznej rozgrywki. [Mariusz Czernic]

17. Wielki szef (1971)

reż. Lo Wei

Pierwsza główna rola Bruce’a Lee w filmie kinowym i od razu wielki sukces komercyjny, chociaż współcześnie film uważany jest za jeden z najsłabszych w filmografii aktora. Umiejętności reżysera Lo Wei budziły wątpliwości – był to twórca mający problemy z utrzymaniem tempa i Wielki szef nie jest filmem tak interesującym, jak mógłby być przy lepszej reżyserii. Sceny przemocy nie były jedynym wabikiem na widza – aby zwiększyć szansę na powodzenie filmu, kamera pokazuje kobietę w stroju topless. Dużym atutem jest strona wizualna, głównie dzięki plenerom Tajlandii. [Mariusz Czernic]

17. Raid (2011)

reż. Gareth Evans

Nie ma chyba drugiego filmu, który zasłużyłby na tytuł najlepszego kina akcji ostatniej dekady bardziej niż Raid. Jest w nim bowiem wszystko, co widzowie kochają w tego typu produkcjach – mordobicie, indonezyjscy komandosi, bezwzględny przeciwnik i krwawa jatka. Produkcja bez wątpienia nie trzyma się żadnych reguł. Jeżeli łamane są czyjeś kości, to twórcy chcą nie tylko, byśmy to widzieli, ale i słyszeli. Nie należy spodziewać się złożonej fabuły czy skomplikowanych postaci, ale w tym przypadku nie jest to najważniejsze, bowiem akcja w szaleńczym tempie mknie do przodu przy asyście kopniaków, nie pozwalając widzowi nawet na minutę wytchnienia. Jeżeli chodzi o choreografię walk, jest ona nie tylko pod każdym względem zaskakująca, ale również krwista i żywiołowa. Jestem pełna podziwu dla zawodników sztuk walki, którzy brali udział w tym przedsięwzięciu, sprawiając, że w większości przypadków mamy do czynienia z dużą porcją realizmu, co bez wątpienia przyczyniło się do tego, iż tak wiele osób pokochało ten film. To totalna jazda bez trzymaki, która zadowoli niejednego fana gatunku. [Gracja Grzegorczyk]

16. Champion 3: Odkupienie (2010)

reż. Isaac Florentine

Leczący powoli swoją nogę po przegranej z George’em Chambersem Jurij Bojka pragnie wrócić na szczyt więziennych walk. Dzięki szansy, którą daje mu organizator, gangster Gaga, wygrywa z aktualnym mistrzem. Tym samym zostaje zakwalifikowany do międzynarodowego turnieju, który odbywa się w Gruzji. Tam stoczy bój z więźniami z całego świata – przedstawicielami różnych stylów walki. Zaskakujące, ale trzecia część wydaje się być najlepszą z całej serii. Co prawda scenariusz wciąż jest najsłabszym elementem tego filmu, ale to co stanowi o sile filmu, czyli same walki, zrealizowane są po prostu świetnie. Większy rozmach (zgodnie z zasadą tworzenia sequeli) i różnorodność stylów jest dodatkową atrakcją. Scott Adkins wciąż zachwyca swoimi umiejętnościami, będąc wyróżniającym się i pierwszoplanowym bohaterem tego filmu. Zmienił się nieco klimat. Stracił na surowości i oszczędności, oferując bardziej kolorowe zdjęcia i nadużywany slow motion. Natomiast fabularnie i w kwestii poświęcenia czasu bohaterom jest dużo lepiej. [Tomasz Urbański, fragment artykułu]

15. Ip Man 2 (2010)

reż. Wilson Yip

Tym razem historia jest luźno oparta na życiu tytułowego mistrza sztuk walki, który w Chinach ma status legendy. Jedyne, co okazuje się być zgodne z prawdą, to fakt, iż w latach 50. postanowił otworzyć własną szkołę walki w Hongkongu, by szkolić kolejne pokolenie uczniów. Niestety na swojej drodze napotyka szereg przeszkód, co jest już całkowitym wymysłem ze strony scenarzystów. Część druga byłaby idealną wręcz kontynuacją, gdyby któryś z twórców nie stwierdził, iż zamiast skupiać się na sztukach walki i historii tytułowego bohatera, trzeba dać widzom finałową walkę w stylu trzeciego Rocky’ego. Niestety wątek ten jest tak absurdalny, a momentami nawet popadający w groteskową śmieszność, iż byłam wielce zawiedziona. Wszystko to wina karykaturalnego czarnego charakteru numer 2, w którego wcielił się były już ochroniarz gwiazd – Darren Shahlavi. To, co jednak dalej zachwyca, to sceny walki nie z tej ziemi, w których prawo grawitacji nie ima się głównego bohatera. Dla tych momentów warto obejrzeć całość, choć, jak mówiłam, nie jest to twór idealny. [Gracja Grzegorczyk]

14. Legenda pijanego mistrza (1994)

reż. Liu Chia-liang, Jackie Chan

Legenda pijanego mistrza zaczyna się od fatalnej pomyłki w pociągu, w efekcie której główny bohater, Wong Fei-hung (grany przez Jackie Chana), wchodzi w posiadanie cesarskiej pieczęci z jadeitu, skradzionej przez konsula. Doprowadza to do wielu kłopotliwych sytuacji oraz pojedynków, podczas których Wong Fei-hung będzie zmuszony nie raz popisać się swoją imponującą, acz zakazaną przez ojca techniką – „pijanym boksem”. Legenda… to komedia równie sensacyjna, co absurdalna – humor momentami jest tak niedorzeczny i infantylny, że przypomina sitcomowe żarty. Z czasem jednak wątki komediowe ustępują miejsca porządnej bijatyce oraz wielu imponującym scenom walki. Niektóre z nich są wyjątkowo przesadzone, jak ta, w której główny bohater staje w szranki z „siekierowym gangiem”. Nic jednak dziwnego – filmy takie jak ten ogląda się przede wszystkim dla zwinnego Jackie Chana wirującego w otoczeniu kolejnych przeciwników. Legenda pijanego mistrza to naprawdę udana komedia z wieloma soczystymi nawalankami. [Maja Budka]

13. Klasztor Shaolin (1982)

reż. Chang Hsin-yen

Jeśli masz Buddę w swoim sercu, możesz pić wino, jeść mięso, a nawet zabijać. Chociaż mnisi z Shaolin podkreślają, iż zabijanie żywych stworzeń, nie tylko ludzi, nie jest akceptowalne w murach klasztoru, rozwój fabuły i postaci sugeruje co innego. Pierwszoplanowa postać – niedojrzały chłopak, który trafił pod opiekę mnichów – przypadkowo zabija psa, co powinno go dyskwalifikować jako protagonistę, z którym publiczność ma sympatyzować. Ale ta haniebna wpadka ma na celu pokazanie ogromnej przemiany, jaka zachodzi w tym człowieku. Głupi, stanowiący zagrożenie młodzieniec dzięki naukom buddystów dojrzewa do bycia wojownikiem i obrońcą sprawiedliwości. Nie brakuje w filmie pięknych wizualnie scen, takich jak samotne ćwiczenia głównego bohatera w otoczeniu zmieniających się pór roku. Tradycyjnie nie mogło zabraknąć efektownej choreografii scen walk. Obok pięści, miecza i włóczni w ruch idzie także trzyczęściowa pałka. Jeśli potrafisz za jej pomocą odbijać strzały wypuszczone z łuku, to znaczy, że osiągnąłeś mistrzostwo. Akcja filmu osadzona jest ściśle w historycznych realiach – podczas niepokojów, buntów i wewnętrznych wojen towarzyszących upadkowi dynastii Sui w pierwszych dekadach VII wieku. Szczęśliwe zakończenie widać nie tylko w losach głównego bohatera, odnajdującego właściwą drogę dzięki kung-fu i religii buddyjskiej, ale też w historycznym przełomie – dojściu do władzy dynastii Tang, której rządy tworzyły najwspanialszy etap w historii Chin.

Klasztor Shaolin nie jest może filmem tak przemyślanym i w swoim gatunku doskonałym jak 36 komnata Shaolin (1978), ale to dziełem przełomowe ze względu na współpracę Hongkongu z Chinami oraz realizację w murach prawdziwego klasztoru Shaolin. I dzięki potężnej chińskiej widowni okazał się jednym z największych hitów kasowych. Tytułowa placówka stała się popularnym miejscem turystycznym, a odtwórca głównej roli, Jet Lee (tak zapisywano wówczas jego nazwisko), zyskał wkrótce międzynarodową sławę. W 1984 roku produkcja trafiła do polskich kin, ale nie zdobyła tak wielkiego uznania jak Wejście smoka, pokazywane na rodzimych ekranach dwa lata wcześniej. [Mariusz Czernic]

12. Amerykański ninja (1985)

reż. Sam Firstenberg

Rok 1985 to nie tylko premiera znakomitego jak na tamtego czasy Commando, ale i jego wersji kopanej, czyli Amerykańskiego ninja. Tym razem Michael Dudikoff, który lepiej wymierza kolejne kopniaki, niż gra, musi zmierzyć się tajemniczym klanem zamaskowanych ninja, którzy planują ukraść amerykańską broń. Tytułowa rola nie dała mu przepustki do pierwszej ligi gwiazd kina akcji, niemniej wyróżnia się na tle jego pozostałych produkcji, mocno zahaczających o kino klasy B i C. W Amerykańskim ninja mamy praktycznie wszystko, poczynając od wybuchów, bazooki, a na walkach na miecze kończąc. Oczywiście nie mogło zabraknąć pięknej kobiety, która zostaje uwikłana w całą intrygę. To jedna z tych kultowych pozycji, które za dzieciaka oglądało się na VHS-ie i nie mogło przestać. [Gracja Grzegorczyk]

REDAKCJA

REDAKCJA

film.org.pl - strona dla pasjonatów kina tworzona z miłości do filmu. Recenzje, artykuły, zestawienia, rankingi, felietony, biografie, newsy. Kino klasy Z, lata osiemdziesiąte, VHS, efekty specjalne, klasyki i seriale.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA