NAJLEPSZE FILMY KATASTROFICZNE. Ranking czytelników
3. Titanic
1997, reż. James Cameron
Czy gdyby Jack faktycznie wdrapał się na drzwi i doczekał ratunku z rąk załogi RMS Carpathia, istotnie zmieniłoby się tak wiele? Dla widza z pewnością, dla Rose bezapelacyjnie, niemniej, w jaki sposób wpłynęłoby to na samego Titanica? Co stałoby się z tą historią? Czy Jack faktycznie zginął? Co tak naprawdę wydarzyło się po uderzeniu Titanica w górę lodową? W końcu, czego dokonał w roku 1997 James Cameron? Te pytania można by mnożyć w nieskończoność, wszystkie spotkają się jednak w końcu we wspólnym punkcie, jakim jest człowiek. Ze wszystkimi swoimi marzeniami, nadziejami, wspomnieniami. Właśnie dlatego ta historia ma tak niezwykłą moc. To baśń o nas samych i o tym, że w pewnym sensie snucie opowieści jest sensem naszego życia. Bez nich zniszczy nas nawet najmarniejsza góra lodowa. [Filip Jalowski, fragment artykułu]
2. Dzień niepodległości
1996, reż. Roland Emmerich
Według mnie najważniejszą sceną w filmie jest przemowa prezydenta przed decydującą bitwą. Dla wielu przesadnie podkreśla ona filmowy patos. A mnie ona zawsze tak samo porusza. Skrywa się w niej bowiem całe sedno. W obliczu nowego zagrożenia, nie chodzi już obronę doczesnych wartości, jak status quo, wolność i niepodległość. Teraz celem walki jest zachowanie prawa do życia. Najeźdźcy z kosmosu symbolizują bezwzględnych oprawców, którym zależy tylko na jednym – całkowitej eksterminacji wrogiej rasy. Zapominają jednak jak silna jest w niej wola przetrwania. Krótko po prezydenckiej przemowie dochodzi do finałowego starcia, w którym ludzkość podnosi rękawicę i zapobiega, jak sam to określam, kosmicznemu holocaustowi. Krzepiące jest to zwycięstwo, bo dotyczy nas wszystkich. [Jakub Piwoński, fragment recenzji]
1. Armageddon
1998, reż. Michael Bay
Na naszej planecie jest tylko jeden facet, który potrafi ocalić Ziemię w tak bardzo cool sposób. Kiedy Bruce Willis dostaje najważniejszą w swoim życiu misję, jego mina wygląda mniej więcej tak, jak gdyby ktoś spytał go, czy rzuci trochę drobnych dzieciakom na lemoniadę. Ale nawet taki facet jak Willis nie mógłby zrobić tego sam, wobec czego Michael Bay zorganizował mu doborową ekipę, a w niej m.in. Ben Affleck, Steve Buscemi, Owen Wilson, Michael Clarke Duncan i Will Patton. Z taką paczką można lecieć nawet na asteroidę! Dla Afflecka stawka jest jeszcze większa niż losy świata – w końcu jest zakochany w Liv Tyler i nigdy w historii nie zdarzyło się, żeby jakaś para kochała się bardziej niż oni. Nie ma też lepszej piosenki niż I Don’t Want to Miss a Thing w wykonaniu Aerosmith i nie ma lepszego reżysera do takich tematów, niż Michael Bay. Wszystko powyższe jest oczywiście nieco ironiczne, ale przyznajcie – pomimo całego swojego kiczowatego uroku i naciąganego scenariusza, Armageddon NAPRAWDĘ wyciska łzy, NAPRAWDĘ trzyma w napięciu i NAPRAWDĘ ogląda się znakomicie. I po dwudziestu latach od premiery budzi uczucia. Skąd to wiadomo? Mówimy w końcu o filmie, który zajął pierwsze miejsce w niniejszym rankingu! [Szymon Skowroński]