search
REKLAMA
News

SMOLEŃSK najniżej ocenianym filmem w serwisie IMDb. Trafił na szczyt listy najgorszych produkcji

Łukasz Budnik

11 kwietnia 2021

REKLAMA

W 2016 roku na ekrany kin trafił Smoleńsk Antoniego Krauzego. Produkcja zrealizowana ze środków pochodzących od sponsorów i darczyńców i opowiadająca o śledztwie wokół katastrofy samolotu Tu-154M spotkała się z miażdżącą krytyką, jak również nie osiągnęła sukcesu frekwencyjnego (niecałe 108 tysięcy widzów w premierowy weekend). Wkrótce potem film trafił na listę Bottom portalu IMDb, na której znajdują się najniżej oceniane produkcje w serwisie.

Dziś Smoleńsk znalazł się na pierwszym miejscu listy Bottom, a zatem jest po prostu najniżej ocenianym filmem na IMDb. Na ten moment średnia ocena to 1,2/10, przy niemal 11.000 oddanych głosach. Wyższe oceny mają między innymi Ptakodemia oraz Dziedzic Maski. Co ciekawe, pierwszą pięćdziesiątkę listy zamyka aktualnie 365 dni. O tym, że film Krauzego znalazł się na miejscu pierwszym w tej kategorii, poinformowano na profilu Tygodnik NIE, który wcześniej organizował akcję mającą na celu doprowadzenie Smoleńska na tę pozycję:

Przypominamy, jak o Smoleńsku pisał u nas po premierze Grzegorz Fortuna:

“W toku fabuły pojawia się co najmniej kilka mniej lub bardziej subtelnych porównań między tymi dwoma wydarzeniami, gdyby komuś to jednak nie wystarczyło, w połowie filmu prawicowa dziennikarka grana przez Annę Samusionek stwierdza wprost, że „kiedyś nie mogliśmy mówić o Katyniu, a dziś boimy się pytań o Smoleńsk”, natomiast w finale Krauze serwuje nam mistyczną scenę, w której pasażerowie tupolewa wychodzą ze smoleńskiego lasu, by przywitać się z polskimi żołnierzami zamordowanymi siedemdziesiąt lat wcześniej. W tym momencie Smoleńsk przestaje być tylko filmem nieudolnym, paranoicznym i niezamierzenie śmiesznym, a staje się niestosownym narzędziem propagandowym – jeśli bowiem jest jakaś granica filmowej agitki, której nie powinno się nigdy przekraczać, to mieszanie do własnych politycznych interesów ofiar brutalnego mordu znajduje się daleko za tą granicą.”

Tutaj przeczytacie całą recenzję. 

Łukasz Budnik

Łukasz Budnik

Elblążanin. Docenia zarówno kino nieme, jak i współczesne blockbustery oparte na komiksach. Kocha trylogię "Before" Richarda Linklatera. Syci się nostalgią, lubi fotografować. Prywatnie mąż i ojciec, który z niemałą przyjemnością wprowadza swojego syna w świat popkultury.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA