search
REKLAMA
News

Prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich ostrzega: “Netflix szykuje pułapkę na polskich filmowców.”

Jacek Bromski napisał tekst na temat Netflixa.

Łukasz Budnik

23 grudnia 2022

REKLAMA

Na początku grudnia warszawskie biuro Netflixa odwiedził prezes platformy, Reed Hastings. Przy tej okazji zapowiedziano cztery nowe polskie projekty, które pojawią się na platformie w kolejnych miesiącach – między innymi sequele Furiozy oraz Lady Janosik. Teraz na temat Netflixa wypowiedział się Jacek Bromski, prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich, który twierdzi, że serwis szykuje pułapkę na polskich filmowców. 

Według Bromskiego, Netflix próbuje sabotować rozwiązania systemowe, które teraz się sprawdzają. Twórca pisze:

“Zintensyfikowane działania platformy Netflix, na czele z wizytą w Polsce jej szefa Reeda Hastingsa, stanowią dla mnie powód do niepokoju i nie mogę pozostać wobec nich obojętnym. Zwłaszcza że zbiegają się w czasie z procedowaniem ważnej dla środowiska filmowego nowelizacji ustawy o prawie autorskim. Zapewnia ona twórcom i aktorom od dawna wyczekiwane tantiemy za wykorzystanie ich dzieł w internecie.

Próba sabotażu przez streamingowego giganta bardzo dobrych rozwiązań systemowych jest w tym przypadku aż nadto widoczna. „Pilotażowy” program nagradzania najlepszych twórców czy zapewnienia o daleko idących finansowych inwestycjach w branżę mogą brzmieć atrakcyjnie. Jednak tego typu porozumienia zawarte przez Netflix w innych europejskich krajach sprawiają, że pozostajemy wobec tych rewelacji sceptyczni. Doświadczenia naszych europejskich sąsiadów powinny być dla nas przestrogą przed przepisami pozostawiającymi międzynarodowym korporacjom nadmierną uznaniowość w ich interpretacji.”

Bromski dodaje, że najlepszym przykładem prawdziwych intencji Netflixa mogą być umowy zawarte przez platformę w Niemczech, gdzie na mocy tzw. „innowacyjnych i partnerskich” ustaleń kontraktowych, zawarto porozumienia z niereprezentatywną wobec filmowców organizacją Verdi.

“Usankcjonowane w ten sposób tantiemy są wypłacane jedynie twórcom niemieckich produkcji oryginalnych Netflixa. Pozbawieni ich zostają zatem twórcy dzieł, które do serwisu trafiają od innych producentów, a które w równym stopniu przyczyniają się do finansowego sukcesu platformy.

Jeszcze większy sprzeciw budzi sposób, w jaki wspomniane tantiemy są obliczane. Wynagrodzenie płacone jest dopiero po osiągnięciu progu 10 milionów globalnych użytkowników, a warunkiem jego uzyskania jest obejrzenie przez 90% filmu lub sezonu serialu (tzw. „completers”). Są to kryteria nadzwyczaj wyśrubowane. Zwłaszcza jeśli zestawi się je ze sposobem mierzenia oglądalności produkcji na rzecz swojej komunikacji – wówczas pełnoprawnym widzem zostaje osoba, która obejrzała zaledwie 2 minuty danej produkcji! Oburzająca jest również klauzula, zgodnie z którą w przypadku wprowadzenia w niemieckim prawie niezbywalnego wynagrodzenia ustawowego, Netflix może całkowicie wycofać się ze swojego porozumienia.”

Prezes pisze o tym, że Netflix odmawia w Niemczech negocjacji ze stowarzyszeniami zrzeszającymi twórców, a niemieccy twórców nazywają obecne ustalenia najgorszymi w całej Europie. Bromski retorycznie pyta, czy to przyszłość, jaką chcemy dla naszych filmowców. 

“Wizyta przedstawiciela Netflixa w Polsce obfitowała w obietnice imponujących inwestycji w produkcje filmowe i serialowe w naszym kraju. Nie wolno nam jednak zapominać, że tego typu gesty nie są działalnością dobroczynną. To nie prezenty dla polskiej branży filmowej, a zwykła biznesowa strategia. Inwestycje mają przynieść zyski przede wszystkim samej platformie.

Do naszego Rządu należy decyzja czy w tych zyskach udział będą mieć polscy twórcy czy pozostaną one jedynie w rękach amerykańskiej korporacji. Jedyną gwarancją sprawiedliwego podziału jest zapewnienie odpowiedniego, proporcjonalnego i niezrzekalnego wynagrodzenia za eksploatację filmów w internecie na poziomie ustawowym. Na jego wdrożenie czekają z niecierpliwością reżyserzy, scenarzyści, aktorzy i całe środowisko filmowe.”

Pełną treść tekstu Bromskiego przeczytacie TUTAJ. 

Łukasz Budnik

Łukasz Budnik

Elblążanin. Docenia zarówno kino nieme, jak i współczesne blockbustery oparte na komiksach. Kocha trylogię "Before" Richarda Linklatera. Syci się nostalgią, lubi fotografować. Prywatnie mąż i ojciec, który z niemałą przyjemnością wprowadza swojego syna w świat popkultury.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA