NA CO DO KINA. Styczeń 2018
Początek nowego roku to czas podsumowań, pewnie niejedno jeszcze przeczytacie (także u nas), ale kalendarz kinowych premier nieubłaganie biegnie naprzód. Styczeń nie przynosi może murowanych kasowych hitów, ale wita nas solidnym zestawem, pośród którego większość kinomanów powinna znaleźć coś dla siebie.
5 stycznia
Na pierwszy ogień idzie Gra o wszystko – pełnometrażowy debiut reżyserski Aarona Sorkina, uznanego hollywoodzkiego scenarzysty (The Social Network, Steve Jobs, Moneyball), opowiada historię Molly Bloom, która swego czasu rządziła w światku nielegalnego hazardu amerykańskich elit. Oparty na faktach dramat biograficzny odwiedził pod koniec zeszłego roku kilka festiwali, zbierając pochlebne recenzje, zgarnął też dwie nominacje do Złotych Globów i w Boże Narodzenie zadebiutował w amerykańskich kinach. Nieco ponad pięć milionów dolarów w weekend otwarcia nie robi może wielkiego wrażenia, ale o sukcesie tego filmu zadecydują wyniki z rynku światowego – te natomiast zaczną spływać w przyszłym tygodniu. Film ma spory potencjał – Sorkin zaprosił do współpracy między innymi Jessicę Chastain, Idrisa Elbę, Kevina Costnera, Chrisa O’Dowda czy Michaela Cerę.
Może nie tak okazałą, ale niemniej ciekawą obsadę zobaczymy w brytyjskim Party (Nagroda Specjalna Gildii Niemieckich Kin Arthouse’owych podczas zeszłorocznego Berlinale). Film Sally Potter (Orlando, Człowiek, który płakał) to komediodramat o wyraźnie gorzkim posmaku, pełen wyspiarskiego humoru pastisz na temat tamtejszych elit. Główna bohaterka to świeżo upieczona minister zdrowia, która z okazji awansu postanawia zaprosić najbliższych znajomych. Ci zaś nieszczególnie zainteresowani są sukcesem koleżanki. W filmie zobaczymy między innymi: Kristin Scott Thomas (Angielski pacjent), Cilliana Murphy’ego (Incepcja), Brunona Ganza (Upadek) czy Timothy’ego Spalla (Co za metamorfoza! Seria Harry Potter, Pan Turner).
Jeśli kogoś nie kręcą dramaty czy tragikomedie, zawsze można udać się na thriller kryminalny M jak morderca z Alem Pacino i Karlem Urbanem w rolach głównych. Film opowiada o ekipie doświadczonych policjantów, którzy dostają zadanie specjalne – schwytać groźnego seryjnego mordercę. Ten oczywiście ma świadomość pościgu i zaczyna z nimi zabawę. Recenzje są dość chłodne. Nikt też nie spodziewa się cudów po kolejnej odsłonie Naznaczonego. Po dwóch niezłych horrorach Jamesa Wana z Patrickiem Wilsonem i Rose Byrne, przyszła pora na zmiany. Już trzecia część – debiut reżyserski Leigh Whannella, scenarzysty cyklu – spotkała się z mieszanym odbiorem fanów. 5 stycznia przekonamy się, co przyniesie czwarta – Naznaczony: Ostatni klucz.
W styczniu do kin trafi też kilka produkcji dla młodszej widowni. Pierwszą z nich będzie Fernando, bazujące na bajce Munro Leafa, która w 1938 roku posłużyła za kanwę oscarowej Disneyowskiej krótkometrażówki Byczek Fernando. Tytułowy bohater jest młodym, pokojowo usposobionym byczkiem, który przypadkowo dostaje angaż do walki podczas madryckiej korridy. Za animację odpowiada Blue Sky Studios, które zasłynęło przede wszystkim filmami z serii Epoka lodowcowa.
Równie rozrywkowo, ale zdecydowanie dla dojrzalszej widowni, zapowiada się komedia romantyczna I tak cię kocham, opowiadająca o zmaganiach pewnej pary – pakistańskiego komika i młodej Amerykanki – z dzielącymi ich różnicami kulturowymi. Film uderza w tematykę bardzo aktualną, a do tego – jeśli wierzyć zachodnim recenzjom (produkcja dociera do Polski z rocznym opóźnieniem) – jest przekomiczny. W rolach głównych Kumail Nanjiani (Sekstaśma, Dolina Krzemowa) oraz Zoe Kazan (Ruby Sparks, Słowo na M).
Pozostając w komediowych klimatach, znany głównie z produkcji telewizyjnych (Czas honoru, Przepis na życie, Wojenne dziewczyny) reżyser Michał Rogalski postanowił dać Pawłowi Domagale (Wkręceni, Planeta singli) kolejną szansę do wykorzystania swych pięciu minut. Pierwsze zwiastuny filmu Gotowi na wszystko. Exterminator wyglądają o tyle ciekawie, że najprawdopodobniej nie będzie to kolejna odbita przez kalkę komedyjka. Tylko ten tytuł jakiś taki mało zachęcający… Stawkę uzupełnia natomiast Studniówk@ Alessandra Leonego – polsko-włoska koprodukcja, która na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie, jak gdyby Patryk Vega wziął się za “demaskowanie” kolejnej szkodliwej grupy społecznej w naszym kraju (ech, ci cholerni licealiści!) – raczej dla koneserów.