MATRIX WRACA? Niech ktoś łyknie pigułkę…
Pomysły na Gladiatora 2 raczej mnie śmieszą. Odświeżenie Gwiezdnych wojen, ich kolejne epizody i historie rozumiem, choć Przebudzenie mocy i ŁOTR 1 pozostawiły mnie obojętnym – to już nie magia kina, a raczej magia marketingu. Ale kolejnych pomysły na Matrixa? Czy świat stworzony przez (wówczas) braci Wachowskich wciąż ma w sobie potencjał i siłę, by zaciekawić kogoś poza oddanymi miłośnikami całej trylogii?
Matrix z 1999 roku okazał się prawdziwym fenomenem. Nowatorskie wykorzystanie efektów specjalnych i znakomita realizacja, a do tego punkt wyjścia zadający widzom proste pytania znane filozofom od lat: czy to co widzisz, słyszysz, czujesz rzeczywiście istnieje? Czy może świat to tylko sen, z którego nie możesz się obudzić? Już to wystarczyło, by Matrix zachwycił. Wachowscy dorzucili do swojego kociołka motywy Wybrańca, wojnę między ludźmi i maszynami (co w czasach przełomu mileniów zadziałało z podwójną siłą) i tuziny odniesień do literatury i popkultury. Gdy to wymieszali, otrzymaliśmy kino – co tu kryć – kultowe, do którego po latach wraca się z niekłamaną przyjemnością. Kolejne części trylogii okazały się przerostem formy nad treścią, w której proste rozwiązania zostały zastąpione przez rozważania domorosłych filozofów. Ale i tak pierwszemu Matrixowi jego następcy nie zaszkodzili. Po prostu kierunek Matrixa: Reaktywacji i Matrixa: Rewolucji okazał się błędny, choć nawet one mają swoich fanów.
A że fani z chęcią dadzą się wciągnąć w świat Neo, Morfeusza i Trinity, studio Warner Bros. nie zamierza ich rozczarować.
Jak podaje The Hollywood Reporter, prace nad kolejnymi odsłonami serii trwają, choć nie uczestniczą w nich siostry Wachowskie. Jeśli wierzyć źródłom, na które powołują się dziennikarze, znaczącą rolę w tej układance odgrywa bowiem Joel Silver, który znacząco przyczynił się do sukcesu całej trylogii. Co prawda w 2012 roku sprzedał swoje prawa do Matrixa Warnerowi (podobnie jak do innych filmów), ale studio wciąż liczy się z jego zdaniem. Silver nie ukrywa, że chciałby zostać zaangażowany w nowy projekt, ale przeszkodą pozostają jego napięte stosunki z Wachowskimi. Gdyby Warner Bros. musiało wybierać, skłoniłoby się raczej do współpracy z Lilly i Leną, które ostatnio dały światu Jupitera: Intronizację, a dziś zaangażowane są między innymi w serial Sense8. Ze względu na oddanie fanów, to ich opinia i „błogosławieństwo”, a nie współpraca z Silverem, mogą okazać się dla Warner Bros. kluczowe.
Podobne wpisy
O fabule i o obsadzie nowego Matrixa wiemy niewiele. Scenarzystą miałby zostać Zak Penn – autor X-Men: Ostatni bastion i Incredible Hulk. Do głównej roli przymierzany jest Michael B. Jordan. Młody aktor, znany przede wszystkim z Creed. Narodzin legendy, mógłby się okazać świetnym wyborem – także marketingowym. Jego ewentualne zatrudnienie w roli Neo z pewnością wywoła dyskusje na temat politycznej poprawności a la Hollywood. Z drugiej strony Jordan mógłby zagrać młodego Morfeusza, gdyby studio zdecydowało się na spin-off z nim jako centralną postacią.
Otwarta pozostaje odpowiedź na pytanie, czy nowy Matrix spełni oczekiwania; nie tyle producentów, bo nie mam wątpliwości, że film sprzeda się znakomicie, ile oddanych fanów oraz tych, którzy po prostu lubią oryginał. To, co udało się Disneyowi w przypadku Gwiezdnych wojen, niekoniecznie musi udać się Warner Bros. Jeśli twórcy dalej będą brnąć w dylematy i rozważanie prezentowane w dwóch ostatnich częściach trylogii, mogą spodziewać się srogiego zawodu i tym samym zamknąć sobie drogę do kontynuacji. Może właśnie dlatego niewiele wyszło z planów na kolejne części realizowane przez siostry Wachowskie, choć o swoim ewentualnym angażu wypowiadał się Keanu Reeves. Bo w przypadku Matrixa potrzebna jest dobra pigułka, obojętnie jakiego koloru.