search
REKLAMA
News

KOCHANKA SZAMOTY. Polski horror erotyczny na horyzoncie

Jacek Lubiński

5 czerwca 2017

REKLAMA

Kilka lat temu na PolakPotrafi znaleźć można było pierwsze doniesienia odnośnie tego projektu, który potrzebował wsparcia, aby zostać ukończony. Teraz niezależne przedsięwzięcie grupy Butcher’s Films najwyraźniej dobiegło końca, bowiem pojawił się trailer gotowego dzieła, które oparto, rzecz jasna, o opowiadanie Stefana Grabińskiego pod tym samym tytułem.

Żeby nie było, pochodzącą z tomu Niesamowita opowieść historię już raz przenoszono na ekran. Dokładnie 90 lat temu miała miejsce premiera czarno-białego, krótkometrażowego i niemego filmu Leona Trystana, z Heleną Makowską i Igo Symem w rolach głównych. Produkcja ta zebrała całkiem niezłe recenzje, ale obecnie pozostaje kompletnie zapomniana, podobnie jak specjalną popularnością nie cieszy się w sumie wspomniane opowiadanie (choć w latach 80. można było jeszcze oglądać teatr telewizji na jego podstawie).

A o co właściwie biega? Oto oficjalny opis fabuły “współczesnej” wersji:

Do opuszczonego majątku Różowola przyjeżdża notariusz Józef Szamota. Ma oszacować wartość posiadłości. Ostatni właściciel, hrabia Kalergis, miał wśród miejscowych opinię dziwaka i do dzisiaj krążą o nim różne opowieści. Na miejscu wita Szamotę Teofil, dawny kamerdyner hrabiego, a obecnie jedyny strażnik starego pałacu.

 

Bohater spędza w majątku kilka dni. W trakcie swojej pracy natrafia na wiele drobiazgów należących do dawnych właścicieli. Jego szczególne zainteresowanie budzi znajdujący się w jednym z pokoi portret pięknej kobiety. Lektura starych dokumentów odkrywa przed notariuszem coraz więcej faktów z przeszłości. Także atmosfera domu silnie wpływa na nastrój Szamoty. Mężczyzna powoli zapomina o swojej pracy i coraz bardziej poświęca się odkrywaniu tajemnic Różowoli.

 

Jednego z ostatnich wieczorów w majątku w pokoju Szamoty pojawia się kobieta z obrazu. Spędzają upojną noc. Rano po kochance nie ma jednak śladu, więc mężczyzna podejrzewa, że jej „wizyta” była jedynie sennym marzeniem, na który wpływ miała spora ilość wypitego przez niego wina. Jednak kolejne dziwne wydarzenia wskazują, że w pałacu poza Szamotą i Teofilem jest ktoś jeszcze. Bohater postanawia za wszelką cenę odkryć tajemnice ukryte w murach Różowoli.

I rzeczony trailer:

Brzmi nieźle? Cóż, oglądając zajawkę i czytając opis trudno nie oprzeć się wrażeniu, że podobne motywy kino przemieliło już na wiele sposobów (jednym z pierwszych tytułów przychodzących na myśl jest oczywiście Kobieta w czerni). W dodatku co jak co, ale akurat polskie podwórko nie słynie z udanych filmów grozy – przynajmniej to mainstreamowe. Jeśli dodamy do tego, że z projektu zrezygnował mający grać główną rolę Rafał Maćkowiak (zastąpił go Marcin Sianko, którego znamy na przykład z serialu Przystań), całość kosztowała zaledwie 18 tysięcy złotych i odpowiada za nią dość anonimowa ekipa, to jest się czego obawiać.

Ale z drugiej strony ten minimalizm i pasja zaangażowanych osób, nad którymi nie stał nikt z biczem, może okazać się zbawienna. Już nieraz pokazano, że niezależne projekty potrafią być ciekawsze od wielkobudżetowych przedsięwzięć z gwiazdami. W dodatku odpowiadający za reżyserię i scenariusz Adam Uryniak już raz z sukcesem przeniósł prozę na filmową taśmę – a było to Zniknięcie Olgi Tokarczuk – zaś wszelkie materiały promocyjne wyglądają po prostu solidnie. Twórcy zapowiadają gotycki horror w stylu wytwórni Hammera i Rogera Cormana, co można odczytywać różnie.

W zwiastunie jednak klimat jest – a to już połowa sukcesu. Drugą jest materiał źródłowy, będący właściwie samograjem, acz dość krótkim, wymagającym dodatkowej inwencji twórczej. Pozostaje liczyć, że nie zabrakło jej ekipie Kochanki Szamoty, w obsadzie której znaleźli się także Jan Peszek, Małgorzata Kowalka, Tadeusz Łomnicki, Michał Chołka i Anna Szymańczyk. Za muzykę odpowiada zaś Robert Stobbe – lider i założyciel zespołu Bordo, czyli można liczyć na nieco eksperymentów. Czy udanych? Na odpowiedź przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. Data premiery nie jest bowiem znana, ale chyba możemy się go spodziewać jeszcze w tym roku.

Avatar

Jacek Lubiński

KINO - potężne narzędzie, które pochłaniam, jem, żrę, delektuję się. Często skuszając się jeno tymi najulubieńszymi, których wszystkich wymienić nie sposób, a czasem dosłownie wszystkim. W kinie szukam przede wszystkim magii i "tego czegoś", co pozwala zapomnieć o sobie samym i szarej codzienności, a jednocześnie wyczula na pewne sprawy nas otaczające. Bo jeśli w kinie nie ma emocji, to nie ma w nim miejsca dla człowieka - zostaje półprodukt, który pożera się wraz z popcornem, a potem wydala równie gładko. Dlatego też najbardziej cenię twórców, którzy potrafią zawrzeć w swym dziele kawałek serca i pasji - takich, dla których robienie filmów to nie jest zwykły zawód, a niezwykła przygoda, która znosi wszelkie bariery, odkrywa kolejne lądy i poszerza horyzonty, dając upust wyobraźni.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA