search
REKLAMA
News

Co wiemy o czwartym sezonie CZARNEGO LUSTRA? Na pewno będzie dobrze

Rafał Oświeciński

23 lutego 2017

REKLAMA

Charlie Brooker, geniusz stojący za Czarnym lustrem, rozpoczął prace nad czwartym sezonem swego popisowego dzieła. Moje uwielbienie dla tej serii ma postać recenzji dwóch pierwszych sezonów oraz trzeciego, który pojawił się jesienią w Netflixie. Przypomnijmy, że amerykańska platforma VOD zakontraktowała 12 nowych odcinków, które zostały podzielone na dwie odsłony po sześć odcinków każda. Premiera to oczywiście dużo dobra na raz – blisko 5 godzin obcowania z wymagającą wizją przyszłości tuż za rogiem!

Jest to jedna z tych wyjątkowych produkcji, które trzymają wysoki poziom z odcinka na odcinek, choć oczywiście pojawiają się historie nie tylko bardzo dobre, ale zwyczajnie wybitne, crème de la crème rasowego kina science fiction (do nich zaliczam „The Entire History of You”, „Be Right Back” czy „San Junipero”).

Co wiemy o sezonie czwartym? W przypadku tego serialu z pewnością nie dowiemy się zbyt wiele, bo zaskoczenie jest jego DNA. Przed premierą poznamy prawdopodobnie tytuły odcinków, reżyserów, pojedyncze fotki niewiele mówiące. Kilka konkretów ujrzało jednak światło dzienne, możemy z nich wyciągnąć kilka ciekawych wniosków.

Po pierwsze, jeden z odcinków – w konwencji dramatu rodzinnego o relacjach matki z córką – wyreżyseruje Jodie Foster. Znakomita aktorka, choć mniej utalentowana reżyserka, która podejmowała się ciekawych i ambitnych tematów z takim sobie skutkiem. Na pewno na jej nazwisko będzie oparta promocja czwartego sezonu, chociaż akurat nie od niej zależy jakość Czarnego lustra.

Po drugie, Islandia będzie tłem dla jednego z odcinków.

Po trzecie, pojawi się historia mocno związana z komiksem. Trudno powiedzieć, czy będzie to dosłowna kopia konwencji superbohaterskiej, czy coś związanego z geekami, a może coś jeszcze innego.

Po czwarte, będzie thriller kryminalny.

Po piąte, przebąkuje się o swoistym sequelu „San Junipero”, choć sam Charlie Brooker odrzuca dosłownie ten pomysł. Może raczej kontynuować ideę technologicznej rewolucji, która ma swoje jasne, pozytywne strony, zgodne z jakiegoś typu marzeniami ludzkości o np. nieśmiertelności.

Po szóste, każdy z odcinków będzie utrzymany w innym tonie, każdy będzie dotykał innych problemów, dotąd nie poruszanych.

Po siódme, z pewnością serial nie powędruje w rejony typowe dla mainstreamowego kina SF. Brooker nie czuje tych klimatów, więc nie ma obaw o przerost fiction nad science.

W jednym z wywiadów Charlie Brooker przyznał się, że coraz trudniej tworzy mu się Czarne lustro – to serial, który wymaga sięgania po wciąż nowe pomysły, chwytania się zjawisk, które dopiero kiełkują, z którymi wiąże się wiele nadziei. Nie jest to proste, przyznacie, szczególnie gdy czarnowidztwo ma się przełożyć na inspirującą, niebanalną historię. Rzeczywistość jednak dostarcza aż nadto. Post-prawda, fake news, propaganda, wygrana Trumpa, media i oczekiwania na wiele zmian polityczno-obyczajowych – zeszły rok i ten obecny to coraz intensywniejsze wchodzenie w zupełnie nową rzeczywistość. No może niezupełnie nową, ale z pewnością taką, która jest na językach publicystów, naukowców i wszystkich tych, którzy obserwują, co grzeje społeczeństwa w kraju i na świecie. Niby więc nihil novi, a jednak jakaś w tym świeżość jest obecna, choć bardziej jak nowa pleśń na serze niż coś ożywczego.

Brooker to wszystko zauważa, kwestia tego, czy będzie kontynuował np. niepokojącą ideę kryjącą się za słynnym odcinkiem ze świnią (niezwykle aktualne!). Podobnie jak „The Waldo Moment”, który okazał się odcinkiem dość profetycznym (Trump?) – jest spora szansa na to, że ten twórca spróbuje okiełznać chaos medialny, odpowiednio nazwać, zwrócić na niego uwagę, dostrzec niebezpieczeństwa. Ostrzec?

Mimo jego ostrzeżeń w coraz większym stopniu ufamy technologii, zanurzamy się w nią, często bezmyślnie, patrząc tylko na jej jasną stronę. Brooker jest tym, który nie krzyczy, nie poucza, tylko pokazuje to, co się dzieje za kurtyną. Jakie tematy może wziąć na celownik? Zawodowe aspiracje, wielkie marzenia, życiowe motywacje, powszechna nuda, pożądane pieniądze, oczekiwana kara, wszechobecna kontrola – wszędzie zakradła się nowoczesna technologia. Jedzenie, podróżowanie, spanie, kochanie, doświadczanie – na każdym kroku wpadamy w sieć. Problemów jest nieskończenie wiele, a bystry umysł Brookera dostrzega więcej niż inni.

Znowu zostanie wymierzony policzek? Oby. Czekamy na jesień.

 

Avatar

Rafał Oświeciński

Celuloidowy fetyszysta niegardzący żadnym rodzajem kina. Nie ogląda wszystkiego, bo to nie ma sensu, tylko ogląda to, co może mieć sens.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA