TRZYNAŚCIE POWODÓW prowokuje do samobójstwa? Dlaczego uważam serial Netfliksa za SZKODLIWY
Kilka dni temu Internet obiegła informacja o najnowszych badaniach amerykańskich naukowców, którzy wzięli na tapet głośny serial Netfliksa Trzynaście powodów oraz jego potencjalne powiązanie ze wzrostem liczby samobójstw. Naukowcy z Instytutu Zdrowia Psychicznego w jednym z artykułów czasopisma naukowego “Journal of the American Academy of Child and Adolescent Psychiatry” potwierdzają, że w kwietniu 2017 roku – zaraz po premierze pierwszego sezonu serialu – nastąpił gwałtowny, bo aż 28-procentowy wzrost liczby samobójstw wśród młodzieży w wieku od 10 do 17 lat. Wynik dla tej grupy wiekowej, niezaprzeczalnie będącej grupą docelową netfliksowego serialu, okazał się najwyższy w porównaniu do poprzednich 5 lat. Amerykańska produkcja już od swojej premiery budziła niepokój oraz wywoływała spore kontrowersje. Widzowie oraz psychologowie uważali, że serial prezentuje zakrzywioną wizję samobójstwa, wręcz jego gloryfikację. Obawiano się, że może to doprowadzić do dalszych tragedii.
Trzynaście powodów opowiada zaś o siedemnastoletniej wrażliwej licealistce, Hannah Baker, która postanawia odebrać sobie życie. Zostawia po sobie 7 kaset z 13 nagraniami opisującymi 13 winowajców w pewien sposób odpowiedzialnych za jej śmierć. O tym słynnym serialu Netfliksa większość z was z pewnością już słyszała. Ja sama niejednokrotnie się od niego odbijałam. W końcu do obejrzenia zachęciły mnie powyżej przytaczane wyniki badań naukowców z Ameryki. Zastanawiało mnie, jakie przesłanie mógł nieść ze sobą serial, który być może stał się zachętą dla wielu ludzi do targnięcia się na własne życie? 13 odcinków pierwszego sezonu serialu, tyle samo, ile powodów głównej bohaterki, skończyłam oglądać po dwóch dniach. Drugi sezon jednak sobie odpuszczam. Nie można nie przyznać, że jest to produkcja bez mała wciągająca, wywołująca wiele skrajnych emocji. Trzynaście powodów jest jednak przede wszystkim serialem niebezpiecznym, wręcz szkodliwym społecznie, który promuje bardzo złe wzorce, jak na produkcję, która miała pomóc w zapobieganiu samobójstwom.
Uwaga! Tekst zdradza fabułę pierwszego sezonu serialu!
Zacznę od tego, co dobrego udało się przekazać twórcom serialu. Niezaprzeczalnie jest to obraz, który miał zwrócić uwagę na problemy, choć dobrze maskowane, to obecne w każdej szkole i trapiące osoby, których nawet byśmy o to nie posądzali. Stara się przestrzec widza, że każdy nieprzemyślany czyn bądź błahe słowo mogą ranić, pozostawiając po sobie głębokie, trudne do zagojenia rany. Oraz może sugerować, że za owe czyny i słowa wypada brać odpowiedzialność. Każdy ma zaś gdzie indziej wyznaczoną granicę psychicznej wytrzymałości, każdy inaczej radzi sobie z problemami oraz niepowodzeniami. I to są dobre wartości do przekazania bądź utrwalenia w głowach młodych widzów. Schody jednak zaczynają się w momencie, w którym główna bohaterka serialu, Hannah Baker, która ma nam pomóc owe wartości przybliżyć czy przyswoić, okazuje się osobą całkowicie antypatyczną i niedojrzałą. Jej samobójstwo zaś, choć miało być przestrogą, staje się niezrozumiałym dla widza, nierozważnym widowiskiem.
Nikt nie ma prawa kwestionować tego, czy ktoś miał powód odebrać sobie życie czy też nie, nawet jeśli dotyczy to fikcyjnej ekranowej postaci. Ja również nie zamierzam tego robić. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że Hannah jako jedyna serialowa protagonistka zbyt pochopnie oceniała otaczającą ją rzeczywistość, przez co staje się fatalnym wzorcem dla jej podobnych, zagubionych, wrażliwych widzów. Każde z 13 magnetofonowych nagrań to kolejny powód, by chwycić za żyletkę. Każdy powód przybiera zaś postać osoby z bliskiego kręgu Hannah, która swoim zachowaniem przybliżyła dziewczynę do samobójstwa. Sam pomysł istnienia taśm, które zza grobu oskarżają poszczególnych przyjaciół o śmierć koleżanki wydaje się brutalny i stygmatyzujący. Tym bardziej biorąc pod uwagę fakt, iż grupa odpowiedzialnych za zbrodnię bohaterów dzieli się na tych bardziej winnych oraz takich, którym trudno cokolwiek zarzucić. Weźmy przykład Ryana, chłopaka odpowiedzialnego za szkolną gazetkę. Jemu również Hannah poświęciła jedną stronę swojej kasety, co jest równoznaczne z tym, że był on jednym z 13 współwinnych. Czym zawinił? Bez wiedzy dziewczyny wydrukował jej wiersz w gazetce, anonimowo. To wystarczyło, by stawiać go na równi z gwałcicielem. Odsłuchiwanie taśm przez bohaterów wiązało się z ogromną torturą psychiczną i strachem, na który niektórzy nie zasłużyli. Ba, Hannah prawdopodobnie nie przewidziała, że jeden z bohaterów nagrań odbierze sobie przez nie życie, a drugi prawie straci przez nie zmysły oraz stabilność emocjonalną. Niektórzy uczniowie wytykani palcem przez główną bohaterkę popełnili błędy, skrzywdzili jej uczucia, ale przyrównywanie ich do morderców jest niczym innym niż okrucieństwem. Tym bardziej, gdy przypomni się nagranie z kasety 5, strony A. Historię gwałtu, któremu Hannah mogła zapobiec, jednak tego nie zrobiła. Dlaczego? Bo się bała. Podobnie jak niektórzy jej potencjalni mordercy, Courtney bądź Sheri, którzy motywowani strachem nieświadomie wyrządzili jej krzywdę. Gdyby fabuła serialu potoczyła się inaczej, Hannah byłaby bohaterką jednego z nagrań Jessiki. Co to jednak oznacza? Kolejne oskarżenia Hannah pokazują, że każdy konflikt bądź nieporozumienie mogą być powodem do odebrania sobie życia. I choć wiem, że celem twórców było zwrócenie uwagi na to, jaką wagę mają słowa i czyny, w serialu wydaje się to mocno przesadzone, oczywiście na korzyść Hannah, której pochopne działania i błędne interpretacje zachowań innych ludzi, bez zaznajomienia się z ich osobistymi problemami, są nagminnie usprawiedliwiane przez twórców.