search
REKLAMA
Krótkie spięcie

Nadchodzi zmierzch kin? Właściciel CINEMA CITY ma ogłosić upadłość

Akcje brytyjskiej firmy Cineworld szybują w dół, możliwa upadłość. Czy mamy do czynienia z kryzysem przemysłu kinowego?

Jakub Piwoński

20 sierpnia 2022

REKLAMA

Pandemia mocno nadszarpnęła rynek kin na całym świecie. Akcje brytyjskiej firmy Cineworld, właściciela m.in. polskiej sieci kin Cinema City, drastycznie spadły. Jest to skutek obaw związanych z potencjalnym ogłoszeniem przez firmę upadłości.

Informację, która wypłynęła od BBC, a którą podtrzymał „The Wall Street Journal”, sugeruje, że coś jest na rzeczy. Ponoć spółka boryka się z zadłużeniem w wysokości, bagatela, 5 miliarda dolarów. Druga co do wielkości sieć kin na świecie może wkrótce przestać istnieć.

Z oczywistych względów właściciele firmy pobożnie wierzyli, że premiery takich filmów jak Batman, Top Gun: Maverick oraz Thor: Miłość i Grom przyciągną ludzi do kin i odwrócą złą passę. Liczono na odrobienie strat finansowych. Przedstawiciele firmy stwierdzili jednak, że nawet pomimo zanotowanego w tym roku ożywienia wciąż nie ma wystarczająco dużo premier cieszących się odpowiednio dużym zainteresowaniem, aby mogli oni zakończyć obecny rok z dodatnim wynikiem.

Pomimo stopniowego odżywania branży od czasu ponownego otwarcia lokali w kwietniu 2021 obecna liczba sprzedanych biletów utrzymuje się poniżej oczekiwań – przekazano w komunikacie.

Nie wiadomo aktualnie, co stanie się z kierowanymi przez firmę kinami. Upadek firmy stanowi problem nie tylko dla kin Cinema City w Polsce, ale także innych kin w Europie i na świecie. Zagrożona jest przyszłość Picturehouse w Wielkiej Brytanii, Regal Cinemas w USA oraz Yes Planet w Izraelu. Medialny gigant na ten moment posiada ponad 9000 lokali w 751 lokacjach na całym świecie.

Być może marka Cinema City znajdzie wkrótce nowego właściciela i wszystko skończy się happy endem. Nie da się jednak ukryć, iż spadek notowań Cineworld i perspektywa bankructwa to wyraźny sygnał ostrzegawczy. Bardzo możliwe, że jest to preludium do większej zmiany. Być może za kilka lat dojdzie do sytuacji, w której tworzenie sieci drogich w utrzymaniu wielkich multipleksów nie będzie mieć już swego biznesowego uzasadnienia.

Wszystko przez streaming i rozwój technologii kina domowego. Pandemia i towarzyszący jej lockdown zmieniły nasze postrzeganie widowiska filmowego, zmieniły też nasze potrzeby. Odtąd nie potrzebujemy już kin do tego, by doświadczać jego magii, albo zwyczajnie zapomnieliśmy już, jak wiele przyjemności nam to sprawiało. Rozwój platform takich jak Disney+, HBO Max, Amazon Prime czy wciąż trzymającego się w czołówce (choć nie bez problemów) Netflixa sprawił, że wysokobudżetowe produkcje dostarczane są teraz na mały ekran.

To, jak i fakt, że odbiorcom o wiele bardziej opłaca się zapłacić za miesięczny dostęp do ulubionej platformy strumieniowej, niż płacić porównywalną kwotę na jednorazowe wyjście do kina, skutecznie przekłada się na obserwowany obecnie kryzys kin. Być może wkrótce będą one miejscem odwiedzin zatwardziałych kinomanów tradycjonalistów, wciąż widzących w doświadczeniu kinowym coś wyjątkowego. Reszta widzów zostanie w domu.

Jakub Piwoński

Jakub Piwoński

Kulturoznawca, pasjonat kultury popularnej, w szczególności filmów, seriali, gier komputerowych i komiksów. Lubi odlatywać w nieznane, fantastyczne rejony, za sprawą fascynacji science fiction. Zawodowo jednak częściej spogląda w przeszłość, dzięki pracy jako specjalista od promocji w muzeum, badający tajemnice początków kinematografii. Jego ulubiony film to "Matrix", bo łączy dwie dziedziny bliskie jego sercu – religię i sztuki walki.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA