10 gwiazd Hollywood, które popierają Donalda Trumpa
Amerykanie wybierają swojego 45. prezydenta. Zrównoważona Demokratka Hilary Clinton czy znany z kontrowersyjnych poglądów, wspierany przez Republikanów Donald Trump? Jakiś czas temu wydawało się, że bogacz z blond zaczeską nie ma szans z doświadczoną i lubianą Clinton… Dziś nie jest to już takie pewne. Ludzie filmu niemal jednogłośnie opowiedzieli się po stronie Pani Prezydent, ale w Hollywood są gwiazdy, które poparły szowinistycznego miliardera. Kto popiera Donalda Trumpa?
- Clint Eastwood
Brudny Harry ma już dość poprawności politycznej. Chociaż uważa, że Trump nagadał sporo głupot, to przynajmniej mówi to, co myśli. Zdaniem Eastwooda Amerykanie stąpają ciągle po kruchym lodzie „political correctness”, za bardzo przywiązują się do określenia „rasistowski” i przez to stają się pokoleniem „ciot”. Cóż, te mocne słowa niekoniecznie podobają się wielbicielom aktora. Czyżby Walt Kowalski nie był postacią fikcyjną…?
- Bruce Willis
Nie jest tajemnicą, że Bruce Willis ma konserwatywne poglądy, choć mocno wzbrania się przed etykietką „Republikanina”. Występując w telewizyjnym talk-show w czapce „Uczyńmy Amerykę znowu wielką” i w „trumpowej” blond peruce, nie pozostawił złudzeń, komu kibicuje w wyścigu do fotela prezydenckiego.
- Stephen Baldwin
Rodzinne spotkania w domu Baldwinów muszą należeć ostatnimi czasu do mało przyjemnych. Podczas gdy Alec parodiuje Trumpa, Stephen wygłasza w CNN peany na jego cześć. W komentarzach jeden z widzów napisał: „Trump będzie tak dobrym prezydentem, jak Stephen Baldwin aktorem”. Jeśli przypomnimy sobie nominację do Złotej Maliny to niestety, ale Ameryka może mieć poważne kłopoty…
- Charlie Sheen
Aktor znany obecnie bardziej z pierwszych stron gazet plotkarskich niż kreacji aktorskich stwierdził, że chętnie zostałby wiceprezydentem Trumpa. Trudno powiedzieć, skąd ta nagła zmiana poglądów, bo jeszcze kilka miesięcy temu Sheen krytykował „żałosnego człowieczka” i „szarlatana”. Co prawda w tle nadal wisi „afera” fałszywej biżuterii ślubnej, jaką Trump miał podarować Charliemu i Melanii, ale dżentelmeni nie rozmawiają przecież o pieniądzach…
- Sylvester Stallone
– Kocham Donalda Trumpa… to wielka, Dickensowska postać – stwierdził Sylvester Stallone. Chociaż sam nie nazywa siebie Republikaninem, to popierał Johna McCaina w 2008 r., a teraz staje murem za Trumpem. Chodzą słuchy, że Stallone ma zamiar iść w ślady swojego kolegi z planu, Arnolda Schwarzennegera i zająć się polityką. Rocky Balboa zamieni ring na Gabinet Owalny?
- Hulk Hogan
Zapaśnik i aktor, który od dłuższego czasu nie może znaleźć dla siebie miejsca w Hollywood, chyba odkrył swoje powołanie: chętnie zostanie wiceprezydentem Trumpa. Nie da się ukryć, że jego image – blond włosy i blongd wąsy, znacznie lepiej pasują do przyszłego prezydenta niż przeciętny brunet Charlie Sheen. Przygotowanie polityczne obaj aktorzy mają zapewne podobne.
- Jon Voight
Ojciec Angeliny Jolie nie kryje się ze swoimi poglądami politycznymi. W Trumpie dostrzega „odpowiedź na problemy Amerykanów”, „zabawną i barwną postać”. Szczególnie ceni zaś jego szczerość. Kilka lat temu Trump całkiem szczerze wypowiedział się także o Angelinie, którą, łagodnie rzecz ujmując, uważa za mało atrakcyjną…
- Jessica Simpson
Jessica Simpson już wcześniej była zadeklarowaną Republikanką i wspierała George’a W. Busha. Ta prawdziwa amerykańska „dziewczyna z sąsiedztwa” chętnie manifestuje swoje konserwatywne poglądy… pozując w patriotycznym bikini.
- Jean Claude Van Damme
Udzielając wywiadu dla francuskiej telewizji aktor stwierdził, że Trump wreszcie zrobi porządek z Ameryką i, jako anty-globalista, upora się z problemem granic, a przede wszystkim z „obcymi wpływami”. Miał tutaj na myśli szkodliwe jego zdaniem działania rodziny Rockefellerów i Rothschildów. Oby tylko po wyborach belgijskie paszporty były nadal w USA honorowane…
- Chuck Norris
Strażnik Teksasu spotkał się z Trumpem 42 lata temu. Miał wówczas powiedzieć “przyszłemu prezydentowi”, że jako 34-latek przechodzi właśnie na „sportową” emeryturę, co Trump skwitował stwierdzeniem: „To ma sens”. To krótkie spotkanie i jakże ważna rada Trumpa miały wpłynąć na Norrisa, który gorąco popiera i wierzy, że ta prezydentura zmieni losy Amerykanów. „To ma sens” – mógłby i dziś odpowiedzieć Norrisowi Trump.