search
REKLAMA
Festiwal

NAJLEPSZE POLSKIE DEBIUTY FILMOWE. Animacje (Festiwal Młodzi i Film)

Karolina Dzieniszewska

29 czerwca 2018

REKLAMA

Jeżeli chce się w kinie zobaczyć coś naprawdę odważnego i naruszającego nasze odbiorcze przyzwyczajenia, to należy skierować swoje oczy ku twórczości młodych animatorów. Mimo że liczbowo filmy animowane pozostają w mniejszości, to ich poziom sprawia, że można oczekiwać naprawdę wiele.

Animacja, odkąd zaczęła stopniowo wychodzić z problematycznych klasyfikacji „bajki dla dzieci” czy „animacji dla dorosłych” (w domyśle niegrzecznej), wciąga widza w cały wszechświat możliwości. Dzięki temu, że wolna jest od dosłowności, wierności realiom (z czym boryka się dokument) czy reguł prawdopodobieństwa (co stanowi bolączkę fabuł), może pokazywać więcej i mocniej.

Kadr z filmu "Ostatni przystanek Księżyc"
Kadr z filmu Ostatni przystanek Księżyc

Dużą zaletą, dla której warto wybrać się na krótkometrażowe filmy animowane na takich festiwalach jak “Młodzi i Film” w Koszalinie, jest ich pomysłowa formuła. Nawet jeśli scenariuszowo można by streszczać ich fabuły w jednym czy dwóch zdaniach, to wykonanie przerasta najśmielsze oczekiwania. Zwłaszcza że opowiada się historię poprzez kolor, ruch, tempo, a rzadko kiedy słowa. Oczywiście są takie tytuły, które wymagają od widza odrobinę więcej kompetencji, jak np. TeBelgeza, która stanowi bardziej wizualną abstrakcję opartą na ciągłych zmianach i metamorfozach kształtów. Jest to raczej wyraz ekspresji i płynności tworzywa, co wypada uznać za wyjątkowe potraktowanie filmu animowanego. Nawet jeśli transowy Zjazd czy prosty w interpretacji Świat, który uleciał na grzbiecie krowy wymykają się odrobinę odbiorczym gustom widowni, to zawsze warto je podziwiać chociażby za staranność wykonania.

kadr z filmu <em>Mrówka wychodzi za mąż<em>

Znacznie częściej animacja opowiada o bliźniaczych tematach wobec tych prezentowanych w fabułach czy dokumentach, ale poprzez metaforykę i wyolbrzymienia staje się o wiele odważniejszym głosem. W filmie Mrówka wychodzi za mąż widać odbicie wszystkich milenialsowych, korporacyjnych lęków, tutaj uosabianych przez mrówkę – robiącą karierę i żyjącą niejako automatycznie do momentu, w którym odkrywa, że taka egzystencja nie ma sensu. Mając do wyboru popadanie w czarną rozpacz albo zakochanie się, zaczyna korzystać z Tindera. Jej związek z żukiem prześmiewczo pokazuje niepokoje młodych kobiet, obawiających się samotności i tkwiących w relacjach bez głębokich uczuć. Jak to się skończy? Cóż, mrówka dostanie to, czego chciała od partnera od początku, ale fabularny twist sprawia, że trudno zachować optymizm. Tym bardziej że młodzi animatorzy potrafią być nieczuli wobec swoich bohaterów, a czerpiąc z prawdziwego życia, pozwalają sobie na naprawdę czarny humor. Tak dzieje się chociażby w Błocie, w którym ponownie bohaterka jest typową przedstawicielką pewnego rodzaju dziewczyn – znudzonych, wymagających, nadmiernie krytycznych. Zniesmaczona prezentem od chłopaka obraża się „śmiertelnie” i zrywa z nim. Nie spodziewa się jednak, że on ułoży sobie życie na nowo… To, co rzeczywiste w jej świecie, miesza się z wyobrażonym, a ona sama coraz bardziej pogrąża się w emocjonalnym i dosłownym błocie.

kadr z filmu <em>Błoto<em>

Wśród animowanych perełek nie może zabraknąć Wyspy, która wydaje mi się rewersem historii opowiedzianej w Czerwonym żółwiu Michaela Dudoka de Wita. W filmie Zuzanny Stach również jest bowiem rozbitek, który dla odmiany celebruje życie w samotności do czasu, aż nie wyławia z wody innego nieszczęśnika. To, co potencjalnie mogłoby dać początek przyjemnej współegzystencji, zmienia się w manię prześladowczych zachowań, które po prostu muszą prowadzić do katastrofy. Wyspa zarówno dosłownie, jak i symbolicznie, odsłania mechanizmy strachu przed obcymi czy skrajnego wręcz życia w pojedynkę.

kadr z filmu <em>Wyspa<em>

Bardziej humorystyczną formułę przyjmują natomiast twórcy uroczego No weź Kasia, co ci szkodzi? Film początkowo przypomina serię migawek z przerzucanych youtubowych kanałów, na których można zobaczyć, jak ktoś się masturbuje, ktoś inny po prostu chodzi po mieszkaniu, wykonując codzienne czynności, jakaś nastolatka robi instruktaż z dbania o cerę, a inna zwyczajnie droczy się z matką. Jednak kalejdoskop obrazów coraz bardziej uświadamia nam, że jest wręcz odwrotnie – bohaterowie nie zdają sobie prawy z tego, że są podglądani. Dzieją się coraz dziwniejsze, wręcz kosmiczne rzeczy, karykaturalnie obrazujące to, do czego potencjalnie każdy z nas wykorzystuje Internet, natomiast finalnie zaklejenie kamerki w laptopie wcale nie chroni naszej prywatności. Może po prostu żyjemy w stanie wszechobecnej inwigilacji, więc czemu nie uczynić jej przynajmniej śmieszniejszą?

kadr z filmu <em>No weź Kasia co ci szkodzi<em>

Oczywiście wciąż pozostaje żywą i aktualną tradycja opowiadania o najtrudniejszych tematach poprzez medium animacji. Ostatni przystanek Księżyc to poetycka opowieść o dorastaniu przefiltrowana przez wrażliwość dziecka. Dziewczynka próbuje sobie radzić z chorobą za pomocą kolejnych metafor i wizualizacji, by zaakceptować ją i doprowadzić do oswojenia tego, co najgroźniejsze.

Debiutujący animatorzy robią kino odważne i w pełni autorskie. Być może przełamując swoją niechęć do tej formuły, naprawdę warto otworzyć się na nieoczywiste rozwiązania, dowcipne historie bądź szczerze krytyczne spostrzeżenia o naszej współczesności. Mając świadomość tego, co dzieje się w tym zakątku kina, należy trzymać kciuki za pełnometrażowe filmy animowane.

Avatar

Karolina Dzieniszewska

REKLAMA