KINO NA GRANICY: KEBAB I HOROSKOP
Z innej beczki, czyli filmowa inspiracja z gatunku komedii absurdalnej. Film obejrzany w ramach tegorocznego przeglądu KINO NA GRANICY.
Kebab i horoskop jest miłą odmianą wśród polskich filmów, które można zaliczać do gatunku komediowego. Reżyser i scenarzysta w jednej osobie, Grzegorz Jaroszuk, zgodnie z zamiarami stworzył obraz bazujący na absurdalnym, surrealistycznym poczuciu humoru. Przyjemnie jest obejrzeć w kinie polską komedię, która nie jest w całości oparta na klasycznym dowcipie. Niby od pierwszej do ostatniej sceny pozostajemy w świecie wyglądającym realistycznie, ale w którym rządzi absurd. Jest to oczywiście wizja rzeczywistości konkretnego autora, ale zapewne znajdzie się niejedna osoba, której takie widzenie otoczenia czy życia wyda się bardzo bliskie.
Początkujący specjaliści od marketingu, którym dotychczasowe profesje obrzydły, zaczynają współpracę z nowym klientem – właściciel podupadającego sklepu z dywanami zwrócił się do speców, by podszkolić swoich pracowników i uczynić prowadzony przez siebie biznes bardziej dochodowym. Poznajemy grupkę współpracujących ze sobą dziwacznych ludzi, których w tajniki marketingu mają wprowadzać jeszcze dziwniejsi Kebab i Horoskop. Widz nie ma ochoty się z nimi utożsamiać, ich aparycja, zachowanie, sytuacja życiowa czy wygląd nie są zachęcające. Jednak już po kilku minutach „lądujemy” między nimi i z uśmiechem na twarzy przyglądamy się życiu ludzi, którym do niczego się nie spieszy. Powietrze, którym oddychają, przesiąknięte jest marazmem, panuje przytłaczająca cisza, a wokół tylko dywany…
Reżyserowi udało się zaangażować w większości bardzo dobrze znanych widzowi aktorów (Bartłomiej Topa, Andrzej Zieliński, Dorota Kolak, Janusz Michałowski), pojawiają się też twarze mniej rozpoznawalne (Justyna Wasilewska, Piotr Żurawski) – wszyscy bez wyjątku świetnie odnaleźli się w swoich rolach „spowolnionych” bohaterów.
Fabuła filmu Jaroszuka jest szczątkowa. W zasadzie nic się nie dzieje, a czas akcji jakby stanął w miejscu. Bohaterowie też. Liczy się tu bardziej atmosfera pokazywanego przykładowego miejsca oraz postawy bohaterów. Trudno byłoby oczekiwać napięcia i akcji od takiej fabuły, jednak ich brak jest celowym zamiarem reżysera, który na tym „nic-się-nie-dzieje” oparł swój pomysł. Należą mu się brawa za zachowanie spójności swojego obrazu. Statyczne zdjęcia, przytłaczająca scenografia i zamknięta ograniczona przestrzeń, otępiająca muzyka, wolny montaż oraz świetnie ukierunkowani aktorzy tworzą spójną całość, ukazującą współczesność w krzywym zwierciadle, zabawną i przerażającą jednocześnie.
Z całej tej prostej absurdalnej historii wyłaniają się przemyślenia, ale całe szczęście nienachalne czy miażdżąco pouczające. Pojawia się myśl, że ten wykreowany, hermetyczny dywanowy światek oraz jego bohaterowie mają wiele wspólnego z otaczającym nas światem. Im bardziej absurdalnie zachowują się postacie filmu, tym więcej prawdy o współczesnej rzeczywistości dostrzeżemy.
korekta: Kornelia Farynowska