Igrzyska czas zacząć
„News of the day” – Rafał Majka zdobył brąz w Rio! Kto oglądał, wie: było emocjonująco: upadki, ucieczki, pościgi niczym w filmie sensacyjnym. I ten dramatyczny finał. Kto czyta niniejszy wpis, zastanawia się pewnie, co ma piernik do wiatraka, doniesienia z olimpiady na portalu filmowym? Bez obaw, film.org nie zmienia ani profilu, ani grupy docelowej. Zauważamy natomiast, że współczesny sport to widowisko, które – żeby było oglądane – potrzebuje sprawnej reżyserii. To nie przypadek, że w ostatnich latach przygotowanie samej ceremonii otwarcia igrzysk powierza się uznanym reżyserom. Gra przecież toczy się o wysoką stawkę: miliardową publiczność (który filmowiec nie chciałby mieć takiej widowni), prestiż i ogromny budżet oraz perspektywę sukcesu artystycznego, biznesowego, w końcu wizerunkowego (czy jest lepszy sposób na promocję kraju niż transmisja, którą ogląda cały świat?)
Medal dla Boyle’a
W zgodnej opinii wielu ekspertów, widzów i komentatorów, najbardziej spektakularną inauguracją igrzysk olimpijskich – w ich nowożytnej historii – była uroczystość otwarcia olimpiady w Londynie w 2012 roku. Można oczywiście polemizować. Nie sposób jednak nie zauważyć, że w porównaniu z wcześniejszymi imprezami londyńska ceremonia została bardzo mocno osadzona w magii kina. To zasługa Danny’ego Boyle’a, autora kultowego Trainspotting. Reżyser, pracując na widowiskiem, sięgnął m.in. po to, z czego słynie brytyjskie kino: tradycja szekspirowska (Kenneth Branagh recytujący fragmenty Burzy), poczucie humoru (Jaś Fasola śpiewający Chariots of Fire z orkiestrą symfoniczną), James Bond. Zwłaszcza bondowski gag z Elżbietą II zapisze się w annałach olimpijskich. Daniel Craig jako agent MI6 eskortujący królową i skok ze spadochronem – tego nie da się zapomnieć.
Chiński rozmach
Cztery lata wcześniej letnie igrzyska olimpijskie odbyły się w Chinach. Władze republiki autorom ceremonii otwarcia postawili tylko jeden warunek: impreza musi mieć bezprecedensowy rozmach. Reżyserii podjął się Zhang Yimou, mistrz i rewolucjonista kina kung-fu (Hero, Dom latających sztyletów). Jako konsultanta zatrudniono Stevena Spielberga. Przygotowano budżet w wysokości stu milionów dolarów. Czy ktoś jeszcze pamięta, że pekińska ceremonia miała spektakularną oprawę (m.in. piętnaście tysięcy aktorów występujących na stadionie) i rekordową oglądalność (jeden i dwie dziesiąte miliarda ludzi)? Na pierwszy plan wysunęła się polityka. Spielberg wycofał się ze współpracy, protestując przeciw dostarczaniu przez Chiny broni do Darfuru. Część oficjalnych delegacji państwowych (w tym Polska) odmówiło wzięcia udziału w ceremonii otwarcia, sprzeciwiając się działaniom Państwa Środka w Tybecie. Wiele organizacji oskarżyło Pekin o notoryczne łamanie praw człowieka. Pozostał niesmak.
Atkins i inni
Pierwsza dekada XXI wieku w dziedzinie reżyserii ceremonii otwarcia bezapelacyjnie należała do Davida Atkinsa. Australijski reżyser, producent i choreograf był odpowiedzialny za widowiska w Vancouver (2010), Doha (2006) i Sydney (2000). Atkinsa nie ominęły efektowne wpadki (w Vancouver nie zapłonął jeden z filarów znicza, mających symbolizować indiańskie totemy), ale były i fenomenalne, magiczne momenty (australijska biegaczka aborygeńskiego pochodzenia Cathy Freeman, rozpalająca olimpijski ogień wyłaniający się z wody).
Swój wkład w historię olimpijskiego ceremoniału wnieśli także Walt Disney, który reżyserował inaugurację zimowych igrzysk w Squaw Valley (1960), norweska aktorka Liv Ullman, współprowadząca otwarcie olimpiady w Lillehammer (1994) i oczywiście brazylijski reżyser filmowy Fernando Meirelles, odpowiedzialny za realizację tegorocznej ceremonii. Co zostanie zapamiętane Brazylijczykowi? Komentarze są rzeczowe, acz wyważone. Uroczystość była efektowna, ale bez przepychu. Zapierająca dech w piersiach, ale przede wszystkim mówiąca prawdę o Rio. Mieście samby, karnawału, kryzysu finansowego i faveli. Wygląda na to, że twórca znakomitego Miasta Boga postawił na szczerość. Czy z korzyścią dla widowiska? Jak myślicie?
korekta: Kornelia Farynowska