ZAOPIEKUJ SIĘ MNĄ. Filmowe postaci mentorów i opiekunów
Zombieland – Tallahassee
Opanowanie świata przez zombie oraz mentor w postaci Tallahassee to dokładnie to, czego potrzebował wyobcowany i nieporadny protagonista. Wkraczający w dorosłość Columbus to niezręczny odludek mający trudności w podtrzymaniu zwykłej rozmowy z ładną dziewczyną. Jego największym zmartwieniem są zmagania z niską samooceną oraz brak bliskości drugiej osoby w życiu. W obliczu apokalipsy zombie szybko skończyłby jako truchło, gdyby nie zaprawiony w boju twardziel Tallahassee. Ten odnajduje coś wyzwalającego w radosnym zabijaniu snujących się nieumarłych i udziela licznych rad bohaterowi – zarówno w kwestii przetrwania, jak i relacji międzyludzkich. Pozornie beztroski i skoncentrowany na poszukiwaniach ciastek Twinkie skrywa prawdziwą osobistą tragedię. Pomimo początkowej szorstkości pomaga Columbusowi odnaleźć w sobie wewnętrzną odwagę, a widzowi zapewnia masę przezabawnych momentów.
Stowarzyszenie umarłych poetów – John Keating
Chyba każdy z nas na jakimś etapie edukacji trafił na nauczyciela, który w swoim zawodzie widział powołanie zamiast obowiązku. W okresie dorastania nierzadko szukamy autorytetów z dala od naszych domów, w otoczeniu, w którym spędzamy najwięcej czasu poza nimi, czyli najczęściej w szkole. John Keating stał się muzą dla tłamszonych przez rodziców i system uczniów elitarnej szkoły dla chłopców. Pokazał im, że w życiu poza pragmatyzmem liczą się także sztuka, miłość i fascynacja pięknem. Motywował ich i prowokował do eksplorowania zainteresowań i podążania za własnymi marzeniami. To dzięki niemu młodzi bohaterowie zbuntowali się przeciwko realizowaniu cudzych ambicji i wykazali inicjatywę. Ostateczne świadectwo jego wielkości miało miejsce podczas kulminacyjnego punktu filmu – pożegnania, które słusznie zapisało się w historii kina jako scena prawdziwie ikoniczna.
Whiplash – Terrence Fletcher
To zdecydowanie najbardziej niejednoznaczny ze wszystkich bohaterów na tej liście. Fletcher jest pasjonatem jazzu i człowiekiem nie uznającym półśrodków. “Nie ma bardziej szkodliwych słów w języku angielskim niż »dobra robota«” – tak w pewnym momencie mówi do protagonisty. Relacja między tą dwójką jest wybitnie wybuchowa i oparta na skrajnościach. Młody perkusista zażarcie walczy o uznanie ze strony swojego nauczyciela, który posuwa się do okrutnego poniżania i fizycznego ataku, kiedy jego uczeń gra poniżej własnych umiejętności. Czy inspirowanie do wielkości uzasadnia znęcanie się? Na to pytanie i inne wątpliwości dotyczące Fletchera każdy widz musi odpowiedzieć sobie sam. Film nie daje jasnych odpowiedzi i motywuje do refleksji na temat priorytetów w życiu i znaczenia sztuki w nim. Żadnej wątpliwości nie ulega to, że J. K. Simmons stworzył postać fascynującą i przerażającą jednocześnie – na pewno także kultową.
Szkoła rocka – Dewey Finn
Choć Dewey Finn również pozwala osiągnąć wielkość w tworzeniu muzyki, to jego metodom zdecydowanie bliżej do Keatinga niż Fletchera. Jest bezceremonialny i zdecydowanie odbiega od obrazu typowego nauczyciela, ale to właśnie ta niekonwencjonalność pozwala mu dotrzeć do początkowo zblazowanych dzieciaków i zarazić ich pasją do muzyki. Początek jego szkolnej kariery miał czysto egoistyczne podstawy, ale szybko zastąpiło je poczucie powinności wobec swoich uczniów. Walka Deweya z systemem to również część zmagań z własnym poczuciem porażki i brakiem spełnienia w życiu, ale ostatecznie nie to było najważniejszym elementem jego motywacji. Podobnie jak w przypadku uczniów ze Stowarzyszenia umarłych poetów, podopieczni niekonwencjonalnego nauczyciela dzięki jego naukom zdobyli się na odwagę, by pokazać sobie i innym (w tym apodyktycznym rodzicom), co jest ich największą pasją – a to chyba najlepsze, co można osiągnąć na tym polu.
Mroczny rycerz (cała trylogia) – Alfred Pennyworth
Podobne wpisy
Bez Alfreda nie byłoby Batmana. Cały majątek, intelekt, biegłość w sztukach walki, umiejętności detektywistyczne – to wszystko pozwala Bruce’owi Wayne’owi przeobrazić się w mściciela z Gotham, ale nie wystarczy, by udźwignąć brzemię, które się wiąże z tym zobowiązaniem. Alfred zastępuje mu zamordowanego ojca, wspiera go duchowo i dba o niego, kiedy ten kompletnie zapomina o swoim zdrowiu pochłonięty walką ze złem. Służy mu także jako kompas moralny, towarzysz w samotności, a w pewnym momencie ratuje mu także życie. Starszy mężczyzna z jednej strony rozumie znaczenie pracy, którą Bruce wykonuje jako Batman, ale z drugiej jest niezwykle przejęty jej niszczącym wpływem – i robi wszystko, by uchronić go przed autodestrukcyjnym końcem.
korekta: Kornelia Farynowska