Zaginione sceny arcydzieła
Podobnie jak “Blade Runner” czy “Heaven’s Gate” również “Dawno temu w Ameryce” należy do grupy tych skrzywdzonych arcydzieł, które na skutek chciwości amerykańskich producentów i dystrybutorów nigdy nie były w stanie zabłysnąć w pełni swej potęgi. Ale jeśli przykłady tych filmów coś pokazały to jedynie fakt, że wielkiego kina nie da się zniszczyć czy powstrzymać – ono zawsze wypłynie, naturalnie i zwyczajnie. I podobnie jak po dekadach najrozmaitszych przeróbek zarówno “Blade Runner” jak i “Heaven’s Gate” doczekały się wersji, które udowodniły geniusz tych tytułów tak teraz kolej przyszła na finalne dzieło Sergio Leone.
Jego film istniał już w wielu formach, jednak wydawało się, że wypuszczona w latach 80. w Europie 229-minutowa wersja “Dawno temu…” była tą właściwą. Jak jednak odkrył reżyser Martin Scorsese – a także założyciel i właściciel firmy Film Foundation zajmującej się restoracją klasyków kina – wciąż istniało czterdzieści minut scen, które nigdy nie ujrzały światła dziennego, a które Leone chciał zachować w filmie, jednak ze względów marketingowych i dystrybucyjnych nie mógł tego zrobić (nawet w Europie). Te brakujące czterdzieści minut miały zostać na powrót wmontowane do obrazu przez włoskie laboratorium filmowe – i pod nadzorem dzieci samego Sergio Leone oraz montażysty dźwiękowego, który pracował z włoskim reżyserem nad filmem niespełna trzydzieści lat temu. Tak odrestaurowana wersja miała mieć premierę na ubiegłorocznym festiwalu w Cannes.
Podczas prac wynikły jednak nieprzewidziane problemy związane z prawami do zaginionych scen, co sprawiło, że w Cannes puszczono nie 269, ale 251-minutową wersję. Nawet ona została jednak szybko wycofana z festiwalowej cyrkulacji po pojawieniu się opinii, że dźwięk nie został dostatecznie dopracowany w nowych fragmentach filmu. Podczas, gdy Martin Scorsese wraz z dziećmi Leone próbują uregulować kwestię praw do ostatnich 24 minut filmu te sceny, które udało się odrestaurować pojawiły się w sieci.
Ich jakość pozostawia wiele do życzenia, a dźwięk faktycznie w pewnych momentach przeszkadza, tym niemniej dają one pełniejszy obraz filmu, który moim zdaniem jest najwybitniejszym osiągnięciem Sergio Leone i zasługuje na miejsce wśród największych dzieł kinematografii:
Niestety jedna scena się gdzieś zagubiła 🙁