search
REKLAMA
Ranking

Wstrząsające historie z XX wieku, które zasługują na ekranizację

Adam Gaafar

13 marca 2017

REKLAMA

Nietuzinkowe postacie, fanatyczni zbrodniarze i brawurowe ucieczki. Te historie dowodzą, że życie potrafi pisać najciekawsze (oraz najbardziej przerażające) scenariusze. Aż dziwne, że nikt nie pokusił się jeszcze o przeniesienie ich na duży ekran.

Najskuteczniejszy snajper w historii

Miał zabić siedmiuset Sowietów, z czego pięćset pięć z broni snajperskiej. Świetnie wtapiał się w pokryty śniegiem krajobraz, dlatego wśród czerwonoarmistów nazywano go z trwogą “Białą śmiercią”. Oto Simo Häyhä, fiński bohater wojny zimowej i najskuteczniejszy snajper w historii.

Gdy 30 listopada 1939 roku sowiecki agresor wtargnął bez ostrzeżenia na teren Finlandii, spodziewał się szybkiej i łatwej kampanii. Ku zaskoczeniu wszystkich – a w szczególności Stalina – znacznie szczuplejsze siły fińskie zdołały jednak odeprzeć radziecki atak. Na ten sukces składały się w pierwszym rzędzie heroizm i poświęcenie, ale też odpowiednie wyszkolenie i zdolności. Simo Häyhä posiadał wszystkie te cechy.

Jeśli dodać do tego, że przed wojną był prostym chłopem, to mamy idealny materiał na legendę narodowych eposów. Jak na prawdziwego bohatera przystało, jego miłość do ojczyzny szła w parze z niebywałą skromnością. Poproszony kiedyś o skomentowanie swojego snajperskiego rekordu, odparł krótko:

Robiłem, to co mi kazano.

Najlepiej, jak mogłem.

6 marca 1940 roku, tuż przed zakończeniem wojny zimowej, Simo prawie otarł się o śmierć – radziecki żołnierz trafił go w szczękę, rozrywając lewy policzek. Gdy oponentowi zdawało się, że pokonał “Białą śmierć”, ten zdążył jeszcze posłać w jego stronę śmiertelny strzał. Co więcej, Simo odzyskał przytomność już 13 marca, czyli w dzień zakończenia konfliktu.

Nie mam wątpliwości, że film o “Białej śmierci” byłby prawdziwym hitem. W postać Simo idealnie wcieliłby się Jude Law – w końcu miał już okazję sprawdzić się w podobnej roli (genialna kreacja radzieckiego snajpera Wasilija Zajcewa w filmie Wróg u bram).

Henryk Wojciechowski. Śmiertelny wróg Ala Capone

Czasy amerykańskiej prohibicji. W Chicago gangsterzy rywalizują o wpływy w alkoholowym biznesie. Johnny Torrio, szef włoskiej grupy Chicago Outfit, zleca zabójstwo Irlandczyka Diona O’Baniona – lidera konkurencyjnego gangu North Side. Wojna wisi w powietrzu. Nowym szefem North Side zostaje Henryk Wojciechowski, znany za Wielką Wodą jako Hymie Weiss. Urodzony w Polsce, przybył z rodzicami do Stanów, gdy miał trzy lata. Uchodził za osobę bardzo religijną. Nigdy nie rozstawał się z różańcem, dlatego w prasie ironizowano, że “może udzielić każdemu wrogowi ostatniego namaszczenia”.

Weiss planował zabić Ala Capone – prawą rękę Torrio. 12 stycznia 1925 roku jego ludzie ostrzeliwują limuzynę Capone, ale gangsterowi udaje się wyjść z ataku bez szwanku. Od tej pory król chicagowskiej mafii nie czuje się bezpiecznie i zamawia specjalnego, kuloodpornego cadillaca. Weiss się nie poddaje. Za nowy cel ataku obiera przełożonego Capone. Torrio ma jednak sporo szczęścia. Zostaje poważnie ranny, ale gdy Weiss próbuje go dobić strzałem w głowę,  pistolet ulega zacięciu. Torrio nie zamierza ryzykować. Po dojściu do zdrowia przekazuje cały biznes Capone i wraca do Włoch.

Rok później Weiss udaje się w kolumnie kilku samochodów do miejscowości Cicero. Gangsterzy podjeżdżają pod lokal Hawthorne – nieformalną siedzibę Capone. Otwierają serię z karabinów, oddając łącznie aż tysiąc strzałów. Ochroniarz Capone rzuca go na ziemię i osłania własnym ciałem. Po tym wydarzeniu włoski gangster próbuje zawrzeć rozejm z Wojciechowskim, jednak nie dochodzi z nim do porozumienia. 11 października 1926 roku ludzie Capone zabijają Weissa nieopodal kwiaciarni, w której zastrzelono O’Baniona. W chwili śmierci miał zaledwie dwadzieścia osiem lat.

Choć życiorys Weissa to solidny materiał na dobry film gangsterski, jego postać pojawia się w tego typu produkcjach niejako “przy okazji” . Sporo uwagi poświęcono mu w filmie Capone Steve’a Carvera (1975), jednak został tam wykreowany w wyjątkowo nieciekawy sposób. Najogólniej rzecz biorąc – przedstawiono go jako małomównego faceta, który od czasu do czasu pokusi się o jakiś głupi grymas, zdradzający niezadowolenie.

REKLAMA