WIECZNIE STARZY. Aktorzy, którzy zawsze wyglądali na słuszny wiek

Nie pamiętają nic przed trzydziestką. A przynajmniej my ich takich nie pamiętamy, bo nawet gdy mieli mniej lat, to i tak wyglądali na więcej, zawsze sprawiali wrażenie swoistych mędrców wielkiego ekranu. I często tak też byli (i są) obsadzani – w rolach mentorów młodszych gwiazd, sympatycznych staruszków, wiekowych stróżów prawa lub budzących respekt władców. Poniżej wybrane przykłady wiecznie starych twarzy dziesiątej muzy. Oczywiście w komentarzach czekamy przynajmniej na drugie tyle typów.
James Cromwell
Dwumetrowy 78-latek z Los Angeles to stała twarz drugiego planu. Na dużym ekranie zadebiutował dość późno, bo w wieku 36 wiosen, jednak prawdziwą sławę zyskał dwie dekady później dzięki znajomości ze świnką Babe (co ciekawe, nieco wcześniej zagrał w filmie o tym samym tytule, jednak zupełnie innej tematyce). I już tam sprawiał wrażenie mocno statecznego pana. Od tej pory grywa głównie polityków (dwukrotnie był prezydentem USA), doktorów, sędziów lub inne osoby związane z prawem, czasem wojskowych. Pomaga mu w tym pociągła, surowa twarz – nieraz skryta dodatkowo za okularami – i specyficzny tembr głosu, niejako podskórnie narzucające szacunek.
Harry Dean Stanton
Zmarły niedawno w wieku 91 lat mistrz występów charakterystycznych w powszechnej świadomości zapisał się przede wszystkim rolą w pierwszym Obcym, gdzie zagrał kosmicznego mechanika. Miał już wtedy dobrze po pięćdziesiątce, zatem nic dziwnego, że od tej pory wypracował sobie emploi sympatycznego reprezentanta klasy robotniczej – lekko szemranego typa, któremu nie do końca chce się ufać, ale generalnie niegroźnego. Zmęczona, poorana zmarszczkami, nierzadko nieogolona twarz nie zmieniła się w zasadzie przez kolejne cztery dekady, czyniąc ze Stantona nieodzowny element krajobrazu amerykańskiego kina.
Judi Dench
Podobne wpisy
Denzel Washington nie określa siebie jako "hollywoodzkiego aktora". "Najpierw był dla mnie teatr"
Pedro Pascal o trudnościach na planie 2. sezonu "The Last of Us". "Miałem bardzo niezdrowe nastawienie"
David Tennant jest w konflikcie z J.K. Rowling. Aktor odpowiada, czy zagrałby w serialu "Harry Potter"
Obecna 82-latka występuje na ekranie od lat 60. XX wieku, mimo iż dopiero trzydzieści lat później – mając na karku sześć dekad – stała się naprawdę sławna. A to dzięki dwóm wizerunkom: nieco oschłej i surowej, ale bodaj najlepszej/najbardziej charyzmatycznej przełożonej Jamesa Bonda – M; oraz królowej Wiktorii, za którą to rolę otrzymała swą pierwszą nominację oscarową. I w takich też kreacjach specjalizuje się do dziś, wcielając się z zasady w posągowe monarchinie (Wiktorię zagrała niedawno ponownie, a Złotego Rycerza otrzymała za swą kreację królowej Elżbiety w Zakochanym Szekspirze) lub innego rodzaju przywódczynie oraz stateczne damy klasy wyższej. I dobrze jej z tym.
Sam Elliott
Etatowy kowboj Ameryki swą popularność i emploi zawdzięcza przede wszystkim kozackim wąsiskom, którym często towarzyszą również dłuższe włosy oraz kapelusz. Grube brwi, pokaźny wzrost, przenikające spojrzenie i wywołujący respekt głos dopełniają wizerunku 73-latka z Sacramento, w świecie filmu obecnego już od pięciu dekad – jak nietrudno się domyślić, przeważnie w westernach, w rolach stróżów prawa, oficerów wojskowych, którzy nie boją się ubrudzić rąk, oraz budzących posłuch mentorów.
Morgan Freeman
Tego pana chyba nikomu przedstawiać nie trzeba. 80-latek o charakterystycznej, piegowatej twarzy i siwych włosach oraz zaroście przez ostatnie trzy dekady wypracował sobie tak jednoznaczny styl, że obecnie gra już właściwie… samego siebie. Ale i na początku kariery, w latach 80. poprzedniego stulecia, otrzymywał podobne role „głosu rozsądku” – spokojnego autorytetu, zaufanego doradcy bądź poważanego lidera, często będącego w dodatku narratorem historii. To ostatnie zawdzięcza swojemu głębokiemu, dojrzałemu głosowi właśnie, bez którego nic we współczesnym kinie nie byłoby takie samo.