Sztuczne światy – SEKRETY MORZA
Sekret księgi z Kells dowiódł ogromnego potencjału Cartoon Saloon, studia operującego specyficzną, rozpoznawalną kreską i korzystającego z tradycyjnych sposobów tworzenia animacji. Ich kolejny film jest jeszcze większym osiągnięciem, spełniającym artystyczne ambicje twórców. Seanse animacji Cartoon Saloon przypominają przeglądanie zdobionej, wykonanej z ogromną precyzją dziecięcej ilustrowanej książki. Nad produkcjami irlandzkiego studia unosi się aura niezwykłości i mistycyzmu. Bohaterowie ich filmów przebywają w świecie, w którym prozaiczne życie przecina się z magią. Młody Brendan mieszka w ascetycznym i szczelnie odseparowanym od otoczenia opactwie pod nadzorem wuja, a za sprawą tajemniczej księgi otrzymuje dostęp do zupełnie innego wymiaru, przestrzeni symboli i legend.
W Sekretach morza spotykamy się z podobną sytuacją wyjściową. Ben i Sirsza są rodzeństwem mieszkającym na skalistej wyspie. Samotnie wychowuje ich ojciec Conor, pracujący w latarni morskiej. To osoba mocno kochająca swoje dzieci, ale zamknięta w sobie, mrukliwa, wycofana, przestraszona, o smutnym spojrzeniu. Wszystko za sprawą traumatycznego doświadczenia sprzed kilku lat, jakim była zagadkowa śmierć jego ciężarnej żony. Udało się jednak uratować niemowlę. Dziewczynka dostaje imię Sirsza. Mijają kolejne lata, a ona wciąż nie potrafi mówić. Jej brat, Ben, to zaradny chłopak dobrze czujący się przy boku ojca, ale oczywiście niezadowolony z konieczności opieki nad młodszą, irytującą go siostrzyczką. Trójka postaci żyje odcięta od świata, nie potrzebując kontaktu z kimkolwiek z zewnątrz; do nich również nikt nie ma zwyczaju przyjeżdżać. W powolnym tempie mijają kolejne dni, wypełniane bezczynnością, nudą i oczekiwaniem na nieokreślone.
Nagle wokół zaczną się dziać rzeczy niezwykłe. O bohaterów upomni się przeszłość, zejdą z codziennie uczęszczanych ścieżek. Sirsza będzie musiała wypełnić swój los. Odziedziczyła bowiem po matce magiczne umiejętności i podobnie jak ona należy do gatunku selkie – to dobre istoty pojawiające się w celtyckiej mitologii, bóstwa porządku, żyjące w harmonii ze światem natury.
Tomm Moore, reżyser i scenarzysta, konsekwentnie rozbudowuje świat przedstawiony i dodaje kolejnych bohaterów, nadając tej historii wręcz założycielski wymiar. Rozpoczynamy od ponurej, chłodnej, chłostanej falami oceanu wyspy, by później, niefortunnie dla młodego rodzeństwa, przenieść się do miasta z nadopiekuńczą babcią. Równolegle poznajemy złożony magiczny świat, który pilnie potrzebuje pomocy Sirszy. Pojawiają się postaci-symbole: starzec, w którego nieskończenie długich włosach zawarte są wspomnienia, staruszka zamykająca w słoikach ludzkie emocje. Jedną z wysp jest przemieniony przed wiekami w kamień olbrzym. Te wątki sprawiają, że czas i skala wydarzeń w Sekretach morza nabierają mitycznych rozmiarów.
Wymienione postaci są również wariacjami na temat tych, które pojawiają się w przestrzeni niemagicznej. Może to perspektywa dwójki dziecięcych bohaterów, uciekających od smutnych, niefortunnych wydarzeń w świat fantazji, by tam znaleźć schronienie? Na pewno jednak jest to wspaniała, wyrafinowana, bo nienachalna, alegoria. W jednej z ostatnich scen te dwa ujęcia opowieści zostają skonfrontowane. Sirsza musi wybrać, do którego porządku świata chce należeć, w który chce wierzyć. Tak samo widz.
Reżyser na planie fabularnym łączy opowieść o epickich rozmiarach, sięgających źródeł naszej historii i prywatną, bardzo osobistą tragedię, rozgrywającą się wewnątrz jednej rodziny. Te składowe przeplatają się i wzajemnie dopowiadają. Mityczna, wyciągnięta z irlandzkiego folkloru baśń może być traktowana jako refleksja nad żałobą i przepracowanie jej. Skonfrontowanie z wyniszczającymi od środka lękami i powrót do życia. Bo tak naprawdę najważniejszą postacią, przechodzącą największą przemianę, jest Conor. To bohater ukryty, przebywający na drugim planie i małomówny. Sekrety morza mają wielopłaszczyznowy, niebanalny scenariusz, otwarty na wielość odczytań i interpretacji.
Animacja Moore’a to również trudne do opisania doświadczenie estetyczne. Od strony formalnej to perła, niesamowite graficzne, wręcz malarskie osiągnięcie. Każdą klatkę filmu można zatrzymać, oprawić w ramkę i powiesić na ścianie. Sekrety morza hipnotyzują, skupiają uwagę ogromem detali i symboli, nie pozwalają choćby na chwilę oderwać wzroku od ekranu. Wzbogacone jest to o celtycką w brzmieniu linię melodyczną, wzmagającą wrażenie niezwykłości. To wizja szczera i pochłaniająca. Prawdziwe dzieło sztuki.
korekta: Kornelia Farynowska