Storytelling: kino vs. gry
Kino i gry to dwa różne media – opowiadanie historii dokonuje się w nich (a przynajmniej powinno się dokonywać) na zupełnie odmiennych zasadach. Mimo to dominujący stereotyp gier nadal je przedstawia jako “interaktywne filmy” – pogląd znajdujący poparcie w wielu produkcjach, których twórcy wolą upodabniać narracje do filmów zamiast wykorzystywać oryginalność interaktywnego języka. Oba światy żyją więc w stanie niepewnej symbiozy czy nawet żerowania jednego na drugim.
Fani rzadko mają okazję zobaczyć jak jeden z nich styka się z drugim, ale do jednej z takich okazji doszło na tegorocznym szczycie twórców gier D.I.C.E. w Las Vegas, gdzie reżyser J.J. Abrams spotkał się z Gabe’m Newellem, prezydentem Valve Corporation – jednej z najbardziej utytułowanych firm w historii branży gier. Wykorzystując liczne przykłady z historii kina (np. “Szczęki” czy “Szklaną pułapkę”) i dorobku Valve panowie dyskutowali nad różnicami w sposobach opowiadania historii w grach oraz kinie. A na koniec dali małe ogłoszenie. Co prawda wciąż czekamy na jakieś jego namacalne skutki, ale sam fakt jest godny odnotowania.
Warto zobaczyć rozmowę tuzów dwóch tak bliskich, a jednocześnie tak odległych od siebie branż rozrywkowych – zarówno ze względu na rzadkość tego typu okazji, ale też na fakt absolutnie szczytowej pozycji obydwu twórców w branżach, którym poświęcili swoje życie.